Umieram
Radosne barwy przybrał sad
Orzechy, jabłka, śliwki
Dojrzałe słońcem ciepłych lat
Fryzują z liści grzywki
Pstrokate suknie wdziały pnie
Swej kory czernią dumne
I tylko zblakłe niebo wie
Że czas mu niesie trumnę...
Złociste łany kładzie szmer
Powiewu pierwszych chłodów
Upada dźwięk z niebieskich sfer
Ostatnich ptasich godów
Zwierzęta tłuste, futro lśni
Odbija się w strumieniu
Ostatnich ciepłych kolor dni
Nim skona świat w cierpieniu
Brązowe liście lecą z drzew
Wpadają do kałuży
Niesione wiatrem letnich ech
Ostatniej wielkiej burzy
Zachodzi słońce, wstaje mgła
Ja stoję na balkonie
Przede mną pożar ostrych barw
Pochłania smutne błonie
I każdy człowiek dzisiaj rad
Że zbiory tak obfite
I że w obejściach taki ład
Że żniwa już przebyte
A w moim sercu bije dzwon
Obwieszcza pogrzeb świata
Umieram cicho, tak jak on
Z ostatnim światłem lata
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro