15.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Kiedy zdaliśmy sobie sprawę z faktu, że myślenie zajmie nam dużo więcej czasu, zajęliśmy miejsca przy największym stoliku.

-Ktoś na coś wpadł? - spytałam z nadzieją lecz odpowiedź była taka sama, jak przez pozostałą godzinę.

Sprawa Luny siedziała w mojej głowie dłużej niż sama bym tego oczekiwała lecz chciałam znaleźć odpowiedź na męczące mnie pytanie.

Fakt, że i Luna, i Benicio ale także Emilia namieszali w moim życiu.

Przez Emilie zaczął się mój z w i ą z e k z Benicio.

Przez Benicio straciłam w oczach uznanie Matteo, który starał się mnie zdobyć, co więcej, zgwałcił mnie i wraz ze swoją siostrą mną manipulowali.

A Luna?

Luna starała się od samego początku odebrać to co należy się mnie, chłopaka, dom, zdaję się, że nawet pozycję, gdyż w krótkim czasie zdążyła przekonać do siebie parę osób z mojej klasy.

Prócz tego, że każde z nich chciało zepsuć moje życie nie widziałam związku pomiędzy nimi.

Przez moje myśli przeszedł huragan, który odsłonił pewne wspomnienie z dziecięcych lat.

Retrospekcja

Blondynka siedziała na ziemi i karmiła swoją ukochaną lalkę, kiedy usłyszała trzask dobiegający z kuchni.

-Mamusiu? - spytała, spoglądając w ciemność.

-Jeśli nie zapłacisz nam po 100 000 tysięcy na głowę to przekonasz się z kim zadarłaś, suko - syknął średniego wzrostu brunet, który trzymał dłoń tuż przy szczęce Sharon.

-Nie jestem Wam nic winna - odparsknęła Benson i skuliła się, widząc lecącą w jej stronę dłoń.

-Jesteś! - krzyknęła stojąca obok bruneta, ciemnowłosa blondynka, która wbijała wściekłe spojrzenie w bogaczkę. -Gdyby nie Ty, nasz ojciec nadalby żył a my i nasza najmłodsza siostra mielibyśmy życie na poziomie a tak jesteśmy skazani na biedę! Masz zapłacić inaczej naprawdę pożałujesz - krzyknął i odwrócił się w stronę wyjścia.

Dźwięk jaki spowodowała lalka upadająca na ziemię zatrzymał chłopaka w miejscu, po czym błyskawicznie obejrzał się w ciemność i pociągnął za dłoń drobną blondynkę, która z ciekawością wpatrywała się w obecną sytuację.

-No popatrz, zdaję się, że nasza macocha nie wspomniała o drobnym szczególe - zaśmiał się brunet. -Że mamy przyszywaną siostrzyczkę - dodał po chwili, wpatrując się w intensywny błękit oczu blondynki. -Sharon, jeśli chcesz małą utrzymać w miłej i ciepłej atmosferzę to lepiej zapłać, inaczej zniszczymy wam obu życie! - wrzasnął i wyszedł z mieszkania.

Dziewczyna stała jeszcze przez moment i wpatrywała się z ponurą twarzą wprost w małą dziewczynę po czym ruszyła drzwi, kierując się krokami brata.

-Jeśli okaże się, że to córka Berniego to zapłaci za to jeszcze gorszą karę niż Ty, mamusiu - powiedziała i opuściła pomieszczenie, trzaskając głośno drzwiami.

Sharon schowała twarz w dłoniach i starała się wyrównać oddech, kiedy poczuła na ramieniu małą rączkę swojej córki.

-Mamusiu, kto to był? - spytała blondynka, czując strach stanem jej rodzicielki.

-Czternastoletnie bachory Twojego tatusia, który teraz siedzi w piekle i śmieje mi się w twarz - krzyknęła zdruzgotana kobieta. -Gdyby nie Ty to nic takiego by się nie wydarzyło, on by mnie nie zostawił...

Blondynka skierowała wzrok ku swojej matce, czując jak łzy napływają do jej oczu.

-Przepraszam - wyszeptała, myśląc, że matka widząc jej łzy przyjdzie i ją przytuli, jednak kobieta wyprostowała się jak tyczka i skierowała gniewny wzrok wprost na małą.

-Zniszczyłaś moje życie więc to Ty będziesz musiała ponieść tego konsekwencję!

Koniec retrospekcji

-Ambar? Słyszysz mnie? - ze wspomnień wyrwał mnie głos Matteo.

Bez słowa wstałam z krzesła i wybiegłam z Rollera.

Musiałam zaczerpnąć powietrza, gdyż to co mi się przypomniało było zbyt przerażające i bolesne.

Czy naprawdę moja matka uważa, że przez moje narodziny zniszczyło się jej życie?, pomyślałam, czując jak po policzkach spływają mi łzy wielkości grochu.

Silne ramiona objęły moje ciało a ja nie bacząc na to, czy ktoś zauważy we mnie ludzkie zachowanie, wpadłam w histeryczny płacz, który szarpał moje ciało coraz mocniej, dając mi do zrozumienia, że osoba, która powinna dawać mi swoją miłość od urodzenia, nigdy w życiu nie pałała do mnie pozytywnymi uczuciami.

A wręcz obwiniała mnie za rozpad swojego związku, czego nie byłam w stanie wybaczyć.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro