• R o z d z i a ł D w u d z i e s t y ó s m y •

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Co Wy robicie?! - spytał Michael, który wszedł do pokoju Zenere.

Oboję odskoczyli od siebie jak poparzeni, spoglądając ze zdumieniem na Meksykanina.

-Odpowiecie mi? - ponowił pytanie Ronda, podchodząc bliżej dwójki.

-Ruggero ze mną zerwał - wyszeptała Valentina, ocierając łzę ręką.

-I dlatego przytulaliście się z taką czułością? - spytał podejrzliwie, przyglądając się z uwagą Francuzowi, który podniósł na Niego wzrok.

-Przytuliłem Valentinę bo się rozpłakała. Bardzo przeżyła tę wiadomość a ja nie mogłem postąpić inaczej - wyjaśnił Ruggero, czując się niepewnie.

Wiedział, że mówił prawdę, jednak bał się, że Meksykanin przekręci prawdę i powie Karol coś, co mogłoby zaszkodzić Ich relacji.

-Nie wyglądało mi to na to - odparł brunet, przechylając głowę. -Powiedziałeś Jej o Karol? - spytał, przyglądając się reakcji Zenere, która przymknęła oczy na Jego słowa.

-Powiedział - wyznała Argentynka, otwierając ponownie oczy, w których gościł niebezpieczny błysk. -I rozumiem to - dodała po chwili i podeszła do swojego różowego lusterka przy komodzie.

-Wszystko w porządku? - spytał Pasquarelli, spoglądając na Nią niepewnie.

-Jasne - rzuciła do swojego lustrzanego odbicia. -A teraz proszę, zostawcie mnie samą. Muszę doprowadzić się do porządku.

-Pójdziemy tylko po Karol i Carolinę i idziemy - odparł Michael, kierując się do drzwi, jednak Valentina odwróciła się w Jego stronę z uśmiechem, który zdumił Ich obu.

-Nie, nie - pokręciła głową i ponownie przyjechała wzrokiem po obu. -Zostańcie i bawcie się dobrze. Poprawię makijaż i zaraz zejdę na dół! - zapewniła z mocą, ukradkiem spoglądając na Ruggero.

-Mam nadzieję, że mimo wszystko zostaniemy w dobrych relacjach - powiedział Ruggero, patrząc na swoją już byłą dziewczynę.

-Oczywiście, Ruggi - odparła i ponownie odwróciła się do swojego lustrzanego odbicia.

Obaj chłopcy opuścili Jej pokój a kiedy drzwi zamknęły się za Nimi, Valentina wypuściła z ust gorące powietrze, które wstrzymywała w płucach od paru sekund.

Dziewczyna spojrzała w swoje odbicie w lustrze, po czym oparła podbródek o swoje ręce i przekrzywiła głowę w bok.

-Niedoczekanie! - warknęła w stronę lustra, przyglądając się sobie samej. -Chcę odejść? W porządku ale niech nie liczy na to, że pozwolę na to, by ośmieszył mnie w oczach innych!

Kiedy zakończyła to mówić, wzięła do ręki czarną kredkę, którą starannie poprawiła swój rozmazany make-up i ponownie spojrzała w swoją twarz, na której wyszedł szeroki uśmiech.

-Ruggero to nikt bez Ciebie także nie martw się o to, że odszedł do Niej - powiedziała spokojnie, jednak na ostatnim słowie Jej głos zadrżał. -Jesteś najlepszą partią w całym Buenos Aires a ktoś taki, jak Karol Sevilla nie zniszczy Twojej reputacji. O nie! To Ty zniszczysz Ją a jednocześnie też ukarzesz Jego także dwa cele w jednym zamachnięciu. Możesz wszystko Valu, wszystko! - wyszeptała z mocą, po czym podniosła się ze swojego fotela i ruszyła do drzwi.

Wolno skierowała się w dół wprost do zapełnionego ludźmi ogrodu.

Stanęła przed większą częścią ludzi i z uśmiechem spojrzała na zgromadzonych ludzi, którzy przestali tańczyć i wbili w Nią oczekujące spojrzenia.

-Moi drodzy, nadeszła pora na grę! - zaczęła z uśmiechem, kiedy wyłapała w tłumie Ruggero oraz Karol, która wpatrywała się w basen. -Nadszedł czas na Naszą słynną butelkę! - dodała z uśmiechem a Sevilla w duszy już wiedziała, że szykują się kłopoty. -I nie przyjmuję odmowy, każdy z Was ma zagrać - dodała z mocą, krzyżując wzrok z Karol, która automatycznie pożałowała swojego przyjścia tutaj.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro