• R o z d z i a ł D w u d z i e s t y d r u g i •

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nieśmiałe pukanie rozeszło się po domu, w którym mieszkała Luna, na co brunetka zdziwiona podniosła się z łóżka i ruszyła w stronę drzwi wejściowych.

Ani ona ani jej rodzice nie spodziewali się niczyjej wizyty więc brunetka otwierała je z duszą na ramieniu.

Kiedy drzwi stanęły otworem jej wzrok padł na zapłakaną twarz Ambar, która cicho łkała pod nosem.

-Jezus, co się stało? - spytała zdumiona a ciało blondynki przeszedł wstrząs, przez co po raz kolejny z jej oczu uleciały gorzkie łzy wielości grochu.

Brunetka niewiele myśląc przywarła swoim ciałem do trzęsącej się dziewczyny i delikatnie pogłaskała jej plecy, starając się uspokoić dziewczynę.

-Prze-przepraszam, że zawracam Ci głowę ale... ale nie miałam się do kogo zwrócić - wyszeptała Ambar w ramię dziewczyny, która odsunęła się trochę od dziewczyny i spojrzała prosto w jej oczy.

-Nie masz za co przepraszać! Jesteśmy przyjaciółkami a one powinny zawsze się wspierać! - odparła cicho i odsunęła się z przejścia, pozwalając wejść roztrzęsionej dziewczynie do środka jej domu.

Brunetka szybko ruszyła w kierunku swojego pokoju i usadowiła blondynkę na łóżku, sama zaś uklękła przed nią i złapała ją za dłonie.

Naraz jednak zdała sobie sprawę z faktu, że dłonie dziewczyny są zdarte do krwi, na co westchnęła pod nosem.

-Co się stało? - spytała szeptem, ocierając łzę spływającą wolno po policzku dziewczyny.

-Muszę wyznać Ci całą prawdę - wyszeptała z trudem i wzięła głęboki oddech. -Pamiętasz hak mówiłam Ci o tym chłopaku, który mnie zostawił po tym jak się z nim przespałam?

-Tak, cały czas jestem wściekła za to, jak się zachował! - syknęła zdenerwowana Luna, zaciskając pięści. -To on Ci to zrobił? Pobił Cię, tak?

-Nie, poszarpaliśmy się i... upadłam - wyznała, po czym pokręciła głową. -Ale nie o to w tym chodzi.

-Zgłoś to na policji, przecież on czuję się bezkarnie.

-To Matteo! - krzyknęła Ambar, czując jak wokół nastaję cisza.

-Co Matteo ma z tym wspólnego? - spytała zdziwiona Luna, wpatrując się z niepewnością w twarz przyjaciółki.

-To Matteo jest ojcem mojego dziecka... - wyznała, czym twarz Valente w momencie zbladła.

-Co? Nie wierzę - odparła Luna, kręcąc głową na boki.

-Przykro mi, Luna - wyszeptała, jednak Luna zdawała się już jej nie słuchać.

-Jak do tego doszło? - spytała po chwili szeptem, czując jak jej głos drży.

-Poznaliśmy się na imprezie u Ramiro - wyznała Ambar, przygryzając wargę. -Jakoś tak wyszło, że zaczęliśmy rozmawiać i pojechaliśmy razem do Los Angeles i poszliśmy na imprezę. Skończyło się w łóżku ale on... nie powiedział mi o Tobie. Kiedy tu przyjechałam za Nim to dopiero wtedy dowiedziałam się, że zerwaliście ale wróciliście do siebie.

-Dlaczego wcześniej mi nie powiedziałaś? - spytała Luna, łykając łzy.

-Bałam się Twojej reakcji.

-Wyjdź z mojego domu, natychmiast! - zażądała Luna, przymykając oczy.

-Dobrze - zgodziła się Ambar i podniosła się z łóżka, kierując się w stronę drzwi. -Przepraszam - wyszeptała jeszcze nim opuściła jej pokój.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro