6.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov. Rzesza

Leżałem właśnie z ZSRR który się do mnie tulił. Kiedy się obudził pocałowałem go w czoło.

-hej~

-Hej~~

-jak się spało?

- dobrze~~ dzieciaki pewnie będą się nas o wszystko dopytywać.

-pewnie tak.

Po chwili wstałem z łóżka które było brudne po wczorajszej nocy i zacząłem się przebierać razem z ZSRR.

- ubierz mundur.-powiedział zakładając swój. Wyglądał w nim naprawdę seksownie...

- po co?

- idziesz spotkać się z NATO.

- czemu?

- chce sprawdzić twój stan psychiczny i czy nadal jesteś" niebezpieczny dla otoczenia"- powiedział zdenerwowany.

- oh... Ok..

Gdy byliśmy już ubrani zeszliśmy na dół i zjedliśmy szybkie śniadanie a  kiedy chcieliśmy wychodzić zaczepiły nas dzieci ZSRR.

- hejjjj~ jak było wczoraj ~~- spytał Nie kto inny jak Rosja. Czasem mnie wkurza.

- później wam powiem, na razie nie mamy czasu, idziemy spotkać się z NATO.

- okej pa- po czym od nas odeszli.

- choć rzesza.- po czym złapał mnie za rękę i splutł nasze palce, na co się zarumieniłem.

Gdy byliśmy w garażu ZSRR otworzył mi dzwi po czym zajął miejsce kierowcy. Gdy jechaliśmy pomiędzy nami była cisza, którą po jakimś czasie przerwał ZSRR.

-zaraz będziemy - powiedział zestresowany.

- boisz się?

- trochę

-mhm... A czego

- bo ogólnie to masz trzech opiekunów i teraz możliwe że będziesz musiał spędzić z Francją jakiś tydzień, nie chcę cię stracić ani dawać tej pizdzie.

- spokojnie kochanie będzie dobrze.- powiedziałem spokojnie na co się uspokoił.

Po jakiś 15 minutach byliśmy na miejscu. Gdy weszliśmy mogłem zauważyć wiele krai które rzucały do mnie przestraszone spojrzenia. Szliśmy tak dosyć długo bo to miejsce było naprawdę duże a gdy byliśmy pod drzwiami do podajże biura NATO ZSRR zapukał po czym usłuszeliśmy cichę" proszę".

- witaj ZSRR, witaj Trzecia Rzeszo Niemiecka.- powiedział wyższy odemnie o mniej  więcej głowę wyższy mężczyzna wskazując ruchem ręki że mamy usiąść.

- привет НАТО.- powiedział ZSRR siadając na krześle przy biurku co ja też zrobiłem.- ehh... Witaj Francjio jedna wielka suko i wielka Brytanio wielka pizdo.

- ehh a ty jak zwykle.- powiedział Brytania widocznie obrażony.- witaj ZSRR synu dziwki i ojcu suk.

- japierdole w co ja się wpakowałam...
- powiedziała Francja- witaj ZSRR ~
I Rzeszo...- powiedziała podkreślając słowo "witaj ZSRR ~" co mnie trochę zdenerwowało.

- Dobrze a więc zacznijmy. Rzesza idź do Szwajcarii on sprawdzi twów stan psychiczny a my pogadamy- powiedział pokazując gestem ręki gdzie mam iść.

Poszedłem tam chętnie słysząc że będzie to Szwajcaria. Gdy wszedłem od razu przytulił mnie o głowę niższy Szwajcaria co odwzajemniłem.

- hej rzesza.

- Hallo Schweiz tęskniłem.

- ja też, a więc zaczynajmy.

Time skip

Szwajcaria teraz liczył coś na komputerze w tym samym czasie pytając się mnie o moje problemy, nawyki, co się zmieniło itp.

- dobrze rzesza mam wyniki. - powiedział podając mi je- są bardzo słabe ale lepsze niż kiedy byłeś z brytanią.

- dziękuję.

- nie ma sprawy a teraz idź już do nich.

Pożegnałem się z nim jeszcze i wruciłem NATO coś do nich gadał ale gdy mnie zobaczył to przestał. ZSRR uśmiechnął się do mnie i odsunął mi krzesło żeby było mi łatwiej usiąść.

- i jak? Ile procent?- Spytał NATO.

- 18 %, lecz wcześniej było gorzej.

- to i tak źle ale przynajmniej lepiej niż ostatnio.- przyznał NATO.- a więc tak zacznijmy pożądniejszą rozmowę.

- ponieważ jak mogłeś chyba dowiedzieć się od ZSRR masz do przejścia trzech opiekunów, a więc teraz jest Francja. Będziesz u niej na 3 dni a po ten zobaczymy znowu twój stan psychiczny i zobaczymy u kogo był on najlepszy i u tej osoby zostaniesz.

-dobrze...

- więc w sumie możemy na tym zakończyć, ty się spakój a ty ZSRR jutro dasz radę na 10 go zawieść do Francji?

- tak oczywiście.

- dobrze a więc spotkanie skończone.

Dałem jeszcze NATO swój papier z danymi i razem z ZSRR wyszliśmy z tamtąd. ZSRR był chyba zły więc złapałem go za rękę kiedy mieliśmy ruszać.

- co jest kotku?- spytałem czułe na co się rozluźnił. 

- nie chcę cię tam wieść. Nie teraz. Nie w takim momencie. Jest mi z tobą za dobrze...- powiedział prawie płacząc na co go lekko przytiliłem- i pewnie ci coś zrobi...

- ciiii spokojnie kotku. Będzie dobrze to tylko 3 dni. Zanim się obejrzysz będziemy znów razem.- powiedziałem mu do ucha i chyba trochę się uspokoił.- musimy jechać...

- dobrze- powiedział wycierając łzy które zdążyły mu spłynąć.

Time skip

- jesteśmy!- krzyknął sowiet.

- ok!

- zjadłbyś coś?- spytał się mnie.

- na razie nie.- odpowiedziałem krótko.

Zacząłem wchodzić po schodach na górę co sowiet też zrobił i weszliśmy do "naszej" sypialni. Ja wziąłem do ręki szkicownik a ZSRR książkę. Położyłem się w połowie siedząc na łóżku a ZSRR ta moich kolanach i zaczął czytać.

Rysowałem tak dosyć długo a e tym czasie ZSRR zdążył "zasnąć" na moich kolanach.

- mhm słodki~

- a ty seksowny~~- powiedział ZSRR co mnie zdziwiło.

- idziemy spać?~

- dobrze tylko najpierw...~- po czym zrzucił książkę i szkicownik z łóżka i zawisł na de mną po czym zaczął rozpinać mi koszulę a kiedy skończył zaczął robić mi malinki  najpierw na szyi.

- mhm~ a więc o to ci chodzi?~ dobrze, ale wiedz że nie dam się przelecieć dzisiaj~

- ehh no ok~- powiedział z nie małym rozczarowaniem po czym zaczął lizać i podgryzać lekko moje sutki.

Kiedy skończył zniżył się do wysokości mojego człąka i zanim zaczął spytał się mnie dla pewności.

- mogę? ~- nie odpowiedziałem tylko sam rospiąłem swój rosporek.- a więc tak~

ZSRR zaczął sciągac mi spodnie od razu z bielizną i kiedy byłem bez dolnej części garderoby ZSRR wziął całego do ust. Robił mi loda przez jakiejś 5 minut co jakiś czas zasycająć a gdy doszedłem w jego ustach on to połknął.

- mhm~ słodki jak zawsze~- po czym podniusł się i mnie pocałował długo i naprawdę namiętnie.- przebierz się i choć spać~

Po tym ZSRR wstał że mnie i poszedł się przebrać i ogarnąć do łazienki a ja przebrałem się w pokoju i kiedy skoñczyłem poszedłem umyć zęby.

- w sumie to my nawet nie śpimy w piżamie - przyznał ZSRR co było racją bo byliśmy w samych bokserkach.

- racja ale przynajmniej wygodnie.

- fakt. Choć.

- nie mam siłyyyy, zanieś mnieee- marudziłem mu.

- no dobrze- po czym podniusł mnie na pannę młodą i zaniósł do łóżka i rzucił mnie na nie.

- ej no Scheiße mocniej się nie dało?!

- przepraszam przepraszam skarbie- powiedział prawie się śmiejąc a ja pociągnąłem go do łóżka.

- dobranoc- po czym wtuliłem się w jego tors.

- dobranoc ~.

1046  Słów
Rozdział trochę krótszy.

Zastanawiam się czemu tak mnie kusi do pisania takich scen ja tu była na końcu...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro