Kurczaki, toż to niemal koniec roku szkolnego, a ja nie sprzedaję tu prawie żadnych newsów! No cóż, pouzupełnia się w wakacje (Aha, tak samo, jak pouczy do matury, weźmie za ćwiczenia itd.)

W każdym razie opiszę wam krótko, jak rozerwaliśmy się wczoraj (dobrze, że nie dosłownie, chociaż było blisko), w jakieś 10 osób - 04.05.2022.

Na początku wyszliśmy przez okno na plac zabaw, który mamy... No za oknem w pokoju chłopaków. Najpierw zrobiliśmy turbokaruzelę. Ja wbiłam sobie barierkę w żebra i czułam je na drugi dzień, jeden z chłopów obudził się rano z siniakiem, a moja przyjaciółka tak siedziała na skos, że się dziwię, że nie przydzwoniła szczęką o ten kołek do kręcenia xd

No a potem była huśtawka, na którą poszli wszyscy oprócz mnie (może kiedyś xD). Jeśli myślicie sobie: "No i co, huśtali się na 360 stopni?", to w sumie było całkiem blisko. To było takie "bocianie gniazdo", więc większość wsiadała podwójnie. Najwyższy poziom bujania nazwaliśmy "atomowe uderzenie" (czy jakoś tak, popraw mnie ktoś, jeśli się mylę). Kiedy było się wystarczająco wysoko, a chłopacy rzucali huśtawką, jak workiem ziemniaków, to był moment, w którym odrywało się tyłkiem od gniazda i przez sekundę spadało na dół, z powrotem na huśtawkę.

Najlepszy był tekst jednego kolegi, który to przeżył i chciał potem jeszcze raz: "No mówiłem, że jestem nieskończenie pełen odwagi". Xd jak to brzmi.

Ale potem jak ten sam gość doczepił się jako trzeci do gniazda, to się aż belka u góry ugięła. No i limity ciężkości już sprawdzone.

Ja się tylko cały czas bałam, że ktoś w końcu wyleci, bo podobno ta huśtawka już się kiedyś urwała. 

Wieczorem do pokoju przyszła moja wychowawczyni z internatu i mówiła, że nasze krzyki było słychać w pokoju wychowawców, i że ona nie mogła patrzeć, jak się kręciliśmy na "rzygaczu" (aka karuzeli).

A potem się zastanawiam, czy zdrowsze jest siedzenie na zewnątrz czy jednak w pokoju ;D

No a wy jak się bawicie na dworze?