• R o z d z i a ł S z e s n a s t y •

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Tik, tak, tik, tak, wskazówki zegara wolno odmierzały czas.

Balsano leżąc w łóżku chciał siłą woli przesunąć wskazówki o przynajmniej dwie godziny, jednak czas jakby się uparł i robił mu na złość.

Brunet podniósł się z łóżka i przetarł oczy, starając się przyzwyczaić do panującej wokół ciemności.

Chłopak spojrzał w kierunku telefonu i zobaczył wiadomość od Luny więc szybko odblokował telefon i wszedł na czat.

Od: Księżniczka:

Z Niną jest już lepiej. Miała atak alergii, musiała napić się czegoś z truskawkami. Dobrze, że już po wszystkim. Dobranoc, kocham Cię, Matteo.

Chłopak odetchnął z ulgą na słowa dziewczyny lecz wiedział, że stres zjadał ją od środka.

Luna przyjaźniła się z Niną odkąd wprowadziła się do Buenos Aires i od tamtej pory były nierozłączne a dzięki ich przyjaźni, Matteo zbliżył się do brązowowłosej.

Widział jak silna jest ich przyjaźń pomimo tak krótkiego czasu i sam ją rozumiał.

Nina dla chłopaka była jak młodsza siostra, kochał ją jak rodzinę i martwił się o jej stan także ze względu na Lunę, która wszystko brała do siebie i przyjmowała każdą rzecz jak kulę w swoje miękkie serce.

Brunet w momencie przypomniał sobie triumf wypisany na twarzy Ambar, kiedy Simon robił Ninie sztuczne oddychanie.

Jej twarz podkreślał wyraz zadowolenia a z jej oczu błyskał jad, którego nie potrafiła powstrzymać.

-To ona musiała coś podać Ninie! - wyszeptał do siebie, po czym ponownie odblokował telefon i wybrał czat z Simonem, jednak nim zaczął pisać treść wiadomości, wytężył słuch.

Był pewien, że usłyszał zgrzyt zamka w drzwiach, jednak nie był pewien, czy to nie jego wyobraźnia, jednak strach zdążył już zasiać ziarenko niepewności.

Brunet wolno podniósł się z łóżka i podszedł do drzwi swojego pokoju, starając się otworzyć je najciszej jak się dało.

Kiedy klamka puściła Matteo delikatnie wysunął głowę na zewnątrz korytarza i energicznie omiótł go wzrokiem, jednak nie zauważył niczego podejrzanego.

Na jego twarz wszedł delikatny uśmiech, który rozbawił go, kiedy zamknął swoje drzwi raz jeszcze.

Wiedział, że jest ostatnio kłębkiem nerwów lecz żeby we własnym domu wmawiać sobie, że ktoś po nim chodzi?

To jest chore, pomyślał ze śmiechem i odwrócił się do drzwi.

Naraz jednak jego oczy skrzyżowały się z wściekło błękitnymi tęczówkami Ambar, powodując, że brunet stanął jak sparaliżowany.

-Cześć, kochanie! - zawołała niewinnie, podchodząc coraz bliżej. -Tęskniłeś za mną, Matteo? - pisnęła jeszcze cicho, nim rzuciła się w jego stronę z ostrym nożem, którego ostre brzegi odbijały się w blasku księżyca.

Brunet otworzył oczy i ze zdumieniem zdał sobie sprawę z faktu, że leży w swoim łóżku bez żadnego śladu krwi.

-Boże, to tylko głupi sen! - wyszeptał do siebie, jednak nie potrafił opanować drżenia rąk ani bicia serca.

Przez koszmar, jaki śnił mu się tej nocy zdał sobie sprawę, że Ambar Smith to nie osoba, którą można tak poprostu zignorować.

Upewnił się, że Ambar Smith to dziewczyna, która by go zdobyć jest zdolna nawet do uśmiercenia ważnych dla niego osób.

Wiedział, że blondynka zaprowadziła go w kozi róg, z którego nie ma innego wyjścia niż prawda.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro