1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Ehh kolejny dzień w tej jebanej izolatce...Czekam tylko aż mnie wypuszczą. Siedzę tu ponieważ ponoć jestem "zagrożeniem dla społeczeństwa"za to co "zrobiłem " na wojnie .A Czemu" zrobiłem "? Bo Hitler mi kazał, złamanie paktu, jego pomysł , atakowanie ZSRR, jego pomysł.ehh.. gdyby oni to wiedzieli to nie muśiałb teraz tu siedzieć. A kogo mam na myśli mówiąc oni? Wielką Brytanię i jego syna , USA. Wsumie to USA jest dla nie miły i go lubię, daje mi jedzenie po kryjomu i często że mną rozmawia albo poprostu coś muwi typu"hej""jak się masz", ale to dla mnie i tak dużo znaczy. Najbardziej po wyjściu z tąd chciałbym się z nim lepiej zapoznać, i w sumie zobaczyć się z ZSRR...

-wstawaj rzesza!- krzyknął Brytyjczyk, kiedy tak się zamyśliłem.
-dzisiaj będzie ostatni dzień w tej celi.

-ale jak to?- spytałem z niedowierzaniem.

- ktoś cię od nas odbierze i zabierze do ciebie do domu.

-kto?

-zobaczysz, ale myślę że go polubisz.

-a kiedy mnie odbierze?-pytałem zaciekawiony.

- za ok. Godzinę.

~√Time skip√~

Słyszałem jak Brytania gdzieś idzie i z kimś rozmawia. Może to mój nowy" właściciel".

Jak myślałem tak się i stało. Tylko że do sali wszedł ZSRR. CHWILA ZSRR??!!. Miałem przyspieszone bicie serca. Tęskniłem za nim. Za jego uśmiechem, oczami i w ogóle wszystkim .

- ZSRR jest od teraz twoim prawnym opiekunem.Możecie porozmawiać zaraz wracam.- i wyszedł.

-Hej rzesza.- powiedział ciepło i tak samo się uśmiechnął. Poczułem rumieńce na mojej twarzy.

-H-hej.

- jak po wojnie?

-jak widać...

- ej no tak... Cieszysz się że będziemy razem mieszkać?- powiedział szczęśliwy.

-tak.-powiedziałem nie chętnie.

- brakowało mi ciebie...-powiedział bardzo czułe i podszedł do mnie bliżej i poglądkał mnie po głowie przez kraty.

- n-na-naprawdę?- głos zaczął mi się łamać, a ja bardziej się zarumieniłem jak powiedział :

- oczywiście . Wielką Brytania dał mi jakieś zakazy dla ciebie ale nie będę ich stosować.

-dziękuję...

Wszedł do nas Wielka Brytania .

-okej możecie jechać tylko ZSRR wypełnij to . Tu masz też leki dla rzeszy.-powiedział spokojnie co mnie zdziwiło.

-trochę ich dużo...-odpiwiedział z zdziwieniem na trzawy komunista.

-wiem, o i jeszcze jedno, pamiętasz że podczas wojny rzesza był pracoholikiem , pilnuj go.

- spoko ty się nie przejmuj ,zajmę się nim dobrze~- gdy to mówił odwrócił się do mnie i uśmiechnął seksownie.

Cały zburaczałem. Kurwa jak ja mu zazdroszczę że ma  czerwoną skórę. W sumie ja też mam ale białe kółko pod swastyką jest zakrywane jak się mocno rumienię. 

Po chwili hetbaciarz otworzył kraty do mojej izolatki i mnie wypuścił . Komunista pożegnał się z nim i wyprowadził mnie na dwór.

Gdy tam byliśmy przymknąłem oczy i zaciągnąłem się powietrza.

-kiedy ostatnio byłeś na dworze?- spytał komunista przyglądając się mi.

-8 lat temu...

-o ok, dawno bardzo.

-tak.. Brytania nie chciał mnie wypuścić choćby na pięć minut.

Staliśmy tak jeszcze chwilę aż ZSRR nie spytał się czy jedziemy. Ja tylko przytaknąłem. Pod jego samochodem otworzył mi on drzwi pasażera a sam zasiadł za miejscem kierowcy.

-gdzie mieszkasz?- zapytałem lekko się trzęsąc z zimna co nie uniknęło uwadze komunisty który dał mi swoją kurtkę- D-danke.

-nie ma za co. Mieszkam nie daleko  stąd,ok. pół godziny.- powiedział przyglądając się mi ponieważ jego kurtka była na mnie za duża a dla niego to wyglądało uroczo.

Jechaliśmy w ciszy , ale nie takiej niezręcznej , była ona przyjemna . Po tym jak przyjechaliśmy na ZSRR rzuciły się jego najmłodsze córki czyli Litwa i łotwa a przynajmniej tak mi się wydaje.

-tatooo a ten pan za tobą to ten twój przyjaciel który będzie z nami mieszkał?- zapytała Litwa.

- tak kochanie- powiedział do córki a później podszedł do mnie i objął mnie w tali

-c-co ty robisz?-spytałem zarumieniony.

-nie ważne- powiedział i położył głowę na moim ramieniu.- dzieciaki chodźcie tu!.

Po chwili wszyscy byli w salonie.

-kto jest rzesza i będzie z nami od dzisiaj mieszkać.- powiedział do dzieci.

-g-guten tag...

- o hej rzesza!-krzyknął ktoś ze schodów . A tym kimś był USA.

-o hej USA. -powiedziałem szczęśliwy.

ZSRR jesze tylko zapozanał mnie z swoimi dziećmi a potem poszedł mnie odprowadzić.

-w na górze  są pokoje dzieci , jeszcze wyżej jest strych na którym dzieci często coś  robią- na chwilę przerwał bo wchodziliśmy po schodach- tam jak muwiłem są pokoje dzieci, tu będzie twój pokój, tak jest mój gabinet i radzę ci tam nie wchodzić bez że mnie a jak tam jestem to pukaj, a tu jest moja sypialnia, jak czegoś będziesz potrzebował to przychodź nie musisz pukać.

-okej.

-jest just dosyć późno , co chcesz na kolację?-spytał cheytając mnie za rękę bo prawie spadłem.

-obojętnie, zjem wszystko tylko proszę nie kanapkę z szkłem...

-karmili cię tam szkłem?...- spytał czułe.

-tak...

Po chwili poczułem jak ZSRR mnie przytula na co się spiąłem  ale po chwili się uspokoiłem.po chwili z tyłu usłuszałem głos jego syna , tak dokładnie to Rosji.

- a nie zawcześnie na to?-powiedział prawie że śmiejąc się.

-hej cicho bądz.-odpowiedział soviet.

-spoki żartowałem. Zrobisz mi coś na kolację bo nie mam siły?

-jasne jajecznica git?

-tak

- a ty rzesza? Git?-popatrzyl na mnie puszczając się mnie czego bardzo nie chciałem.Ja tylko przytaknąłem.

-usa już poszedł ?-spyatał się go jeszcze.

-tak.

-ok.

Poszedłem z nim w stronę kuchni i zaczął robić kolację dla nas wszystkich.

-kawy, herbaty, piwa?-spytał się mnie. Ciekawe skąd wie że lubię piwo, chyba nigdy razem nie piliśmy.

-kawy , czarnej , bez mleka-powiedziałem szybko.

Po jakimś czasie wszystko było gotowe , a soviet poprośił mnie żebym porozstawiał sztućce. Po chwili wszystko było na stole a ZSRR zawołał dzieći.

-gdzie mogę usiąść?

-obok mnie lepiej.

~*Time skip*~

Po zjedzeniu poszedłem się umyć pod prysznicem , dawno się nie myłem .
Po tym próbowałem pujść spać ale nie umiałem. Pomyślałem że pujdę do ZSRR i się go spytam czy mogę z nim spać.jak pomyślałem tak zrobiłem, poszedłem do jego pokoju i stanąłem nad nim .

-ZSRR...

-tak rzesiu?-powiedział śpiąco.

-nie mogę zasnąć i czy mogę spa-- nagle ZSRR pociągnął mnie na łóżko i przykrył kołdrą.

-dziękuję.

-nie ma za co.

Po jakiś piętnastu minutach nadal nie mogłem zasnąć przez co przytuliłem się do "śpiącego" ZSRR.

- nadaj nie możesz spać?-powiedział przytulając mnie.

-nie...

-rzesiaaaa~~~

-t-tak?

-a ty nadal masz skrzydłaaa~~?

-t-tak.

-a mogę je podotykać ~~?-powiedział miziając się do mojej szyi na co spaliłem totalnie go buraka.

-n-no o-okej-powiedziałem zdejmując bluzkę i kładąc się na brzuchu.

-grzeczny chłopczyk~~-powoedział tym swoim głosem.

ZSRR zaczął dotykać poje skrzydła bardzo delikatnie przez co powstrzymywałem się od jęków. Po chwili jednak włożył on rękę bardziej w moje skrzydła przez co jęknąłem   bo nie dałem rady, a on tylko ocierał w tamtym miejscu moje pióra, przez co zacząłem jęczeć.

-ah~ z-zsrr ni- ahh~ n-nie tu ah~ -błagałem go ale od nie przestawał.

-czemu mam przestać skoro ci się to podoba?~~

-b-bo ah~ już nie mogę ah~.

-hej no dobrze - powiedział jagny zawiedziony. - dobranoc ~~

-dobranoc...

1140 słowa łał jestem z siebie dumna

 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro