Rodzina Rudolfa + Halloween special

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Rodzina Rudolfa + Halloween special

Tak jak w przypadku Robię To Dla Polski tekst podkreślony w ten sposób oznacza rozmowę po niemiecku

Pani Melania zatrzymała samochód. Stały przed domem pradziadków Ani, jednak ona zwracała się do nich ,,babciu" i ,,dziadku". Uważała, że zwracanie się z przedrostkiem ,,pra" jest dziwne. Mimo, że jej rodzice rozstali się, wciąż miały dobry kontakt z państwem Zimmermann. Żałowała jedynie, że tak rzadko się odwiedzali. Usłyszała, jak mama puka do drzwi, które po chwili się otworzyły. Stanęła w nich dosyć wysoka kobieta o niegdyś brązowych włosach. Trzymający ją pod rękę mężczyzna był od niej o głowę wyższy

- Cześć babcia! - wykrzyknęła Ania przytulając ją

- Cześć Aniu! Miło was widzieć

- Was również. Guten Tag, Opa! - zwróciła się do mężczyzny

- Guten Tag, Anna

Z dziadkiem Franzem rzadko rozmawiała po polsku. Chociaż wszyscy powtarzali mu, że mówi świetnie jak na Niemca, on twierdził, że robił to źle i używał go tylko wtedy, kiedy musiał

- Wejdźcie, co będziecie stać - babcia gestem ręki nakazała im wejść

- Kawy czy herbaty? - zapytała kiedy już weszli

- Herbaty! - odezwała się niemal natychmiast Ania

- To akurat wiem - zaśmiała się babcia - A ty Mela?

- Też bym poprosiła herbatę

Ania przypatrywała się babci zalewającej napój. Po chwili zapytała:

- Babciu, wiem, że to dla ciebie przykre, ale nie mogę się powstrzymać: bolało, kiedy tatuowali ci ten numer?

- Bolało, ale bywało gorzej

Ania zauważyła, że babci zrobiło się smutno. Musiała natychmiast działać. Postanowiła zmienić temat na przyjemniejszy

- A wiecie, że niedługo podpisujemy kontrakt z wytwórnią?

- A nie jesteś na to trochę za młoda?

- Może faktycznie, ale ty w moim wieku też robiłaś rzeczy na które byłaś za młoda

- Ale wtedy trwała wojna. To zostało mi narzucone. I pomyśleć, że gdyby nie jeden karzeł z wąsem wszystko potoczyło by się inaczej...

- Ale to chyba dobrze, że robię to co lubię

- Pewnie, że dobrze. Mam nadzieje, że po rodzinie bilet na koncert będzie tańszy - zaśmiała się babcia

- Mogę nawet dać za darmo, tylko najpierw musimy wydać tą płytę

- W takim razie czekam z niecierpliwością. Czemu nic nie mówisz Mela?

- Rafał wrócił żeby nas nękać. Wiecie, że ma nieślubnego syna? Bardzo mnie to boli... chociażby ze względu na Anię

- Niestety, zawsze robił rzeczy których nie było mu wolno. Zaczęło się od niewinnych psot w dzieciństwie, a teraz pewnie robi coś nielegalnego

- Mamo, wiedz, że ja już go nie potrzebuję i nie dam mu się tak łatwo oszukać

- Obyś miała rację


*


Ania siedziała z Rudolfem na murku przy skwerku i rozmawiali

- Właściwie to jaki gatunek metalu lubisz najbardziej? - spytała w pewnym momencie Ania

- Lubię sporą większość, ale najbardziej chyba death metal, a ty??

- Też death metal. Jest taki relaksujący. A spojrzenia starszych pań są bezcenne - zaśmiała się

- Jedna z wielu zalet słuchania metalu. Kiedy wszyscy myślą, że jesteś złem wcielonym, a w wolnym czasie głaszczesz pieska - zawtórował jej Rudolf

- Ooo masz pieska?? Jak się wabi??

- Winnie. A ty masz jakieś zwierzątka??

- Mam kota Filemona. Jak byłam mała to często oglądałam takie stare bajki. W sumie dalej to robię

- Wiesz co? Mam dla ciebie niespodziankę. Chodźmy do mnie.

Ania zdziwiła się, jednak poszła za Niemcem. Poinformowała mamę, że jest u Rudolfa i wróci trochę później. Przez całą drogę zastanawiała się co to może być za niespodzianka. Wiedziała, że nie zrobi jej krzywdy, jednak nieufność wzięła górę i przez całą drogę trzymała rękę na gazie pieprzowym schowanym w kieszeni kurtki. Kiedy dotarli na miejsce, Ania zauważyła, że coś pędzi w jej stronę. Po chwili zorientowała się, że to pies.

- Hej Winnie! Ale ty jesteś śliczny! - powiedziała głaszcząc spanielka - To jest ta niespodzianka?? Bo jeśli tak to się udała.

- W takim razie bardzo się cieszę ale to nie była ta niespodzianka. Chodź.

Gdy weszli do środka ich oczom ukazała się piątka ludzi. Anię ogarnął lęk. Nie spodziewała się, że Rudolf chce ją przedstawić swojej rodzinie

- To jest ta niespodzianka?? - spytała szeptem.

- Powiedzmy, że część niespodzianki. Umiesz mówić po niemiecku, prawda??

- Tak, a co??

- Bo mój tata woli rozmawiać po niemiecku niż po polsku.

- Jasne, rozumiem...

- Rudi kochanie! W końcu przyprowadziłeś dziewczynę! - zawołała radośnie Krystyna, babcia Rudolfa, na co ten zrobił zawstydzoną minę

- Kochani, i ty Heide - Rudolf uśmiechnął się widząc jak siostra wywraca oczami - To jest Ania, moja przyjaciółka. Aniu, to moi rodzice, dziadkowie i siostra. Dziadkowie są tu akurat tymczasowo.

- Guten Tag - powiedziała nieśmiało Ania

Nie minęło dużo czasu, a Ania została zasypana pytaniami. Zupełnie nie wiedziała co zrobić. Całe szczęście z opresji wyratował ją Rudolf.

- Później pogadacie, pozwólcie, że dokończę niespodziankę - powiedział Rudolf

Młodzi metalowcy weszli po schodach na górę. Rudolf otworzył drzwi. Oczom Ani ukazał się, jak się domyśliła jego pokój przystrojony z okazji Halloween. Na biurku stały miski ze słodyczami.

- Mrocznego Halloween Aniu

- Niesamowite. Mrocznego Halloween Rudi, ale muszę cię rozczarować. Odchudzam się

- Anka, nie musisz się odchudzać. Moja babcia pewnie i tak uważa, że jesteś za chuda

- Tak się składa, że większość babć uważa, że ich wnuki są za chude. Zresztą, odchudzanie może zaczekać... uciął wiedział, że to jest jego szansa na wyznanie swoich uczuć Ani. Podszedł trochę bliżej. Nagle drzwi się otworzyły. Do pokoju wpadła Heide i niemal się przewróciła. Za nią stała rodzina Rudolfa

-A ty czego tu chcesz, mała wiedźmo? – warknął gniewnie Rudolf. Był wściekły, że siostra przeszkodziła mu w takiej chwili

- Uspokój się Frankensteinie, zabrałeś wszystkie słodycze i nawet się nie podzieliłeś, a ja też chcę. Poza tym, jestem w wieku twojej ukochanej

Rudolf już miał się odciąć, lecz wymianę zdań przerwała im rodzicielka

- Jak wy się zachowujecie? Normalnie jak z dziećmi... Przeproście się, natychmiast!

- Nie przeproszę jej. Przeszkodziła mi w bardzo ważnym momencie

- A ja nie przeproszę jego. Zabrał wszystkie słodycze

- Macie się przeprosić – powtórzyła

Rodzeństwo mruknęło coś na przeprosiny. Rudolf żałował, że nie udało mu się wyznać Ani tego, co do niej czuje, jednak nie chciał tego robić przy rodzinie. Wolał powiedzieć to ukochanej sam na sam.

- Skoro Heide tak bardzo chce słodycze, to może zostać. Właściwie, to wszyscy mogą zostać – powiedziała Ania

Kiedy rodzina Rudolfa już się rozgościła, Ania znowu została zasypana pytaniami

- Gdzie się nauczyłaś mówić po niemiecku? - spytał ojciec Rudolfa

- Mój pradziadek jest Niemcem, a prababcia pół Niemką, więc siłą rzeczy się nauczyłam

- Może jeszcze cukierka Aniu? - spytał Rudolf.

- Nie, dziękuję i tak już dużo zjadłam.

- Taka chudzinka jak ty może sobie pozwolić - powiedziała babcia Rudolfa, a wszyscy wybuchnęli śmiechem.

- Ostrzegałem - zaśmiał się Rudolf

Ania siedziała u Rudolfa jeszcze kilka godzin. Po wyjściu stwierdziła, że to było najlepsze Halloween w życiu

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro