35.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Co oni wyprawiają? - warknęła staruszka, widząc jak rozpalili ognisko.

Kisame znalazł stare meble, które posłużyły im za drewno na opał, a Uchiha rozpalił je katon'em. Shishi przygotowała wszystko, co mogli by zjeść. Nie było tego dużo, ale Itachi miał trochę jedzenia. Rudowłosa była jednak w najlepszej sytuacji. Była najmniejsza, co sprawiało, że nie musiała zbyt wiele jeść. Rekiniasty - niestety - miał się najgorzej. Był największy i potrzebował o wiele więcej niż Uchiha, czy córka Pain'a.

- Tylko tyle masz zamiar zjeść? - zdziwiła się zmartwiona dziewczyna.

Kisame spojrzał na rudo-czerwoną, widząc jak dziewczyna nad nim wisi - zrozumiał o co chodzi. Miał w dłoni tylko jedno Dango, które na taką osobę jak on było jak nic. Rekin nie dałby rady się tym najeść. Nieważne jak bardzo, by chciał.

- Proszę. - podała Kisame swoje sushi.- Weź i zjedz za mnie. Nie mam więcej, ale tyle powinno Ci wystarczyć. - oznajmiła spokojnie, siadając przy ognisku.

Hoshigaki patrzył na dziewczynę z zainteresowaniem. Wiedział, że to przecież ona chciała coś zjeść i odpocząć, a teraz nie miała w dłoni nawet okruszka.

- Shishi, weźmiesz? Powinnaś cokolwiek zjeść, wiesz? - odezwał się po chwili i usiadł obok dziewczyny.

- Spokojnie, nie martw się o mnie. - pocałowała go w policzek.- Jesteś duży i powinieneś dużo jeść.

- Ale...

- Jedz, wariacie. - zachichotała.

Spojrzał na nią spokojnie. Od razu, gdy to powiedziała, apetyt Kisame diametralnie spadł. Nie chciał jeść i patrzeć jak ona chodzi głodna przez całą misję.

- Shishi. - odezwał się nagle.

- Tal? - spojrzała na niego.

- Proszę... zjedz ze mną. Chociaż kawałek, proszę Cię.

Dziewczyna patrzyła zdziwiona na swojego towarzysza. Uparł się. Zauważyła, że nie miał zamiaru odpuścić. Najwidoczniej bolało go, że na siłę próbowała nie jeść, mimo, że to ona tego chciała.

- No... - zarumieniła się lekko.-... dobrze.

- Dziękuję. - uśmiechnął się do niej i podał jej Dango. 

Dziewczyna z lekkim uśmiechem przyjęła słodki przysmak i zaśmiała się cicho, widząc, że rekin uśmiecha się do niej szeroko. Był to uroczy widok, dość częsty, ale piękny. Przyglądała się mu tak chwilę, gdy nagle ziemia pod nimi za trzęsła się. Uchiha wrócił do swoich partnerów i wyjaśnił, że dłużej nie mogą tutaj zostać, w przeciwnym wypadku zginą pod gruzami.

Kisame wziął dziewczynę na ręce, gdy zaczęli szukać schronu, jednak nie było tu niczego takiego. Dziewczyna leżąc w ramionach rekina zaczynała rozumieć o co chodzi tamtej staruszce. Albo ją oddadzą, albo zginą we trójkę. Długo nie myślała. Zeskoczyła z objęć dużego mężczyzny i pobiegła w stronę ogniska. Kisame pobiegła za nią, jednak nie zdążył. Dziewczyna krzyknęła do kobiety, by zabrała ją do siebie, a ich uwolniła i zostawiła w spokoju.

Nie minęła chwila, a ręce zaczęły wciągać rudo-czerwoną w sufit. Wierciła się i krzyczała przestraszona, mimo, że sama się oddała. Kisame jednak nie mógł już nic zrobić. Gdy jego ukochana zniknęła ręce dopadły ich obu. Wciągnęły w inne ściany i wypuściły na zewnątrz dziwnego domu staruszki. Partnerzy odnaleźli się chwilę po tym. Jak teraz mogli ją uratować z rąk starej, marionetkowej wariatki?








C.D.N.

Wybaczcie, że musieliście tak długo czekać... Brak weny mnie  ostatnio dopadł ♣

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro