• R o z d z i a ł S i e d e m n a s t y •

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Matteo szedł do szkoły z lekkim lękiem, jednak starał się przyozdobić swoją twarz sztucznym uśmiechem.

Przekroczył próg szkoły z niemałym zdenerwowaniem i ruszył w głąb niej, wzrokiem szukając Luny.

Stanął zdezorientowany i wyciągnął telefon, wchodząc na czat z dziewczyną i energicznymi ruchami wystukał na klawiaturze treść wiadomości.

Do: Księżniczka:

Gdzie jesteś?

Odczekał chwilę aż jego telefon wydał z siebie dźwięk przychodzącej wiadomości.

Od: Księżniczka:

Jestem przy szafkach, kochanie.

Brunet westchnął pod nosem i ruszył w kierunku schodów na piętro wyżej, gdzie znajdowały się szafki jego ukochanej.

Chłopak szedł lecz kątem oka spoglądał na uczniów, którzy milkli, kiedy przechodził obok nich.

Czy oni o wszystkim wiedzą?, przeszło przez jego myśli, kiedy wdrapał się już na wybrane piętro.

Ruszył ku brunetcę, która wkładała książki do środka swojej szafki i zaciskając usta w cieńką linię, stanął obok niej obawiając się najgorszego.

Chłopak cicho odchrząknął zwracając na siebie uwagę zielonookiej, która podeszła do niego, wystawiając ręce ku niemu.

-Hej, Matteo - przywitała się i cmoknęła go w policzek. -Wszystko okej? Jesteś jakiś blady - zauważyła po chwili, kiedy chłopak rozejrzał się po korytarzu w poszukiwaniu blondynki, przez którą w nocy nie zmrużył oka.

-Źle spałem - mruknął cicho i spojrzał na twarz dziewczyny, na której widniała troska.

-Ja też - przyznała niechętnie Valente, zamykając swoją szafkę. -Całą noc myślałam o tym, co stało się z Niną.

-A co mówili lekarze?

-Doszukali się w jej organiźmie jakiejś substancji, która wywołała atak alergii. Wciąż szukają, co dokładnie to było - odparła dziewczyna i przygryzła wargę.

-To musiało być coś groźnego skoro miała takie straszne objawy - mruknął po raz kolejny brunet, przejeżdżając ręką po włosach.

-Tak, kaszlała krwią i nie potrafiła złapać oddechu - powiedziała Luna, drapiąc się po karku.

-Widziałem - stwierdził chłopak i wyciągnął dłoń w stronę zaciśniętej ręki dziewczyny, splatając ich palcę ze sobą.

-Tak strasznie się boję, Matteo - odparła i wpadła w jego ciało, opierając się głową o jego tors. -Boję się, że stanie się coś gorszego.

Brunet nie odpowiedział tylko uspakajająco pogłaskał dziewczynę po plecach.

-Kocham Cię - wyszeptała w jego tors i wtuliła się w niego jeszcze bardziej. -Kocham Cię na zawsze i pomimo wszystko!

-Pomimo wszystko? - spytał wystraszonym głosem.

-Pomimo naszych różnych zdań, czy sporów - odparła cicho i spojrzała mu prosto w oczy, delikatnie gładząc go po policzku. -W każdym związku są kłótnię ale my przetrwamy każdą niezgodność losu!

Brunet westchnął pod nosem bo jedną częścią ciała, gdzieś w głębi duszy chciał, by Luna wiedziała już o wszystkim i mówiła tak samo.

-Kocham Cię - odparł tylko i nachylił się ku młodszej, całując jej różowe usta.

-Nigdy nie pozwolę, by coś Nas rozdzieliło! - odparła pewnym siebie głosem i cicho zachichotała, powodując, że na twarz bruneta wkroczył delikatny uśmiech.

-I taką kocham i wielbię Cię najbardziej, droga panienko Valente! - odparł z rozbawieniem, po raz kolejny składając pocałunek na ustach brunetki, która szybko wkradła się do wnętrza jego ust, zwiedzając go językiem.

Kiedy oderwali się od szalonego pocałunku pełnego namiętności, dziewczyna oparła swoje czoło o szczękę chłopaka, dłonie zaś założyła mu za szyję.

-Wiem to, Królu Pawiu!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro