1.2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

*tydzień później*

- Błagam, powiedz...Powiedz, że to jakiś żart. - Warknęła, patrząc na swojego brata.

- Niestety nie. - Kuroo rozłożył bezradnie ramiona - Nohebi będą z nami trenować przez jakiś czas. - Spojrzał na siedzących pod ścianą siatkarzy - Ale spokojnie, rozwalimy ich za każdym razem tak, jak na meczu. - Uśmiechnął się chytrze pod nosem.

- Też tak uważam, braciszku.

Czarnowłosy spojrzał na nią, a widząc jej wzrok i uśmiech, wzdrygnął się. Nienawidził, gdy jego siostra stosowała kary względem drużyny, gdy przegrywali. To była katorga, szczególnie, że młodsza Kuroo przejawiała sadystyczne zapędy.

- Myślę, że mamy mały problem siostrzyczko. - Tetsurou schylił się nad jej uchem - Chyba wpadłaś w oko temu lamusowi. - Kiwnął głową w stronę Kapitama Nohebi.

- Niestety też to zauważyłam, nie tylko ty jesteś z tego powodu niezadowolony. - Skrzyżowała ramiona pod biustem.

Kapitan Kotów uśmiechnął się w ten swój przerażająco-kpiący sposób i spojrzał wymownie na swoją siostrę.

- Radzimy sobie z nim, jak z każdym innym idiotą? - Spytał zadowolony.

- Ah, jak chcesz to potrafisz myśleć. - Zaśmiała się i pokiwała głową - Zacznę od dzisiaj, a ty rób jak uważasz.

- Nie ma sprawy.

Arika podeszła bliżej drużyny Nohebi, gdzie stał również Lev. Zbierał piłki.

Wystarczy, ze sprawie by to uczucie stało się ostre... A gdy już będzie gotowe zadać cios... Tetsurou je stępi. Jak za każdym razem...

Uśmiechnęła się pod nosem, podchodząc do szarowłosego.

- Lev! - Zawołała go, a ten odwrócił się w jej stronę - Przekaż proszę trenerowi, że zostanę po treningu na hali. Chcę poćwiczyć. - Powiedziała to na tyle głośno i wyraźnie, by Suguru dokładnie to usłyszał.

Kapitan Nohebi zainteresował się tym, co kątem oka zauważyła Kuroo.

Krok pierwszy. Zwab zwierzynę.

- Niedługo mamy zawody, więc muszę porządnie się wziąć w garść. I tak wiem, że nikt nie zostanie, więc przekaż również, że posprzątam zanim wyjdę.

Daishou uśmiechnął się pod nosem, a w jego głowie pojawił się pewien plan. Był pewny, że młoda Kuroo trenuje siatkówkę. Nawet nie wiedział, jak się przeliczył.

~

Dziewczyna wzięła głęboki wdech, nieco już zmęczona. Od godziny siedziała na hali, trenując układ taneczny do zawodów międzyszkolnych. Nie zatrzymując muzyki, na moment stanęła w miejscu.

Tylko czekała na moment, w którym kapitan Nohebi wejdzie na hale. Był tak bardzo przewidywalny. Siedział na zewnątrz i obserwował ją zza uchylonych drzwi hali.

Był pełen podziwu, jak Arika swobodnie poruszała swoim ciałem i to w naprawdę wyrafinowany sposób. Nabrała parę głębszych wdechów i zamknęła oczy, wyobrażając sobie ich dwuosobowy układ. Niestety jej obecny partner nie miał możliwości ćwiczyć w ten dzień z nią, więc postanowiła zrobić to na własną i się nie ociągać.

Zrobiła obrót i gdy otworzyła oczy, wpadła plecami na coś twardego. Poczuła dłonie na talii i ciepły oddech na szyi.

- Mogę prosić Panią do tańca? - Usłyszała głęboki głos Kapitana Węży.

Uśmiechnęła się pod nosem.

Krok drugi. Zmuś zwierzynę podstępem, by wpadła w twoje sidła.

Odwróciła się do niego, zgryzając dolną wargę. Wtedy chłopak ją zaskoczył. Okazało się, że naprawdę wiedział, co robi. Okręcił ją wokół własnej osi i robiąc lekki wykrok do przodu sprawił, że Arika odchyliła się do tyłu, wciąż będąc przez niego trzymana.

Chłopak westchnął cicho i trzymając ją jedną dłonią w talii, a drugą za nogę u zgięcia kolana, spojrzał jej w oczy. Uśmiechnął się.

Jej wzrok nie mówił mu niczego, nie był w stanie wyczytać z jej twarzy żadnej emocji. Zamiast tego, wyprostował ją i odwrócił do siebie tyłem, pochylając się nad jej ramieniem.

- Teraz jesteś dziwne uległa... - Zaczął, kołysając się z nią na boki - Powinienem się o to martwić?

Może taniec tych dwojga był zwykłą amatorszczyzna, w przeciwieństwie do jej solowego tańca, ale liczyła się intryga, jej manipulacja. Póki co szła zgodnie z planem.

- Wiele osób zmienia swoje zachowanie, gdy wokół brak towarzystwa. - Mruknęła, opierając tył głowy o jego ramię i zamknęła oczy - Więc nie sądzę.

Miał zawsze tak chamskie i bezczelne spojrzenie, że Arika od tego miała ochotę po prostu z dzielić go w twarz i odejść. Ale liczyła się zabawa z cierpienia innych. Lubiła to, choć nie zawsze wykorzystywała.

- Podoba mi się to... - Przejechał nosem po jej szyi.

Taki głupi...Taki naiwny...

Przeszło jej przez myśl. Jeśli sądził, że ona odda się jego kontroli już po tak krótkim czasie, to musiał być naprawdę idiotą.

Ale ona nie wiedziała, że Suguru miał podobne plany do niej.

~

- Ari-Chan! - Zawołał Yaku, wchodząc do pomieszczenia, w którym przebywała czarnowłosa.

Przeniosła na niego wzrok, widać było po jego twarzy, że coś mu dolega.

- Znow noga? - Spytała zmartwiona i podeszła do niego.

- Chyba tak.

- Połóż się, a ja za chwilę wrócę.

Wyszła na moment do bocznego, znacznie mniejszego pomieszczenia. Szybko zabrała potrzebne maści i t podobne, po czym wróciła do Morisuke.

Kiedy nastolatek zdjął dżinsy, położył się na rozkładanym fotelu i pozwolił, by dziewczyna zajęła się jego nogą.

Z początku musiała dowiedzieć się, gdzie ból był największy. Yaku szybko udzielił odpowiedzi, dzięki czemu Kuroo sprawnie wzięła się za masaż.

Według niektórych osób, młoda Kuroo miała ręce, które leczyły. Posiadała smykałkę do masażu, dzięki czemu chłopcy dużo mniej musieli martwić się o bóle mięśni im doskwierające.

Często bywał u niej Yaku, ponieważ z jego nogą nie zawsze było najlepiej. Jednakże dzięki pomocy Ariki, chłopak mógł cieszyć się w pełni z siatkówki, bez doskwierającego jej bólu.

Czarnowłosa mimo młodego wieku posiadała odpowiednie kursy, dzięki którym w ogóle mogła brać się za coś takiego jak masaż sportowców. W końcu bez tego trener raczej nie pozwoliłby sobie na jakiekolwiek ryzyko w związku z całkowicie niedoświadczoną osobą.

Poprzez masaż można było nie ttlko pomóc, ale zrobić krzywdę. I Arika doskonale zdawała sobie z tego sprawę, więc wkładała w to całe swoje serce.

- No, gotowe, Yaku-Senpai. - Uśmiechnęła się do niego miło.

- Ari-Chan, jesteś niesamowita! - Zawołał, przytulając ją - Dziękuję!

Odwzajemniła pieszczotę, ciesząc się z jego szczęścia. Była z siebie dumna, że w jakikolwiek sposób była w stanie im pomóc. Zawdzięczała to również swojemu ojcu, który również zajmował się masażami, jednak on miał zdecydowanie wyższe cele, aniżeli Arika w danej chwili. Z racji tego, że jej tata we własnej osobie zajmował się zawodnikami, reprezentacji drużyny siatkarskiej Japonii.

To było niesamowite osiągnięcie, którego ona także chciała kiedyś doświadczyć, jednak do tego była jeszcze przed nią naprawdę długa droga. Nie zmieniało to faktu, że wciąż próbowała i pięła się ku górze.

Do drzwi pomieszczenia ktoś zapukał. Yaku i Arika odwrócili głowy w tamtą stronę. Do środka wszedł nie kto inny, jak Suguru z krzywą miną.

Arika podniosła brew. Zaczęła się zastanawiać, czy to była podpucha, czy faktycznie coś mu się stało.

- A tobie niby co? - Spytała kpiąco, a chłopak, który go przyprowadził, wyszedł z pomieszczenia razem z Yaku, ale przed tym Morisuke jeszcze raz podziękował za pomoc.

- Wasz trener kazał mi tu przyjść, coś zrobiłem sobie w plecy.

- Mhm... - Mruknęła, ani trochę mu nie wierząc - Połóż się. - Wskazała dłonią na fotel - Ale najpierw zdejmij koszulkę.

Spojrzał na nią pytająco.

- Wstydzisz się czegoś? - Spytała z kpiącym uśmiechem - Nie martw się, tyle chłopaków co ja bez koszulek widziałam to nie jedna dziewczyna mogłaby mi pozazdrościć. - Machnęła dłonią.

Nigdy jeszcze nie widziała, by ktoś tak mozolnie i nieporadnie ściągał koszulkę. Mimo to jednak poczekała, nie miała zamiaru mu w tym pomagać. Niech cierpi.

Kiedy w końcu mu się udało ściągnąć cześć garderoby, położył się na fotelu na brzuchu.

- Rozluźnij się. - Mruknęła, przyglądając się jego umięśnionym plecom - Przecież cię nie zjem. - Westchnęła.

- Nie byłbym tego taki pewny.

Kiedy poczuł jej delikatne dłonie na swojej skórze, spiął się.

- Przestań tak robić. - Dźgnęła go palcem w bok, gdzie miał łaskotki - Rozluźnij się, zamknij oczy i wszystko będzie okej.

- Spróbuję... - Burknął i całkowicie oddał się jej dłonią.

*******************

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro