11.2022

Ogólnie to wychowawcy internatowi są czasem lepszym tematem na rozdział niż nauczyciele.

Jedna wychowawczyń (mojej grupy nawiasem mówiąc) ciągle bierze chorobowe. Dzięki temu przez kilka tygodni zajmowała się nami pani od geografii, czyli ogólnie był luz i nawet trochę się z nią pośmialiśmy, ale to już inna opowieść.

Wiem, że wyjdę na bardzo nieczułą, ale lepiej jest jednak, kiedy tej wychowawczyni nie ma, bo jak już zawita, to:

A) I tak jej nie ma, bo siedzi w "schowku na wychowawców" czyli pokoju, gdzie może się skitrać i nie wolno tam wchodzić, bo dostaniesz zrypę.
Stąd też jej ksywa czyli Nornica.

B) Przychodzi do ciebie z jakąś sprawą i zanim do niej przejdzie, to poruszy 20 innych tematów, przy których sama się zgubi, a ty masz na nią cały czas patrzeć, bo inaczej strzeli wywód, że dzisiejsza młodzież jest niekulturalna itd.
Na mnie ostatnio naskoczyła, bo wśród czterech innych osób powiedziała "ty", a ja się nie skapnęłam, że to o mnie chodzi.

A najlepsze jest to, że zaczęła tak odwalać jakieś dwa tygodnie po tym, jak powiedziałam, że mamy najlepszych wychowawców w internacie xd

No cóż, to się nazywa ironia losu, czyż nie?