~*~ 6. ~*~
Siedziałam zdruzgotana nie wiedząc co ze sobą zrobić.
Chęć na porządki przeszła mi totalnie a było zbyt wcześnie na sen.
Postanowiłam, że zadzwonię do Jazmin i tak jak powiedziałam, tak zrobiłam.
Wyciągnęłam z torebki swój tablet i weszłam na Whats App'a od razu wybierając konwersację do przyjaciółki, zobaczyłam, że jest aktywna i nacisnełam na słuchawkę.
Po mniej niż 3 sygnałach odebrała telefon.
Wyraźnie była podekscytowana.
-Hej, kochana - przywitała się, ukazując swoje wybielone zęby.
-Cześć Jaz - odpowiedziałam. -Jak tam?
-A świetnie - odparła ucieszona dziewczyna. -Poznałam świetnego chłopaka - pochwaliła się.
-To cudownie - ucieszyłam się szczerze. Wiedziałam, że Jazmin od zawsze miała problem jeśli chodziło o chłopaków. Zawsze trafiała na nieodpowiednich. -Opowiadaj co, jak, kiedy i gdzie.
Ja i Jazmin to typowe romantyczki.
Kiedy jeszcze uczęszczałyśmy do Blake South Collage, często urządzałyśmy wspólne nocki i do rana oglądałyśmy komedie romantyczne, zajadając się smakołykami.
A teraz obie jesteśmy daleko od siebie.
Ja w Wirginii a ona w Monachium.
Brakowało mi jej jak nikogo innego.
Przed jej wyjazdem obiecałyśmy sobie, że będziemy jak najczęściej do siebie dzwonić a ja zamierzałam tego słowa dotrzymać.
-Poznałam go na facebook'u - zaczęła opowiadać rudowłosa a jej oczy świeciły się przy każdym kolejnym słowem. -Jest cudowny, przystojny i szarmancki.
-Daleko do siebie macie? - spytałam zaciekawiona.
-Strasznie - dziewczyna nagle posmutniała. -Mieszka gdzieś w Wirginii - dodała smutno.
-A widzisz? Jakbyś mnie posłuchała i pojechała ze mną do Balvina to miałabyś go na codzień - powiedziałam ale uciszyłam się jak dziewczyna zrugała mnie wzrokiem.
-Fajnie pocieszasz - odpowiedziała dziewczyna z poważną miną. Zaraz jednak roześmiała się znów uśmiechając się do kamerki. -Powiedział, że będzie czekał aż przyjadę tutaj więc jestem spokojna.
-Oby tak było - odpowiedziałam z ulgą. -Zaraz, zaraz. Zamierzasz przyjechać do Wirginii do nowo poznanego chłopaka a mnie nawet tego nie zaproponowałaś? - udałam oburzenie.
-Wybacz Panno Smith ale to miłość - odparła Jazmin ze śmiechem. -Ciebie też odwiedzę. W końcu gdzieś musiałabym spać, prawda?
-Ah to tak - odparłam. -Z nim będziesz spędzać dni a ze mną noce?! Jak możesz mnie tak ranić? - otarłam niewidzialną łzę spod oka i obie wybuchłyśmy głośnym śmiechem.
-Wybacz baby ale no wiesz. Nocki jak za dawnych czasów z naszymi ukochanymi romantykami - pocieszyła mnie rudowłosa zza kamery.
-Trzymam Cię za słowo, Jaz - odparłam i posłałam jej uśmiech.
-A więc słowo harcerza! - zawołała ze śmiechem.
-Gdybyś Ty jeszcze kiedykolwiek do lasu weszła to może bym uwierzyła - odpowiedziałam jej i znów zaczęłyśmy się śmiać.
-Cicho siedź - stwierdziła dziewczyna, pokazując mi środkowego palucha na co ja pokazałam jej język. -Powiedz mi lepiej jak u Ciebie? Poznałaś już jakieś ciacho?
-Poznałam dwóch super chłopaków, choć szczerze mówiąc to jednego nich z początku źle oceniłam - odparłam i na samo wspomnienie pięknych, brązowych oczu Alvaréza uśmiechnęłam się szeroko.
-Aaaa - zapiszczała Jazmin. -Opowiadaj!
-Jednego poznałam już w pierwszy dzień. Przystojny ale burak i dupek. Tak wtedy myślałam bo za pomoc we wniesieniu moich rzeczy oczekiwał, że ściągnę dla niego majtki - zaczełam opowiadać. -Ale kiedy więcej z nim porozmawiałam i w dodatku jak mnie uratował przed Matteo to zmieniłam o nim zdanie.
-Tego Matteo, z którym...
-Tak, tego Matteo. Trochę mnie poszarpał i wtedy on go pobił a potem na rękach odprowadził mnie do domu - powiedziałam z uśmiechem - i wcale nie położył się obok mnie tylko zasnął na krześle obok mojego łóżka i czuwał aż się nie obudziłam.
-Jak z komedii romantycznej - zachwyciła się Jazmin. -A ten drugi?
-A drugiego poznałam przed lekcją z moją wychowawczynią, bardzo miły i życzliwy. Jestem z nim dziś umówiona - pochwaliłam się.
-Fajnie sobie jedziesz - odparła dziewczyna. -Z dwoma chłopakami na raz. A myślałam, że jesteś już grzeczna.
-Ej ej ej - zaoponowałam szybko. -Z Benicio idę spotkać się tylko żeby nie siedzieć ciągle w domu. Nie zamierzam bawić się w związki a tym bardziej w zabawę uczuciami dwóch chłopaków.
-Wiem, wiem, przecież znam Cię od ponad 15 lat - zaśmiała się. -Jestem ciekawa za ile Simon się do mnie odezwię. Od wczoraj nic nie piszę, wogóle nie daję znaku życia i powoli zaczynam się martwić - zmartwiła się dziewczyna a ja poczułam, że robi mi się gorąco.
-Jak on ma na imię? - spytałam jeszcze raz licząc na to, że się przesłyszałam.
-Simon. Simon Alvaréz - odparła z uśmiechem.
-Jazmin, odezwę się wieczorem - nie czekałam na odpowiedź przyjaciółki tylko szybko się rozłączyłam.
Poczułam się głupio bo jarałam się chłopakiem, który kręci z moją przyjaciółka.
Koniec zabawy w tanie miłostki, jestem tu po to żeby się uczyć a nie żeby tracić czas na miłość, powiedziałam głośno do swojego lustrzanego odbicia.
__________________________________________________
Witam, witam.
I jak rozdział?
Podoba się?
Jeśli lubicie zwroty akcji to gwarantuje, że w tej książce ich nie zabraknie! 😁
Do nexta moi mili!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro