Rozterka

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Smutny zapach mokrych liści, szmer cichego deszczu
Chmur kłębami zaszłe słońce, dzień w wieczornym grobie
Mgła snująca się po mieście ulicami zmierzchu
Każdym szeptem swej tęsknoty mówią mi o tobie

Malowały moje oczy ślepe zakochaniem
Ciebie niby zapach bochnów świeżutkiego chleba
Niby drzewo rozłożyste na zbożowym łanie
Niby ciepły blask ogniska, czysty błękit nieba

W twojej pustce - tajemnicę, w chłodzie twym - cierpienie
Głupie serce widzieć chciało, trując się prostotą
I dla ciebie porzucając rajskie wyniesienie
Niegdyś wiosną, teraz stało się jesienną słotą

I przejrzało wraz na oczy, z zamków mych - popioły
Twoje cuda mierny plastik tworzył, snów atrapa
Bezkrólewne trony z piasku, bez Boga kościoły
I żałosne okrucieństwo w dzielności ochłapach

Chciałbyś moje łzy obetrzeć, ale łez już nie ma
Chciałbyś miłość znów rozpalić, lecz miłość umarła
Moja duma pieśni składa jak śpiewaczka niema
Supernowa obleczona w kształt gwiezdnego karła

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro