09#

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Rayn pov.

Moje myśli kłębia sie wokół Nicka. Nie odzywa sie od kąd opusciłem szpital. To chore ale nawet nie wiem jak mam go znaleźć.Byłam pare razy pod tym samym adresem ale nikt mi nie otworzył.A szkoda...Nadal tyle rzeczy pozostaje niewyjaśnionych! Szukam ogólem nowej pracy.Odszedłem z firmy ojca. Choć nie wiem czy on zasługuje na to miano. Zerkam na oferty,a gdyby tak utrzeć nosa ojcu i pójść do konkurencji? Uśmiecham się do siebie widząc ofertę pracy w jednym z działów w naszej dotychczasowo najbardziej konkurencyjnej firmie. Zadzwoniłem bez wachania a w telefonie odezwał sie damski głos.Kobieta była naprawdę miła co było słychać w jej głosie.Umówiłem sie na spotkanie. Dokładnie na jutro ,punkt dwunasta. Usmiechnąłem sie ,a napisanie cv zajęło mi dosłownie kilka minut. Postanowiłem mając wolny czas wyjść na spacer z moim nowym przyjacielem.Uno skakał zadowolony widząc jak biorę smycz. Ten psiak był naprawdę pocieszny. Wyszlismy z mojego mieszkania i ruszyliśmy na spacer.Oczywiście Uno nie powstrzymywał się przed szczekaniem na ptaki czy inne psy. Natomiast od ulicy trzymał sie z dala. Rozumiałem dlaczego tak jest i nie winiłem go za to,kiedy chował sie za nogami przy przejściach ale powoli szliśmy dalej.W parku zaczęły zaczepiać nas dzieci,a Uno szarpnął sie lekko w ich stronę. Dopiero teraz zauważyłem dwie znajome postacie. To znaczy Akashiego i Kuroko. Ten drugi od razu podszedł do szczeniaka głaszcząc go.Oczywiście za nimi pojawił sie od razu ich opiekun.

- Hej Ryan.

- Dzień dobry Panie Erenie.

- Wystarczy Eren.Nie jestem już jednym z grona pedagogicznego. Co tutaj robisz?

- Spacerowałem z Uno.Mam wolne bo odszedłem z firmy ojca.

- Naprawdę?

- Tak.- Uśmiechnąłem sie lekko obserwując dzieci,które oblegały wniebowzietego Uno.- Sam chciałbym juz mieć taką pociechę...

- Ja tez bym chętnie już dziadkiem został.- Eren zaśmiał sie cicho rzucając mi życzliwe spojrzenie.

- Przecież Nick mnie unika.- Stwierdziłem oschło,ale bardziej z bólem niż złością.I faktycznie tak było cierpiałem przez jego brak i to ze tak łatwo mu przychodziło mnie ignorować.

- Wiesz... mogę ci dać małą szansę. - Eren uśmiechnął się dość sugestywnie patrząc na dzieci.- Akashi ,Kuroko chcecie może iść z Uno i wujkiem Ryanem na lody?

- Waniliowego shejka.- Stwierdził od razu Kuroko z rumianymi policzkami. Zerknąłem na Erena który pisał coś na telefonie.

- Dzięki Ryan odbiore dzieci tak koło piętnastej tutaj dobrze?

- Nie ma sprawy i tak mam wolny dzień. - Eren skinął głowa i zniknął za zakrętem wczesniej upominajac dzieci by były grzeczne. Akurat o to chyba się nie musiał martwić. Zabrałem najpierw dzieciaki na obiecane lody i shejka.Potem poszliśmy do sklepu zoologicznego gdzie dzieciaki wybrały parę zabawek dla Uno.Oczywiście zabawki zostały przetestowane zaraz po wyjściu. Przeszliśmy więc kawałek wracając do parku gdzie obserwowałem uważnie dzieci które biegaly do okola z Uno rzucając mu gumową kość.
W końcu nadeszła godzina odbioru dzieci ale nigdzie nie widziałem Erena.Ktoś położył mi rękę na ramieniu ,a potem zobaczyłem twarz Nathana.

- Wow... to już sie dwójki doczekałeś? Niezły jesteś.

- Nie przesadzaj.To dzieci znajomego. Za chwilę ma je odebrać.

- Mhm...Też chce takie słodziaki...- Nathan stanął obok opierając sie lekko na mnie i oboje zapatrzyliśmy się na dzieci.Może miał racje. Jeszcze chwila i nie będzie szansy na dzieci z tym kim chce.Westchnąłem cicho czując ból. Bolała mnie świadomość że mam swojego partnera ale nie mam z nim dzieci. Może bardziej to bolało moją dumę alfy.W glowie mi huczało od mysli. Czy mialbym chłopca a moze dziewczynke. Do kogo by było podobne.Nathan klepnął mnie mocniej pokazując na coś w bok.
Nie zauważyłem ze dzieci do kogoś podbiegły,a tym kimś był Nick który przyglądał sie mi i Nathanowi. Nie wyglądał na zadowolone go.

- Nathan,będzie lepiej jak już pójdziesz.- Chciał coś powiedzieć ale widząc moje utkwione w brunecie spojrzenie rzucił krótkie "cześć" i odszedł.A ja... stałrm jak debil nie wiedząc co robić.Z jednej strony cholernie się cieszyłem a z drugiej nie wiedziałem czy jeśli nie podejdzie on nie ucieknie.Z opresji wyratowały mnie dzieciaki które pod biegły do mnie z Uno.

- Wujku Ryan możemy wziasc Uno do domu,prosimy- Patrzyli na mnie z dołu, więc kucnąłem czochrając włosy Akashiego.- Myślę że Uno jest jeszcze za mały na takie podróże,ale możemy częściej razem wychodzić. Zgoda?- Pokiwali zgodnie głowami i zabrali uno i zabawki .Podniosłem wzrok ,wstając i spotykając jego ciemne oczy w których znowu widziałem plamki złota.

- Nick...

- Spokojnie.Nie jestem zły.- Uniósł brew do gory patrząc z wymuszonym spokojem.Jest zły albo...

- Racja.Nie jesteś zły tylko zazdrosny o Nathana.- Poczułem ogromną satysfakcję widząc jak lekko sie czerwieni ale nie spuszcza ze mnie wzroku.Westchnął cicho siadając na ławce a ja zrobiłem to samo.Dawno nie byłem blisko niego i kusiło mnie zeby go dotknąć.On sam widocznie bił się z myślami.Gdzieś tam w środku czułem ze chce żebym to ja wykonał ruch.Wziąłem wdech łapiąc go za rękę a on spojrzał na mnie zaskoczony.

- Ryan nie powinieneś...

- Wyjdz ze mną.Tak jak kiedyś na randkę.-Przerwałem mu patrząc w oczy stanowczo.- Unikałeś mnie ponad pięć długich lat. Nie możesz mi znowu uciec.Nie pozwole odejść od mnie mojej Omedze.- Nacisnąłem na to słowo patrząc mu w oczy.Wziął głęboki wdech a na jego twarzy było widać różne emocje. Mimo wszystko nie pusciłem jego dłoni.Bałem sie ją puścić.Tak jakby to znaczyło ze znowu zniknie.

- Zgoda.Wiem że pewnie mi nie odpuscisz.Możemy wyjść pojutrze. Mam jutro ważną robotę i nie będę miał czasu.- Zagryzł wargę patrząc mi w oczy.Usmiechnąłem sie szeroko czując jak pierdolony miliarder. Gdyby nie to że podbiegly dzieci a Uno wskoczył na ławkę prawdopodobnie bym go pocałował. Jednak to musiało zaczekać.Nick zabrał dzieci a ja szczeniaka i wrócilismy do swoich domów.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro