• R o z d z i a ł S z ó s t y •

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

W głowie Karol coraz to na nowo odtwarzała sobie sceny wspólych rozmów z Ruggero oraz tego, jak dzisiejsza impreza powinna wyglądać.

Za każdym razem kończyła się pocałunkiem i wyznaniem sobie wzajemnych uczuć.

W głębi duszy Karol wiedziała, że nie powinna była wyobrażać sobie zbyt wiele, jednak jej umysł samoistnie wymyślał kolejne kadry z ich spotkania.

Referat kończący się namiętnym pocałunkiem?

Czemu nie!

Impreza, na której Pasquarelli klęka przed Nią i przed wszystkimi zebranymi w klubie wyznaje swoje uczucia?

Także wchodzi w grę!

Karol nic nie robiła sobie z ostrzeżeń przyjaciółki, zganiając to na sam tył myśli.

W końcu po co przejmować się wyrzutami skoro można spędzić czas znacznie lepiej, prawda?

Karol stety lub i nie podzielała to zdanie i chodziła z głową w chmurach.

Wszyscy, którzy znali Sevillę bliżej wiedzieli, że w głębi duszy jest ukrytą romantyczką oraz marzycielką.

To już za chwilę, przeszło przez myśli dziewczyny, kiedy po raz setny w ciągu trzech minut sprawdziła swój zegarek.

To zabawne jak człowiek może zmienić się kochając inną osobę, nieprawdaż?

Życie rozpieszcza Nas i rzuca Nam na Naszą drogę różnych ludzi ale to właśnie my musimy wybrać, kto jest dla Nas odpowiedni.

Wraz z rozbrzmiewającym dzwonkiem Karol wypadła z klasy, nie żegnając się nawet z nauczycielką.

Brunetka biegła przez korytarz prosto do łazienki, by zrobić ewentualne poprawki oraz przygotować się choć w jednej setnej do spotkania jej życia.

Dziewczyna wpadła przez drzwi łazienki w zastraszającym tempie i od razu poczuła, jak jej ciało powoli upada na ziemię.

Ja nie mogę przeżyć bez wpadania na innych, sarknęła w myślach na siebie i podniosła się energicznie z ziemi.

-Prze.... przepraszam, nie chciałam - westchnęła pod nosem, czując na sobie baczne spojrzenie błękitnych oczu.

-Następnym razem uważaj jak chodzisz! - warknęła Valentina i opuściła łazienkę a zaraz za nią jak posłuszny piesek wyszła dumnym krokiem Giovanna.

Sevilla zaśmiała się pod nosem na ten widok i skierowała się do lustra wiszącego na ścianie.

Szybko otworzyła swoją torebkę i wyciągnęła z niej pomadkę o malinowym odcieniu oraz puder i rozpoczęła szybkie poprawki na swojej twarzy.

Kiedy była gotowa zacmokała teatralnie na swój widok i schowała swoje kosmetyki z powrotem na dno torebki.

Brunetka ruszyła z szerokim uśmiechem w stronę drzwi wyjściowych a kiedy stanęła pod nimi, wzięła głęboki oddech i otworzyła drzwi, przechodząc przez nie.

Od razu zauważyła Ruggero, który stał obok schodów i rozglądał się z uwagą wokół siebie.

Kiedy jednak jego spojrzenie skrzyżowało się z jej, machnął ręką w jej stronę z zachęcającym uśmiechem na twarzy.

-Myślałem, że już nie przyjdziesz, Bella [piękna] - odezwał się, kiedy zielonooka stanęła obok niego.

-Mamy napisać moją pracę także nie mogłabym przepuścić takiej okazji... - odparła nieumyślnie, na co zrugała się w myślach. -W sensie, że Ty jako jedyny zaproponowałeś mi pomoc a bez niej zarobiłabym kolejną jedynkę - dodała po chwili, starając się udawać rozluźnioną.

-Miło mi, że zechciałaś jednak przyjść! - odparł pogodnie i wskazał dłonią w stronę bramy. -A więc idziemy?

-Jasne - zaśmiała się Karol i u boku Francuza zaczęła wolno kroczyć w kierunku wskazanym przez chłopaka.

Kiedy wyszli poza teren szkoły w oczy brunetki rzuciła się ogromna, ekskluzywna limuzyna, do której brązowooki podszedł z gracją.

-To Twoje auto? - spytała zszokowana Sevilla, patrząc z każdej strony na samochód, przy którym stał Ruggero.

-Mojej matki ale Nasz szofer po mnie przyjeżdża - odparł z rozbawieniem w głosie, kiedy oczy Karol zrobiły się wielkie jak spodki.

Dla Pasquarell'ego luksus był niczym nadzwyczajnym lecz dla Karol, która skromnie żyła w małym domku jednorodzinnym było to coś magicznego.

Sevilla nie należała do bardzo zamożnej rodziny, jej rodzice ciężko pracowali i zarabiali dobrze lecz nie na tyle, by pozwolić swojej latorośli na zakupowe szaleństwa.

-Czemu się dziwisz? - spytał zdumiony chłopak, przyglądając się dziewczynie.

-Wiesz, po tym samochodzie wnioskuje, że musisz pochodzić z bogatej rodziny a ja... - zadukała dziewczyna starając się składnie złożyć zamierzone zdanie. -A nikt kogo znam z tej wyższej strefy nigdy nie okazał mi pomocnej dłoni - wyszeptała po chwili, starając się ukryć jak jej policzki rumienieją.

Brunet podszedł wolno w stronę brunetki i spojrzał jej głęboko w oczy.

-A może ja jestem inny niż tamci wszyscy? - spytał z naciskiem na przedostatnie słowo.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro