WYZNANIE UCZUĆ #Victoria

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Spontaniczne zdecydowałyście się na wyjazd w góry, podczas gdy trwała ciepła wiosna. Z uśmiechami na twarzach dojechałyście do hotelu, gdzie miałyście opłacony nocleg na kilka dni. Dwa pierwsze dni zrobiłyście sobie w miarę luźne i spokojne, by móc zwiedzić okolicę i miasto, w którym się zatrzymałyście. W połowie wyjazdu wybrałyście się na pierwszą wycieczkę w góry. 

— Wzięłaś wszystko? — dopytałaś dziewczynę, która jeszcze błąkała się po waszym pokoju. 

— Cholera wie. Może wszystko, może nie — mruknęła, siadając na łóżku i sprawdzając poziom naładowania baterii telefonu — Mam ledwie dwadzieścia procent. Wytrwam?

— Ja mam pełną, więc z mojego ewentualnie będziemy korzystać do robienia zdjęć na górze — zaśmiałaś się — Chodź już!

— Idę no — Vicky założyła swoje buty i założyła rozpinaną bluzę, po czym wyszłyście z pokoju i skierowałyście się na dół windą, by oddać klucz do recepcji.  

Wreszcie znalazłyście się na zewnątrz i ruszyłyście drogą, która miała was doprowadzić do początku szlaku na jedno z tamtejszych wysokich wniesień. Już sam spacer dał wam w kość, a co dopiero wspinaczka na górę. Na szczęście było łatwiej, idąc po wydeptanej ścieżce, jednak było dość stromo. Mimo narzekań, wzdychań i jęczenia na przemian o tym, że ten początkowy spacer mogłyście sobie odpuścić i podjechać taksówką lub bryczką, dotarłyście na szczyt góry, na którym znajdował się specjalnie ogrodzony punkt widokowy na całe miasto i okolice. Gitarzystka westchnęła i wygięła plecy do tyłu, po czym zawyła cicho z bólu. 

— Nigdy więcej takich spacerków — mruknęła, na co ty parsknęłaś śmiechem, kierując się do jednej z wolnych ławek. 

Usiadłyście na nich, wygodnie układając nogi i wpatrując się w wyjątkowy widok, który roztaczał się przed wami. 

— Ale przyznaj, że było warto, co? — dodałaś, spoglądając na dziewczynę. 

— No to racja. Jest pięknie — rzuciłyście okiem na ludzi wokół siebie, którzy właśnie wchodzili na szczyt lub z niego schodzili. Wśród nich dostrzegłaś parę zakochanych, którzy po wejściu na górę czule się pocałowali, a potem ze złączonymi dłoniami podeszli do barierki, podziwiając widoki. 

— A tak swoją drogą, mam takie pytanie do ciebie — wtrąciłaś. 

— Wal śmiało — blondynka spojrzała na ciebie z zaciekawieniem, nieco zmieniając swoją pozycję siedzenia, tym razem dotykając ramieniem oparcia ławki. 

— Twoja wymarzona randka to...?

— Szczerze? Nie zastanawiałam się nad tym nigdy — rzekła, kierując wzrok na inną część miasta za wami — Ale gdybym miała teraz ci coś powiedzieć to myślę, że mogłaby mieć taki klimat jak teraz. Podoba mi się to co widzę i to jak się czuję. 

— A jak się czujesz?

— Błogo i cudownie zrelaksowana, mimo tych cierpień i męk w drodze tutaj — dodała, chichocząc pod nosem — A ty? Jaka jest dla ciebie wymarzona randka?

— Myślę, że też coś takiego mi pasuje. Taka męcząca wspinaczka na górę, która daje nam na koniec piękną nagrodę — złapałaś jej spojrzenie, po czym lekko się uśmiechnęłaś. 

— Kiedy byłaś ostatni raz zakochana? — nagle Vic zadała ci pytanie. 

— Ostatni raz? A co jeśli jestem aktualnie zakochana? — założyłaś ręce na piersiach, lustrując ją wzrokiem. 

— Jesteś zakochana i mi nie powiedziałaś o tym? Ale z ciebie przyjaciółka... — odwróciła głowę w drugą stronę, udając focha. 

— Victoria — zwróciłaś się do niej pełnym imieniem, ale po sekundzie od tego słowa owinęłaś nieco dłoń wokół jej brody i przekręciłaś jej głowę w swoją stronę — Naprawdę tego nie widzisz?

Dziewczyna wyglądała na delikatnie spłoszoną, co cię chwilowo przestraszyło. Puściłaś ją i spojrzałaś na swoje nogi, gdy nagle blondynka pochyliła się bliżej ciebie i kładąc dla wygody dłoń między twoimi nogami, pocałowała cię w czule w usta. Byłaś oszołomiona, ale oddałaś jej gest, łapiąc dłonią za jej policzek i nieco bardziej angażując się w pocałunek. Gdy oderwałyście się od siebie, usłyszałyście skromne brawa i drobne uśmiechy wśród innych turystów, po czym usłyszałaś od dziewczyny:

— Ja również jestem zakochana, a powiedzenie o tobie jako przyjaciółce sprawiło mi tyle trudności jak jeszcze żadne inne słowo, jakie przeszło z moich ust. 

— Też cię kocham, Vic — uśmiechnęłaś się do niej i jeszcze raz musnęłaś jej wargi swoimi, podwójnie ciesząc się chwilą. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro