Rozdział 15 koniec cz.7

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

"DZIĘKI BOGÓ ŻE ZYESZ!"
perspektywa Wiolety
Dzisaj dzwonił do mnie szpital że mój ojciec żyje i jest dobrym sanie w głębi serca ulżyło mi.

"DZIĘKI BOGÓ ŻE ZYJESZ!"

Dzisaj mogłam go odwiedzić,to zaprowadziłam Leona i Lene do szkoły to poszłam drodze powrotnej do szpitala żeby zobaczyć się ojcem. Powiem szczerze że się cieszę że żyje,bo bez niego to by ta drużyna się rozpadła się na bank.

Dobrze że przeszył ten wypadek.

Perspektywa Rose
KURWA! Kiedy ona mi wybaczy? Nie chce żyć z poczuciem winy,ona zawsze była taka uparta?! Teraz poznałam że ona chyba nie wybaczy mi. Ona teraz ma rodzinę a ja nie mam,teraz poraz setny czuje winę.

Może i słuszne że nie chce mi wybaczyć ale chociaż chce znią porozmawiać,dzisaj szłam obog szpitala i wtedy zobaczyłam Wioletę która wychodziła znego to postanowiłam do niej zagadać.

-Hej Wioleta czy możemy poro-
-NIE ROSE SPIERNICZAJ!!!
-D-dobrze

Perspektywa Wiolety
Niech ona zrozumie że ja jej nie wybaczę po tym co mi zrobiła,niech pocierpi za to że byłam dla niej jakoms lalkom,dziszejszy dzień był spokojny. Ja z chłopakami trenowaliśmy.

Poprostu z nuduw,po treningu poszłam z moim ukochanym Uberm po dzieciaki i wruciliśmy do domu.

Podziękowania od Wiolety109:

Dziękuję że jesteście z zemnom, ta histori buły się nie potoczyła z tyloma fanami i chociaż nie wiem kiedy moja imiennicz zakopie topur wojenny z przybranym siostrą to nie wiem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro