~*~

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jak to zawsze bywało, Killua nie spał mimo późnej pory. Scrollował jakieś rzeczy, wpatrując się bezmyślnie w ekran telefonu. Już trochę czasu tak siedział, chociaż obiecał sobie wcześniej pójść spać, ponieważ jutro, a dokładniej dzisiaj był poniedziałek i musiał iść do szkoły. Powinien być wyspany, aby przyswoić jakąkolwiek wiedzę.

Pomimo tego, że sen już sklejał oczy chłopaka, ten włączył kolejną losową playlistę na YouTubie. Pierwsze takty zagrało Sweater Weather. Killua uśmiechnął się do siebie i wstał z łóżka, wędrując w stronę okna. Miał taką swoją małą rutynę związaną z tą piosenką. Zawsze, gdy jej słuchał, wpatrywał się w przesmyk między dwoma blokami. Niby nie było to jakieś niezwykłe miejsce, lecz w tamtą stronę, dwa kilometry drogi dalej znajdował się dom. Mieszkał tam Gon - ważna dla niego osoba - która kojarzyła mu się z tą piosenką.

Killua uśmiechnął się smutno do siebie, patrząc w mgłę, pomiędzy ośnieżonymi budynkami. Jego usta poruszały się, bezgłośnie wypowiadając słowa piosenki, a jego myśli krążyły wokół tak istotnego chłopaka w jego życiu. Co jeśli on teraz też stał w oknie i patrzył w jego stronę? Może też uśmiechał się, tęskniąc za nim? Miał wielką ochotę to sprawdzić i nie do końca świadomie sięgnął po telefon. Automatycznie napisał do chłopaka prostą wiadomość:

- Śpisz?

Dopiero po chwili zorientował się co zrobił. Odskoczył od zimnego parapetu, patrząc z coraz to bardziej rosnącą paniką na wyświetlacz telefonu. Ledwie stał na trzęsących się nogach, przez ten prosty ruch, jakim było wysłanie SMS-a. Nie wiedział w sumie czego się bał, lecz aż musiał przysiąść na brzegu łóżka. Z telefonem na kolanach i słuchawkami w uszach, Killua drżącą ręką sięgnął obok siebie, gdzie przed pójściem spać, postawił wodę. Wziął kilka orzeźwiających łyków zimnego napoju, po czym drżącą ręką odstawił butelkę. Musiał trzeźwo myśleć i wymyślić jakiś powód, dlaczego zawraca głowę Gonowi o takiej porze.

BIałowłosy miał cichą nadzieję, że ten już śpi i nie odpisze, lecz jednocześnie czekał na odpowiedź.

- Jeszcze nie - Gon nie spieszył się z napisaniem wiadomości, jednak tętno Killui podskoczyło, a bicie serca przyspieszyło, gdy zobaczył dwa proste słowa. Zagryzł wargi zastanawiając się nad odpowiedzią

- Co byś chciał dostać na święta, bo chciałem ci zrobić jakiś prezent? - wysłał wiadomość przesuwając się w głąb łóżka, by usiąść wygodniej i oprzeć się o ścianę. Zamknął oczy, odchylając głowę do tyłu. Pomimo, że kilka sekund temu był całkowicie spokojny, teraz był jednym wielkim kłębkiem nerwów.

Telefon chłopaka zamigotał, zwiastując nadejście odpowiedzi. Drżącą ręką, Killua odblokował ekran. Jasność poraziła jego oczy, ale bez najmniejszego okazania bólu, zaczął czytać:

- Waa! Nie nie nie! Ja nic konkretnego nie potrzebuję. Naprawdę uwierz mi, nie musisz się fatygować by coś mi kupić, spokojnie. Największym prezentem dla mnie będziesz ty. Więc spokojnie :)

Białowłosy potrzebował chwilę, by przetworzyć dane. W jego oczach zaświeciły się łzy, a ręką powędrowała do drżących ust, które wypowiadały słowa piosenki. Drugą ręką, objął swoje podkulone kolana.

Killua płakał pierwszy raz od dłuższego czasu. Wszystkie duszone w środku emocje wyszły, tworząc plątaninę uczuć. Sam nie wiedział dlaczego łzy ciekły po jego policzkach, był smutny, tęsknił i oczekiwał na coś, lecz jednocześnie radość przepełniała jego serce. Czuł to charakterystyczne ciepło, które poznał właśnie dzięki Gonowi.

- Dziękuję ci bardzo, ale naprawdę chciałbym ci coś dać. Coś czego nie masz na codzień. - trzęsąc się cały w spazmach niemego płaczu, Killua powoli wysłał wiadomość. Wydawała mu się zbyt oficjalna, lecz nie chciał zostawiać przyjaciela długo bez odpowiedzi. Chociaż nie wiedział, czy może nazwać go przyjacielem. Był dla niego wszystkim i niczym, przyjacielem i chłopakiem, kolegą i znajomym, wrogiem i sprzymierzeńcem. Jednocześnie chciał go mocno przytulić i zacisnąć ręce wokół jego szyi. Gon był kimś specjalnym, bez którego Killua nie przeżył ani jednego dnia. Nie potrafił teraz sobie wyobrazić jak mógł istnieć przed poznaniem go.

- He he, nie wiem czy można komuś dać czas w fizycznej formie, oh! Idąc za cudowną zasadą: Jeśli ktoś chce ci dać prezent powiedz, że ma być to niespodzianka, więc... hehe ;)

- Aha, dużo mi pomogłeś co wybrać. Ale dobra, coś wymyślę. Jakąś niespodziankę...

Krótki płacz wykończył chłopaka na tyle, że odpisał prosto i położył się już tylko cicho pociągając nosem. Jego oczy same się zamykały, przez co szybko zasnął, nie zauważając, żę Gon mu odpisał:

- No i takie nastawienie mi się podoba!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro