~*~ 15. ~*~

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Kiedy zamykałam drzwi od swojego pokoju, usłyszałam przytłumione głosy.

Jeden poznałam od razu, należał do Alvaréza a drugi należał do jakiejś dziewczyny.

Podeszłam cicho pod drzwi należące do szatyna i zaczęłam nasłuchiwać odgłosów ze środka.

-I co mam teraz zrobić? - spytał chłopak oschle a po drugiej stronie zapanowała cisza.

-Sama nie wiem - odparła jego rozmówczyni. -Nie możesz rzucać wszystkim, jak tylko coś Ci nie wyjdzie - dodała.

Zaczęłam intensywnie zastanawiać się nad właścicielką głosu, nadal nie tracąc wątku rozmowy.

-Ja już nie mam siły, misia - odparł Simon a ja w momencie miałam ochotę zatłuc go gołymi rękami za tą "misie". -To psuje całe moje dotychczasowe życie.

-Bo myślisz fiutem zamiast sercem - odparła dziewczyna a ja poczułam jak serce łomocze mi w klatcę piersiowej. -Kocham Cię ale musisz coś ze sobą zrobić.

-Ja też Cię kocham - odpowiedział chłopak i znów zapadła cisza, jakby oboje usłyszeli jak szybko wciągam powietrze na same te słowa.

Odsunełam się od drzwi bo usłyszałam wystarczająco dużo. Miałam minutę na rozpoczęcie lekcji więc poprostu odpuściłam ją sobie.

Dyrka i tak kazałaby mi wyjść więc wolę siedzieć tutaj i...

No właśnie, i płakać.

Znowu.

***

W tej samej chwili...

Simon siedział całą noc przed ekranem laptopa i czekał aż jego cicha informatorka a zarazem przyjaciółka wróci z nocnej zmiany i będzie mogła z nim porozmawiać.

Kiedy usłyszał dźwięk laptopa, który wydał z siebie niesamowicie denerwującą muzyczkę, ruszył odebrać połączenie video od dziewczyny.

-No? Co tam? - spytała bo spodziewała się kolejnego ataku ze strony chłopaka.

-Zjebałem to - odparł na samym początku i opowiedział swojej rozmówczyni o sytuacji ze Smith.

-Widzę, że to o wiele poważniejsza akcja ale spróbuj jeszcze raz a nie zgrywasz bóg wie kogo. Przecież nie jesteś takim dupkiem, jakiego grasz - dziewczyna szybko go zrugała. Sam szatyn jednak wiedział, że ma rację. -A ona skoro płakała za Tobą to jasne, że nie chciała całować tamtego gościa. Wy faceci jesteście tacy do tyłu w zrozumieniu kobiet. Wszystko trzeba wam tłumaczyć - rudowłosa przewróciła oczami.

-Kurwa, masz rację Jazmin - wyznał zdenerwowany chłopak. -Zależy mi na niej w jakiś dziwny sposób.

-To zrób coś zanim będzie za późno! - odparła dziewczyna i zakończyła połączenie.

Chłopak spojrzał na zegarek i kiedy zdał sobie sprawę z tego, że już jest spóźniony, postanowił jeszcze sobie poleżeć i w głowie ułożyć plan rozmowy z blondynką.

                                    ***

-Rose? - spytała pani Roberts, sprawdzając obecność.

-Jestem.

-Amy? - wyczytała imię następnej dziewczyny.

-Obecna.

-Simon? - spytała, a kiedy odpowiedziała jej cisza, wzrok powędrował parę numerków dalej, zatrzymując się na Smith. -Ambar? -również cisza, co kobieta przyjeła z uśmiechem.

Wiedziała, że ta dwójka sprawi jej wiele kłopotów, jeśli się nie ustatkują a jeśli między nimi coś się utworzy to będzie jeszcze gorzej.

Kobieta zagryzła wargę i skupiła całą swoją uwagę na klasie lecz jej myśli były przy parzę niesfornych nastoletnich dzieciaków.

__________________________________________________

Witam w następnym rozdziale.

Next jutro, godzina 5:30!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro