ʸᵃⁿᵈᵉʳᵉ!ᴵᵗᵃᵈᵒʳⁱ ʸᵘʲⁱ ˣ ᶠᵉᵐ!ᴿᵉᵃᵈᵉʳ

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

ʸᵃⁿᵈᵉʳᵉ!ᴵᵗᵃᵈᵒʳⁱ ʸᵘʲⁱ ˣ ᶠᵉᵐ!ᴿᵉᵃᵈᵉʳ
"Yₒᵤ cₐₙ bₐcₖ ₜₒ ₛₗₑₑₚ"

*********

Różowowłosy chłopczyk zauważył (E/C) oką dziewczynkę, która była sama na huśtawce. Dlaczego nie bawi się z innymi dziećmi? Czemu siedzi tam samotna? Czemu wygląda na smutną? Tego musi się dowiedzieć!
Więc podszedł i stanął naprzeciwko niej. Powoli podniosła wzrok, spotykając parę brązowych oczu.
"Dlaczego siedzisz tutaj tak sama? Chodź się z nami pobawić!" Powiedział radośnie. Jednak ona w odpowiedzi pochyliła głowę w dół, patrząc na swoje buty."Hej, wszystko okej?"

"Nie mogę się z wami bawić... Zakazano bawić mi się z dużą grupą dzieci... Przepraszam." Rzekła, ignorując poprzednie pytanie chłopaka. Jej blecy tak niemiłosiernie bolały, jej siniaki tak bardzo bolały, jej rany tak bardzo szczypały, jej serce tak bardzo cierpiało.
"To może... Pobawisz się ze mną?! Tylko ze mną, co ty na to?" Spytał z wielkim uśmiechem na ustach."W końcu nie jestem żadną grupą! Więc możesz się ze mną bawić!" Wytłumaczył.
(H/C) włosa pomyślała przez chwilę. On... On ma rację! Ten zakaz nie dotyczy jednego dziecka! Więc ma prawo się z nim pobawić!

"Tak... Tak masz rację! Chodźmy!" Oznajmiła bardziej szczęśliwa. Oboje pobiegli bawiąc się w rycerzy. Obaj bronili zamku, a w nim nieumiejących walczyć ludzi. Oh, (L/N) jeszcze nigdy tak się nie czuła! Szczęście po raz pierwszy tak bardzo przepełniało jej serce. Była taka lekka, wolna... Nie czuła nawet tego okropnego bólu! Nie czuła smutku!
"Jak masz na imię?"Zapytał jej się chłopczyk.
"(L/N) (Y/N). A ty?"
"Itadori Yuji! Mam nadzieję, że zostaniemy przyjaciółmi!" Wykrzyknął w kierunku dziewczyny.
"Mhm! Ja też!"

"(Y/N)!!" Usłyszeli. Ciało (E/C) okiej  zesztywniało, a złe wspomnienia powróciły. Poczuła jak łzy Cisną jej się do oczu. Poczuła jak zaczęła drżeć. "Co ty do cholery robisz?! Nie pamiętasz co ci mówiłam?!! Masz tutaj natychmiast przyjść! Wracamy do domu!!" Krzyczała jej matka. Dziewczynka zeszła z zjeżdzalni i podeszła do Itadoriego.
"Ratuj mnie... Proszę, uratuj mnie." Szepnęła tylko, cała we łzach i pognała w kierunku jej rodzicielki. Źrenice Yujiego zmniejszyły się. Ona... Potrzebowała jego pomocy. On... Musi ją uratować! Cokolwiek by to nie było. Różowowłosy obserwował tylko, jak kobieta ciągnęła mocno za rękę jego przestraszoną przyjaciółkę. Jeszcze nigdy nie widział takiego przerażenia wśród kogokolwiek...

"(Y-Y/N)..."Wyszeptał tylko.

Minęło kilka lat, a Itadori Yuji spotykał raz na jakiś czas dziewczynę. Za każdym razem zauważał nowe siniaki i rany na ciele przyjaciółki. Za każdym razem widział w jej oczach jak bardzo cierpiała. Za każdym razem ona cała wołała "Pomocy! Pomocy! Proszę uratuj mnie przed tym wszystkim!" Jednak nie wydawała żadnego dźwięku. Dało się to wywnioskować, że potrzebuje pomocy. I dostanie ją.
On jej pomoże. Może na niego liczyć. Będzie jej podporą. Będzie jej wszystkim. Będzie jej bohaterem.

Więc opowiedział odpowiednim służbą o sytuacji (Y/N) (L/N). Torturowana przez własną matkę, bita, głodzona, poniżana... Wszystko się wydało. Wydało się całe życie (E/C) okiej i jej rodzicielki. Od tego czasu wszystko się zmieniło. Odebrano prawa rodzicielskie jej matce, tym samym uwalniając ją od tego koszmaru. Była... Wolna.
Wszystko przez Itadoriego. To wszystko jego zasługa...
Teraz (L/N) została przygarnięta przez jego dziadka, tym samym zamieszkując razem z jej przyjacielem.

Ale... Czy aby napewno tylko przyjacielem? Przez te lata ich uczucie zagłębiało się, tworząc nierozerwalną więź. Więź, która nigdy się nie skończy. Szczęście, wolność, miłość. To wszystko im towarzyszyło.
Jednak... Koszmary były nieodłączną częścią życia (H/C) włosej. Codziennie w nocy budziła się zalana potem i łzami, aby później być w ramionach jej ukochanego. Zasypiała zmęczona on tego wszystkiego. Yuji miał już dość, że jego dziewczyna tak cierpiała. Miał dość świadomości, że kobieta za to wszystko odpowiedzialna wciąż żyje sobie spokojnie w swoim domu.

Nie mógł tego tak zostawić. Ona musiała zapłacić. Musiała zostać ukarana. Musiała... Zginąć. Tak... Musiała umrzeć. I tak się stanie.
Pewnej nocy, Itadori Yuji zakradł się do domu tej okropnej i zgniłej osoby. Nie interesowało go nic, z wyjątkiem rządzi zemsty.
Chłopak znalazł się w środku. Doskonale znał układ domu, w końcu obserwował (Y/N). Musiał to robić. Musiał wiedzieć co się dzieje, aby być dla niej i ją pocieszać. Musiał wiedzieć, że gdy go nie ma w pobliżu wszystko będzie dobrze. Ale nie często tak było.

Teraz, teraz może się odpłacić. Obserwował śpiącą kobietę. Jakim cudem ona nie miała koszmarów, a jej córka już tak? Jakim cudem ta kobieta tak sobie smacznie spała? Jakim. Prawem. Jakim prawem.

Jakim

Prawem

Jakim

Prawem

JAKIM CHOLERNYM PRAWEM ONA JESZCZE ODDYCHA?!!

Jedno uderzenie. Drugie uderzenie. Krzyk. Stłumiony krzyk. Trzecie dziagnięcie. Czwarte wyładowanie złości. Nie oddycha. Piąte radosne machnięcie. Nie żyje. Szóste wyjęcie noża. Chichot. Większy chichot. Śmiech. Głośny śmiech. Psychopatyczny śmiech.
"HAHAHHAHAA!!! DOBRZE CI TAK! ZDYCHAJ I GNIJ W PIEKLE!!"Krzyczał cały szczęśliwy. Nareszcie... Nareszcie jego ukochana mogła spać spokojnie. Jej koszmar już się oficjalnie skończył. Jej koszmar już nie oddychał. Jej koszmar już nie będzie jej nawiedzał. Nareszcie...

Nagle Itadori usłyszał dźwięk pukania. Sąsiedzi. Niech by to szlag. Chłopak szybko posprzątał miejsce zbrodni i wyszedł przez okno. Jego serce rozpierała duma! Obronił (Y/N)! Tak jak go prosiła! Uratował ją! Ocalił ją! Jest taki szczęśliwy!

Dotarł do swojego domu. Kierował się do pokoju jego dziewczyny. Dalej czuł tą energię! Dalej czuł na sobie przerażone spojrzenie tej ohydnej kobiety. Dalej czuł jak dźgał ją nożem. Dalej czuł tą przyjemną satysfakcje.
Stanął przed drzwiami. Powoli podniósł rękę i zawahał się. Czy to aby na pewno pomogło? Musiało!
Zapukał.
"(Y/N)-chan... Śpisz?" Zapytał, zaglądając do pokoju. Ujrzał jak dziewczyna otwiera oczy. Przetarła je dłonią i przybrała pozycję siedzącą.
"Już nie... Coś się stało?" Spytała swoim aksamitnym głosem. Uśmiechnął się.
"Mogę dzisiaj z tobą spać?" Wszedł do pokoju. Dziewczyna kiwnęła głową, robiąc miejsce na łóżku. Brązowooki zdjął niepotrzebne ubrania i został w bieliźnie i luźnej koszulce. Położył się koło niej i przytulił ją sobie do klatki piersiowej.

"Wszystko dobrze Yuji?" Zapytała zmartwiona.
"Tak, teraz już tak. Koszmary już cię nie będą nawiedzać. Pozbyłem się ich.  Możesz spać spokojnie, kochanie." Wyznajmił, zamykając oczy i całując ją po czubku jej głowy.
"Ale... O co ci chodzi? I czemu tak strasznie śmierdzisz?"
"Opowiem ci kiedy indziej... A teraz



















Możesz wracać spać... Dobranoc."

*************

No! Taki szybki One Shot! Wzięła mnie na napisanie czegoś...
Na początku miał być Toge, ale jakoś wpełz mi do głowy Yuji i tak oto jest!

Mam nadzieję, że wam się spodobało...
Starałam się i nie wiem czy mi wyszło...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro