Dodatek #18.5
Dziękuje za to wszystkim że są.
Ten rozdział zawdzieczacie kubox008 który jest moją drugą połówka i gdyby nie on ten rozdział nie byłby taki słodki.Kocham cie Kotku. 💗
A wam życzę miłego czytania kochani 😊
++++++±+++++++±+++++++++±+++++++
Ryan pov.
Tego dnia słońce świeciło bardzo mocno.Było cholernie gorąco ale nic na to nie mogłem poradzić.Mimo upału cieszyłem sie od rana jak głupi bo udało mi sie wyprosić wizytę u Nicka.To był mój powód do radości.
Od rana krazyłem jak na szpilkach mimo że na spotkanie umówiliśmy sie na dwunastą.Była dziesiąta,a ja wiercilem sie juz gotowy.Nie mogąc tego znieść wyszedłem i udalem sie w stronę parku.Właczyłem muzykę i podłaczyłem słuchawki.Droga minęła szybko i po chwili znalazłem miejsce siadając na ławce i zamykając oczy zasłuchany w utwór.(media☝) Nie wiem ile czasu tam spędziłem,ale piosenki leciały jedna po drugiej kiedy ktoś mnie potrzasnął za ramie. Otworzyłem oczy widząc Nicka z grymasem niezadowolenia na twarzy. O kurwa...tylko nie mówcie,że sie spózniłem...błagam.
- Hej Nick...-Usmiechnąłem sie trochę zestresowany widząc jego minę.
- Cześć. Miło wiedzieć,że dobrze sie bawisz po tym jak udało ci sie wybłagać dzień u mnie.
- Ehh...ile minut sobie przejebałem?- Zamykam oczy wbijając wzrok w chodnik pod ławką.
- Dokładnie jakieś dziesięć sekund.- Słyszę śmiech Nicka i podnosze na niego wściekły wzrok.
- Ty draniu...-Mruże oczy z uśmiechem łapiąc go i ciagnąc na siebie.On zanosi się śmiechem zupełnie nie zwracając uwagi na to.Czekam kiedy glupawka mu minie trochę zirytowany że zażartował sobie wiedząc jak mi na tym zależy.
- Dobrze ,dobrze nie bocz sie.- Mówi i patrzy na mnie chwilę po czym wstaje i idzie w stronę wyjścia.- Idziesz?- Momentalnie zrywam się z ławki idąc za nim i całkowicie zapominając o tym,że kilka minut temu śmiał sie ze swojego słabego żartu.Ide obok niego z uśmiechem i planuje małą zemstę. Po kilku minutach docieramy do jego mieszkania. Kiedy wchodzimy od razu rzuca mi sie w oczy porządek i prosty wystrój wnętrza.Pod nogami Nicka coś sie pląta przez chwile a potem wskakuje na meble i jego ramie.Zdziwiłem,sie widząc szaroczarnego kotka który sie łasił do Nicka.Mieszkanie tez wyglądało inaczej niż wtedy kiedy mnie zaprosił kiedy bylem przemokniety.Światło wpadające przez okno dodawało trochę przytulnosci mieszkaniu.
- Od kiedy masz kota?
- Mówisz o Angie?- Drapie kotke za uchem a ta mruczy.Widac,że to jeszcze w sumie mały kociak.Kiedy tylko próbuje ją poglaskac jeży sie owija ogonek wokół szyi Nicka odsuwając sie jak najdalej.
- Nie lubi mnie.
- I ma racje.Prawda Angie?- Nick uśmiecha sie zaczepnie stawiając kotkę na podłodze.Idąc do kuchni zwierzaczek nie odstępujego na krok.
- Jesteś okrutny.
- Jestem szczery.To co chcesz porobic?
- Myślałem nad jakimś filmem.- Staje za nim przytulając go od tylu na co sie spina natychmiastowo.- Co ty na to?
- Myślę,ze to dobry pomysł.Weź ulotkę przypietą do lodówki i zamow pizzę a ja zrobię coś do picia.- Podchodze do lodówki wybiarając jakąś z łagodnym sosem i brokułami.Nick w tym czasie zajmuje sie napojami a kotka cały czas krąży obok niego kiedy ten ją glaska.
- Robię sie zazdrosny o tego Kota. Poswiecasz mu więcej uwagi i uczuć niż mi.- Chłopak patrzy na mnie zdziwiony.A potem wybucha śmiechem.
- Serio??Zazdrosny o Angie?Ryan... błagam...- Śmieje sie a ja czuje jak palą mnie poliki.
- No co w tym złego?Jestem alfą do cholery!Ja tu dominuje i ona nie ma prawa cie dotykać w moim towarzystwie.-Podchodze do ciemnowłosego zaborczo go obejmując i patrząc z zazdrością na kotkę,która o dziwo prycha na mnie i wychodzi.Patrzę na to zdziwiony przez chwile.
- I widzisz.Obraziła sie.- Mówi pół żartem,pół wyrzutem Nick wyciagając coś z lodówki.- Idź ją tym przeproś.-Patrzę na rzecz którą mam w rekach i to o dziwo ciastko pachnące i przypominające rybę.
- Widzę ma jakże....czułe podniebienie- Krzywiec sie patrząc na jedzenie kota.
- Cóż...życie.Idź.- W tym momencie dzwoni dzwonek do drzwi.- Ja idę po pizzę- Uśmiecha sie i wychodzi.Idę szukać tej jego kotki ,która wyleguje sie w swoim koszyku na parapecie. Podchodze do niej i kłade przed nią ciastko.Patrzy na mnie chwilę po czym wstaje i ociera sie o moją rękę z zadowoleniem.Usmiecham sie i zostawiam ją zeby w spokoju mogła zjeść.W miedzy czasie myje ręce w toalecie,a Nicka zastaje w salonie z kawałkiem pizzy w ręku,szukającego filmu.Siadam obok niego i tez biorę kawałek.
- To znalazłeś coś?
- Deathpool 2
- Może być.- Chłopak włącza kanał gdzie leci właśnie film.Oglądamy z zaciekawieniem.Przynajmniej Nick. Bo ja patrzę na niego.Uwielbiam to robić. Wydaje sie dużo ciekawsze teraz od żartów głównego bohatera. Muszę go dotknąć. Przysuwam sie i obejmuje go ,a ten opiera sie o mnie oglądając dalej.Mi to jednak nie wystarcza.Dociera do mnie,że chce być w centrum jego uwagi tak jak teraz ten film.Chwytam go za szczękę i mocno całuje nie pozwalając mu sie odsunąć.Chłopak chwile siedzi nieruchomo po czym zaczyna oddawać pocałunki z równą zarliwoscią.Łapie go lekko w tali ciągnąc na siebie i nie odrywając sie od jego ust.Są suche w tym przyjemnym znaczeniu.Bawimy sie swoimi językami.Patrzę mu w oczy przy tym wiedząc że to lubi.Ja mogę sie nacieszyć jego oczami utkwionymi tylko we mnie i widokiem zarumienionej twarzy.Odsuwam sie muskając jego policzek nosem.
- Co cie napadło.Ryan ty idioto. Chciałeś mnie udusić?-Pyta ze śmiechem.Po za szkoła jest zupełnie inny.Wydaje sie weselszy.Odsuwam mu za ucho kosmyk włosów.Jest piękny.Idealny.Cały mój.
- Po prostu miałem ochotę pocałować mojego chłopaka.Nie mogę?
- Możesz...ale tak nagle sie tego nie robi.Chciales mnie na sto procent udusić!
- Na sto procent to kiedyś ci sie oświadcze ,słońce.- Usmiecham sie widząc wyraz jego twarzy.Ten tylko cicho prycha i zsuwa sie ze mnie obracając plecami.Od razu go obejmuje w pasie delikatnie miziając po tali.Wtula sie we mnie z ufnością. Zamykam oczy i przytulam go mocno do siebie z myślą,że nigdy nie chce go puszczać a za każdą takią chwile w życiu oddałbym wszystko.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro