8.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Leżałam w łóżku i spoglądałam w sufit z nieruchomym wzrokiem.

Cała moja noc wyglądała identycznie, z wyjątkiem upływu kolejnych sekund, minut, godzin.

Czułam się zmęczona lecz wiedziałam, że mój alarm niedługo się rozdzwoni i trzeba będzie wstać z łóżka.

Jak na zawołanie mój mały, różowy przyjaciel zaczął rozbrzmiewać swoim głośnym buczeniem.

Podniosłam się z łóżka i wyłączyłam budzik, jednocześnie ręką zgarniając mój puchaty ręcznik i skierowałam się do łazienki.

Wzięłam szybki prysznic i rozejrzałam się po pokoju.

Na ścianach wisiały moje wspólne zdjęcia z Matteo, które szybkim ruchem pościągałam ze ścian i wyrzuciłam do kosza.

Uśmiechnęłam się pod nosem i usiadłam do lusterka, spoglądając na swoją zmęczoną twarz.

Kątem oka jednak zauważyłam, że na małej półeczce, tuż przy łóżku leży coś co lśni, odbijając swój blask w wazonie, w którym stały kwiaty Matteo.

Szybko podniosłam się z krzesła i ruszyłam w stronę półki a moim oczom ukazała się błyszcząca pozłacana bransoletka, na której były inicjały moje i Matteo.

Do oczu kolejny raz napłynęły mi łzy na sam widok znaleziska.

Retrospekcja

-Zamknij oczy, kochanie - poprosił delikatnym głosem Matteo, spoglądając w oczy swojej ukochanej.

-Niech będzie - odparła blondynka i przekręciła oczami, jednak posłusznie wykonała polecenie bruneta.

Chłopak delikatnie złapał za dłoń ukochanej a z kieszeni wyciągnął bransoletkę, która mieniła się w słońcu.

Brunet szybko zapiął dziewczynie nową błyskotkę i ucałował czubek nosa dziewczyny.

-Możesz już otworzyć oczka - zezwolił Balsano, czekając na reakcję blondynki.

Kiedy niebieskooka odchyliła ku górze se powieki, jej wzrok od razu wylądował na rękę, na której była teraz bransoletka.

-Matteo, nie musiałeś - odezwała się wzruszona bo biżuteria była naprawdę piękna. -Napewno kosztowała fortunę - dodała po chwili, czując jak robi jej się głupio.

-Ambar, dla mnie żadne pieniądze nie znaczą tyle co Ty jedna więc przyjmij ten prezent i ciesz się nim - stwierdził z uśmiechem i ujął drobną dłoń dziewczyny, splatając ich palcę w jedność.

-Następnym razem wystarczy jak powiesz mi, że mnie kochasz. Żadne pieniądze ani prezenty nie są dla mnie tak ważne jak Twoja miłość - odparła i starła lekko pojedyńczą łzę, która spłynęła z jej policzka.

-Kocham Cię, Moja Królowo - powiedział i musnął jej usta swoimi.

-A ja Kocham Ciebie, Książę - dodała z uśmiechem i oddała jego pocałunek.

Koniec retrospekcji

Zacisnęłam pięść na bransoletcę i opadłam na łóżko, czując jak silny ból wypełnia moje wnętrze.

Najbardziej jednak bolało mnie serce, waliło niemiłosiernie w klatce piersiowej, z każdym następnym uderzeniem coraz mocniej.

Czułam się zdradzona, upokorzona, porzucona jak lalka, której porcelanowe serduszko właśnie rozbiło się na miliony drobnych kawałków.

Pukanie rozległo się po moim pokoju, wyrywając mnie z myśli.

Szybko wytarłam twarz z łez i wysiliłam się z całych sił, by na moją twarz wrócił uśmiech.

Drzwi uchyliły się a w nich stanęła moja matka, spoglądając na mnie spod przymróżonych oczu.

Podniosłam się z łóżka i podbiegłam w jej stronę, przytulając się do niej całym ciałem.

Kobieta jednak odsunęła mnie na bok i spojrzała na mnie badawczo.

-Wiesz dobrze, że nie lubię jak robisz coś takiego - odezwała się chłodnym głosem, mierząc mnie zimnym spojrzeniem.

-Ale mamo... - zaczęłam, jednak nie było dane mi dokończyć.

-Ale Ambar - ucięła szybko i odsunęła się ode mnie. -Masz pięć minut, aby opuścić rezydencję. Szofer czeka już od piętnastu minut. To nie dorzeczne - dodała i odwróciła się na pięcie z zamiarem wyjścia z mojego pokoju.

-Czy Ty mnie wogóle kochasz? - spytałam słabo, licząc na pozytywne słowa choć od niej.

-Nie powinnaś tracić czasu na takie głupoty jaką jest miłość - odparła po chwili i wyszła z pokoju zostawiając mnie samą.

Liczyłam, że choć ona mnie kocha, jednak nikt nie pała do mnie uczuciem.

Jako człowiek zasługuje na to, by być kochaną ale chyba się nie da.

Poczułam, że przegrałam, że opuściło mnie szczęście.

Straciłam Matteo, powoli tracę pozycję oraz chęci na bycie najlepszą.

Miłości matki chyba nigdy nie miałam, jednak nadzieja matką głupich, czyż nie?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro