1.7
Kuroo przechodząc koło salonu, spojrzał w kierunku pomieszczenia. Na fotelu siedziała Arika, oplatająca podciągnięte kolana pod brodę ramionami i patrzyła w bok, na to, co znajdowało się za oknem tarasu.
Tetsurou zatrzymał się, chwilę wpatrując się jeszcze chwilę w nastolatkę. Arika co jakiś czas zerkała na telefon, na którego wyświetlaczu pojawiało się coraz więcej wiadomości.
Suguru:
Spotkamy się?
Westchnęła, zamykając na chwilę oczy i oparła czoło o kolana.
Suguru:
Dziś wieczorem?
Złotooki westchnął i odszedł, kierując się do kuchni. Oparł się pośladkami o blat i wyciągnął z kieszeni dresów telefon. Wziął głęboki wdech.
- Halo?
- Tutaj Kuroo.
- Oh...To ty. Czego chcesz?
- Obiecałem, że pomogę, więc to robię. - Mruknął, spoglądając wciąż w stronę wejścia do kuchni, mówił bardzo cicho - Weź jakąś kartkę i zapisuj uważnie. Więcej razy nie powtórzę.
- Już...Zaczynaj.
~
Arika wyszła na taras i oparła się przedramionami o barierkę, wpatrując się w przestronny ogród. Wciągnęła głośno powietrze nosem i delikatnie wypuściła je przez rozchylone wargi.
Patrzyła, jak dwa psy radośnie biegają po trawię. Odepchnęła się od barierki i zeszła schodami do ogrodu. Przeszła kilkanaście metrów i usiadła, tuż przed oczkiem wodnym.
Patrzyła smutnym wzrokiem na karpie Koi i po chwili podniosła dłoń, zanurzając ją w wodzie. Wszystkie karpie uciekły w mgnieniu oka, lecz jeden został. Pływał wokół jej dłoni, widocznie nie bojąc się.
- Ten karp jest tu podobno od czasów, kiedy żyli tutaj nasi pradziadkowie.
Spojrzała w bok na Tetsurou, który kucnął obok niej.
- Ewidentnie coś cię gryzie, a mi się to nie podoba. Mów. - Usiadł obok niej - Nie lubię, kiedy jesteś taka przybita.
- To...Nic takiego. - Wróciła wzrokiem do ryb - Po prostu mam gorsze dni.
- Mhm...Swojego brata nie oszukasz. - Objął ją ramieniem, by pokazać jej, że może mu powiedzieć wszystko - No dalej. Przecież wiesz, że jestem wobec ciebie wyrozumiały.
- Ta... Bardzo. - Parsknęła pod nosem i spuściła wzrok - Nie wiem, czy powinnam ci to mówić. Możesz tego nie zaakceptować. - Potarła o siebie nerwowo dłonie.
- Dobrze wiesz, że niezależnie od tego, co zrobisz i tak nie przestanę cię kochać, bo jesteś moją małą, denerwującą siostrzyczką. - Potargał jej włosy.
- Wiem, ale...To coś, czego nie będziesz w stanie zaakceptować. I ja to niestety wiem.
- A skąd możesz wiedzieć? - Spytał, zdając sobie sprawę, że Yaku miał rację.
Arika bała się powiedzieć mu to wszystko w obawie o stratę w jego oczach. Dlatego odepchnęła od siebie Kapitana Żmij, by mieć dalej dobrą relację z bratem.
Czarnowłosa milczała, nie wiedząc, czy opłaca jej się w ogóle zaczynać ten temat. Obawiała się opinii brata, nie chciała, żeby jej głupie uczucia względem Suguru, podzieliły ją i brata.
- Widzę, że ty się nie odezwiesz. Więc powiem za ciebie. - Słyszała, jak westchnął - Spodobał ci się, prawda?
Spojrzała na niego zdziwiona. Otworzyła usta, jednak nie zdołała nic powiedzieć.
- To było widać, Arika. Yaku uświadomił mnie, dlaczego nie chciałaś ze mną o tym porozmawiać. Jednak chce, żebyś wiedziała, że nie mam ci tego za złe. - Zdjął rękę z jej ramion i sam spojrzał w oczko wodne - Nie mogę stać na przeszkodzie twojej miłości.
Sam nie wierzył, że to mówi. Niebieskooka podciągnęła pod brodę kolana i zamknęła na moment oczy.
- Sama nie rozumiem, co we mnie wstąpiło, ale...Cholera...Zakochałam się w tej Żmii. W tym aroganckim dupku, który kocha manipulować innymi. - Zacisnęła dłonie w pięści, wzdychając - Ale odrzuciłam go. Powiedziałam tyle złego... Żałuję, ale już nie cofnę czasu.
- Naprawdę żałujesz? - Spytał podejrzliwie Kuroo.
- Tak. Gdybym mogła, nie powiedziałabym tego. Milczałabym. A teraz on cierpi, przeze mnie. Pewnie mnie nienawidzi, ale cóż...Zasłużyłam na to.
Kuroo westchnął i podnosząc się, pogłaskał siostrę po głowie. Chowając dłonie do kieszeni spodni, uśmiechnął się delikatnie.
- Nie wiem, sama go o to spytaj. - Odwrócił się i odszedł w kierunku domu.
Arika nie ruszyła się. Siedziała, patrząc w tafle wody. Obok niej ponownie ktoś usiadł. Nie chciała patrzeć w tamtą stronę, bała się tego, co mogła zobaczyć.
- To, co wcześniej powiedziałaś przy Tetsurou...To prawda?
- Ja... - Westchnęła - Przepraszam. Nie powinnam była kierować w twoją stronę tylu gorzkich słów.
Zielonowłosy odwrócił głowę i spojrzał na jej profil. Miała zamknięte oczy i opierała się na podciągniętych kolanach, czekając na jego odpowiedź.
Mimo to, ona nie nastąpiła. Milczał. Obawiał się kolejnej krytyki z jej strony. Jednakże ta o dziwo z upływem czasu, wciąż nie nadchodziła.
Postanowił nie owijać w bawełnę, nie było sensu tego przeciągać. Spojrzał przed siebie, a kącik jego ust drgnął ku górze.
- Kocham cię. I chce, żebyś była ze mną. - Przyznał, spoglądając na pływające karpie - Nieważne, że na początku oboje chcieliśmy swojej krzywdy, teraz to już przeszłość. Nasza głupia intryga przerodziła się w miłość i nic na to nie poradzimy. Już za późno.
Sięgnął ku jej dłoni i chwycił ją, po, czym delikatnie potarł skórę dłoni dziewczyny swoim kciukiem.
Nie wiedzieć czemu, nie miał ochoty na żadne głupie docinki. To była zbyt poważa sytuacja, co w rodzaju drugiej szansy. Żadne z nich nie chciało tego zepsuć, bali się jakkolwiek odezwać.
- To jak? Zostaniesz dziewczyną tego aroganckiego dupka, który kocha manipulować innymi? - Spytał z nikłym uśmiechem na ustach.
Arika spojrzała na niego, a potem na ich dłonie. Gdzieś wewnątrz niej odczuła przypływ ciepła.
**********
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro