14.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Wierzysz mi, Ambar? - spytał po dłuższej chwili milczenia, przerywając natłok myśli w mojej głowie.

-Wiesz, Matteo, byliśmy ze sobą długo - zaczęłam przełykając gulę wielkości pomarańczy, jaka urosła mi w gardle z nerwów. -Znam Cię jak nikogo innego. I zawsze wierzyłam w to, że jesteśmy idealną parą. I wiesz co? Nadal tak jest. Nadal wierzę w Twoją miłość. Teraz kiedy wyznałeś mi całą prawdę czuję, że chciałeś mnie chronić, że Twoja miłość do mnie jest naprawdę mocna i wiedz, że moje uczucia również takie są.

Na początku nie chciałam przyznać nikomu racji, chciałam jak najszybciej zapomnieć o moim uczuciu do Matteo.

Jednak trudno jest wymazać z życia ponad rok związku, w którym było wiele miłości.

Trudno było mi zapomnieć o zdradzie, o jaką posądzałam Balsano.

Równie trudno było mi pogodzić się z końcem naszego związku, jednak teraz widzę, że wystarczyła tylko odrobina pokory i zawładnięcie nad swoimi emocjami, które ogłuszyły rozum.

Twarz bruneta rozjaśniała w momencie a w jego oczach zauważyłam błysk szczęścia.

-Czyli co? Możemy znów być Królem i Królową? - spytał z nadzieją w głosie.

-Tak, Matteo - odparłam swobodnie, czując jak z mojej duszy spada ogromny ucisk. -Jednak najpierw chcę, byśmy rozmówili się z Luną.

Brunet spojrzał na mnie zszokowany lecz kiwnął głową, zgadzając się ze mną.

-Masz rację, nie możemy znów pozwolić jej wchodzić pomiędzy nas.

Wtuliłam się w niego i poczułam jak ciepło ogarnia moje ciało.

Czułam się szczęśliwa, że znów mogę nazwać go m o i m chłopakiem.

Staliśmy tak jeszcze przez krótką chwilę, kiedy nagle przypomniałam sobie o usłyszanych słowach Luny.

-Słuchajcie, ostatnio podsłuchałam rozmowę Luny i szczęki wam opadną, gdy usłyszycie z kim rozmawiała - powiedziałam, czując nagły przypływ złości na samo imię gówniary.

-No to opowiadaj - odezwała się Jazmin z ciekawością i spojrzała na mnie.

-Lunita rozmawiała z Benicio - wyrzuciłam z siebie jednym tchem. -Mówiła mu, że szkoda, że nie widział mojej miny, kiedy rozmawiała z Matteo. Widocznie musiała spodziewać się, że tam przyjdę - domyśliłam się od razu.

-A to suka - westchnęła Delfina.

-Dokładnie - Nico poparł słowa dziewczyny.

-W sumie to ma sens. Stałem tyłem do bramy, nie widziałem Cię a ona przecież chciała przejść więc napewno musiała Cię zauważyć już wcześniej - przypomniał sobie Matteo.

Staliśmy w ciszy zastanawiając się jaki związek ze sprawą Luny miał Benicio lecz żadnemu z nas nic nie nasuwało się na myśl.

-A może Luna się z nim przyjaźniła? - zaproponował Pedro, drapiąc się po głowie.

-Albo są ze sobą w jakiś sposób spokrewnieni? - wymyśliła Jazmin.

-Sam nie wiem, znałem ją tylko trochę - odparł Matteo, patrząc kątem oka w moją stronę.

-To i tak wystarczyło, by mogła wskoczyć Ci do łóżka - rzuciłam niezbyt miło, na co Matteo przewrócił oczami.

-Sama się pchała - odburknął pod nosem zirytowanym głosem.

-Dobra, koniec bo znów się pokłócicie - uspokoił nas Simon.

-Co wspólnego mogą mieć ze sobą Luna i Benicio? - dumałam na głos nie zdając sobie z tego sprawy.

Ręka Matteo lekko objęła moje ramię a ja poczułam ulgę.

Potrzebowałam jego dotyku jak cukrzyk insuliny.

Mogłam oszukiwać wszystkich i udawać obojętną sukę lecz jedno było pewne - uczuć, jakie żywię do Matteo nie ukryję.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro