6.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Poczułam Jej wzrok na sobie. Otworzyłam oczy i usiadłam naprzeciwko Niej. Uśmiechneła się do mnie po czym przygryzła wargę.

-Jak się spało? - spytała.

-Z Tobą zawsze dobrze skarbie - odpowiedziałam Jej i podniosłam się z łóżka. Obeszłam je i obróciłam Ją w swoją stronę. W pozycji siedzącej patrzała na moje prawie nagie ciało.

Przejechała palcem po mojej szyji, co zbudziło motyle w brzuchu. Nachyliłam się i pocałowałam Ją a ona jak na znak wbiła mi swoje paznokcie w plecy. Poczułam znajome mrowienie w pobliżu ud, Ona chyba też to wyczuła bo kazała mi się położyć. Zrobiłam co kazała a Ona usiadła na mnie okrakiem i od razu przeszła do rzeczy. Jeździła językiem po moich piersiach, raz po raz przygryzając moje sutki. Powoli kierowała usta coraz niżej. Dziewczyna suneła językiem przez brzuchu a ja znów czułam mrowienie na całym ciele. Nagle wyczułam, że brunetka na mnie patrzy. Otworzyłam oczy a z ust wydobyło mi się ciche westchnienie.

-O co chodzi? - spytałam.

-Jesteś taka głupiutka Ambar - odparła dziewczyna. Widząc moją dezorientację przewróciła oczami.-Naprawdę myślałaś, że będę z kimś takim jak Ty?

-Słucham? - odpowiedziałam pytaniem. Nic z tego nie rozumiałam.

-Pytam, czy serio myślałaś, że między nami coś będzie? Że wogóle ja z Tobą będę? - Emilia spoglądała na mnie w przeraźliwie kpiącym uśmiechu.

Poczułam się cholernie źle. Żołądek ściskał mi się z nerwów. Nie wiedziałam co robić, co powiedzieć. Leżałam pod nią calkowicie naga a z jej twarzy uśmiech nie znikał ani na moment. Poczułam łzę, która wolno spływała z mojego policzka.

-Z początku byłaś tylko moim asem w rękawie. Wygryzienie Cię z zespołu Rollera okazało się łatwiejsze niż myślałam. Oddałaś mi siebie a potem swoje serce. Zupełnie Ci się to nie opłaciło. A mogłaś być taka szczęśliwa z Simonem - Dziewczyna prychła pod nosem i wstała. Zaczeła w rękach obracać nasze zdjęcie po czym "przypadkiem" je zrzuciła.

-Tak właśnie wyglądają nasze relację. Z mojej strony to tyle, już nie jesteś mi potrzebna.

*

Obudziłam się z krzykiem. Uszczypłam się żeby mieć pewność, że to tylko zły sen. Nie wiem czy na szczęście ale tak, to był tylko koszmar. Gdyby to się właśnie stało to chyba bym się załamała. Kocham Emilie i choć nie potrafię tego wytłumaczyć a tym bardziej zrozumieć to tak właśnie jest. Szkoda mi trochę sytuacji z Simonem. Nadal czuję się z nim związana ale nie tak jak wcześniej. Przy nim nie byłam pewna swoich uczuć, nie umiałam określić na jakim stopniu jest nasza znajomość a przy Emilii? Przy niej czuję się sobą, pomogła mi odnaleźć swoje prawdziwe oblicze. Wiem gdzie moje miejsce i wiem, gdzie jestem potrzebna i wartościowa. Nie spodziewałam się, że kiedykolwiek będę kochać, napewno nie dziewczyne. Ta miłość totalnie zszargała moje plany na moje życie. Może zszargała to źle dobrane słowo ale moje plany na idealne życie zostały zrujnowane. Planowałam życie jak w bajce, no może kiedyś, tak za 10 lat albo 30... Planowałam sobie, że jak się wybawie to będę miała męża, dzieci, dobrą pracę i piękny, duży dom. A teraz? Chcę mieć ten duży, piękny dom, dobrą pracę, psiaka albo kotka... i Emilie. Tak, tak właśnie chcę przeżyć swoje życie. Pierwszy raz jestem tak szczęśliwa. Od rozstania z Matteo nigdy nie przypuszczałam, że znów wejde w związek, że wogóle będę w stanie pokochać. A tu nagle wjechała na wrotkach w moje życie Gothka. To tak dziwne, że nie potrafię znaleźć słów na to żeby to wogóle opisać. Musicie jednak wiedzieć, że mimo tej wielkej pustki w mojej głowie wiem co czuję.

*

Pov. Simon

Kochałem ją. Naprawde ją kochałem. Wierzyłem w jej zmianę. Wierzyłem, że ona też mnie kocha. Że razem stworzymy coś pięknego. Ale ona chyba tak nie myślała. Ona chyba nawet tego nie czuła tylko po co to było? Po co mówiła, że jej też zależy? Po co mnie całowała? Po co udawała? Nico i Pedro mnie przed nią ostrzegali. Jazmin i Luna tak samo. Jak mogłem być tak głupi żeby uwierzyć w to, że ona naprawdę mnie kocha, że wogóle jej zależy? Ale byłem głupi. Moje rozmyślania przerwało pukanie.

-Kto? - zawołałem. Zza drzwi usłyszałem ciche chrząkniecie.

-To ja, Luna. Mogę wejść? - odpowiedziała moja przyjaciółka zza drzwi. Szczerze liczyłem jednak,że to jednak blondynka, której oddałem serce. Naprawdę jestem głupi.

-Jasne, wejdź. Zapraszam - zaczekałem aż wejdzie do środka i usiądzie. Na szczęście nie musiałem nic mówić. Ona zamiast usiąść podeszła do mnie i mocno mnie przytuliła. Nie powem, to miły gest lecz nie pomagał.

-Simon, nigdy nie widziałam Cię w takim stanie. Jest mi tak strasznie źle, nie wiem co zrobić żebyś poczuł się lepiej - zauważyłem, że brunetka pochyliła głowę w dół. -Chcesz o tym pogadać? Chcę Ci pomóc.

-A o czym tu gadać? Ambar mnie oszukała i podstępnie wykorzystała do swoich celów. Jeszcze z Emilią... To nie jest w porządku. Ja tak bardzo cierpię. Czuję się jak porzucony i niepotrzebny śmieć. Jak mam zapomnieć jak wszystko mi o niej przypomina? - wyrzuciłem z siebie żal, tak faktycznie było lepiej. Rozmowa jest chyba faktycznie największym lekarstem na ból.

-Simon, nie mów tak. Jesteś potrzebny dla każdego z nas. A ona.. ona jeszcze zrozumie swój błąd. Pozna smak utraty jak się zorientuje komu pozwoliła odejść.

-Raczej kogo zostawiła - poprawiłem.

-My to chyba mamy pecha w miłości, nie uważasz? - brunetka westchneła cicho.

-Problemy z Matteo? - spytałem, chcąc już zmienić temat. Nie mogłem o niej rozmawiać. To bolało.

-Nie jesteśmy już razem. Stwierdził, że nie pozwalam mu zrobić kariery i go ograniczam swoją zazdrością a to nie prawda. Wiesz Simon, mam wrażenie, że ja go już poprostu nie kocham.. - Luna spojrzała mi w oczy. Nie wiem co się stało ale pod wpływem chwili pocałowałem ją a ona oddała pocałunek. Nie czułem się jak przy Niej, ale ten pocałunek dał mi ukojenie. Złagodził w jakiś sposób ból i spowodował, że emocje zelżały. Kiedy w końcu odsuneliśmy się od siebie, dziewczyna wyglądała na zadowoloną.

-Wiesz co, chyba już dawno nie czułam tego co czuję teraz przy Tobie po pocałunku. Może tamte związki były po to żeby przygotować nas na naszą milość. Jak myślisz Simon? - w końcu przestała rozmyślać na głos i czekała na moją opinie. Nie wsłuchałem się zbytnio w to co mówiła więc szybko potwierdziłem jej słowa.

-Tak myślałam. A teraz ubieraj się i idziemy do Rollera. Za 20 minut mamy próbę.

Pov. Emilia:

Roller Jam jest już za zaledwie 3 dni. Już nie mogę się doczekać aż moje marzenia spełnia. Ambar przez ostatnie dni stała mi się bardzo bliska. Dużo rozmawiałyśmy i okazało się, że wiele nas łączy, choćby sytuacja rodzinna. Jej rodzice jeżdżą sobie po świecie i pracują a jej własna ciotka chrzestna ma ją głęboko w poważaniu. Natomiast ja moich biologicznych rodziców nie poznałam nigdy. W wieku 10 lat zostałam adoptowana przez rodzine z Barcelony ale uciekłam od nich zaldwie rok po adopcji. Byli dla mnie okropni, pili bardzo dużo a potem bili mnie i poniżali. Po trwającej trzy miesiące tułaczcę w samotni po Barcelonie znów wpakowano mnie do ośrodka adopcyjnego. Tam nauczyłam się bić i walczyć o swoje. Po mniej niż 3 latach, w wieku 14 lat adoptowała mnie rodzina Tomillson'ów z Meksyku. Miła rodzinka lecz zbytnio do nich nie pasowałam. Już wtedy zaczęłam swój bunt. Na ich oczach rodziła się w prawdziwa Królowa Ciemności. Próbowali nie raz mnie zmienić, byli mili aż nadto co bardzo mnie irytowało. Odwiedzało mnie wielu psychologów, gadali coś o przemianie, o dobrym życiu. Nie słuchałam ich. Czekałam cierpliwie aż wyjdą a potem gotowałam mojej rodzince piekło. Mój bunt osiągnął szczyt w szkole licealnej, 2 lata później. Do tej pory dziwie się, że przez ten czas mnie nie wyrzucili z domu ale chyba musieli mnie kochać. Brrr, okropne słowo. Lata budowałam swój całokształt i żadna miłość nie miała prawa mnie trafić. Wracając, w liceum górowałam. Każdy się mnie słuchał, byłam szanowana, wreszcie się liczyłam. Kiedy do mojej szkoły wszedł Simon myślałam, że zwariuje. Byłam pewna, że go kocham ale on mnie nie traktował poważnie. Uganiał się wtedy za Lunitą, czego dowiedziałam się od jego kuzynki. Lecz kiedy Simon mnie zdradził i naskarżył na mnie dyrektorce, każdy się ode mnie odwrócił. Zostałam sama. Nie wychodziłam z domu bo zewsząd dolatywały mnie teksty typu "Zazdrośnica", "przyszła morderczyni" czy poprostu głupie wyzywanie mnie od niechcianego dziecka. To ostatnie zapoczątkowała córka "mojej" rodzinki - Camilla Tomillson. Moja ekhm, siostra. Moja "mama" kupiła mi wrotki, które stały się moim życiem. To jedyna rzecz, za którą jej do tej pory dziękuję. Codziennie jeździłam, z dnia na dzień coraz lepiej. Pewnego dnia przewróciłam się. Wokół było pełno ludzi, nikt nie podał mi ręki, nikt mi nie pomógł. Jednak ktoś do mnie podjechał. Był to Garry, osoba, która zauważyła we mnie potencjał. Jego śmiało mogłabym nazwać rodziną. Pomógł mi jak nikt inny. Dał szansę, którą mnie każdy zabierał. Do tej pory jest przy mnie. Przyjął mnie do grupy Los Sliders, zrobił dla mnie wiele. I za to jestem mu wdzięczna. Mu i całej grupie Slidersów bo pokazali mi, że jestem warta i zdobędę to co zechce. I wiem, że tak będzie.

__________________________________________________

Kolejny rozdział zakończony. Miał być wczoraj ale miałam problem z internetem i nie miałam możliwości żeby to zrobić. Rozdział jest za to dziś. Jeśli gdzieś będzie błąd to proszę o wskazanie go, gdyż poprawiłam rozdział na telefonie. Ilość słów w książce: 1533 słowa. Drugi z kolei tak długi rozdział.

Do nexta!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro