✩ V ✩

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Po powrocie do domu jak najciszej przemknąłem się do swojego pokoju. Musiałem się przebrać i spakować na dzisiejsze lekcje. Był piątek, co trochę mnie cieszyło, bo jutro już mogłem robić co chce i nie musiałem być skazany na siedzenie w tym więzieniu zwanym szkołą. Było lekko po siódmej, więc gdy przebrałem się i przepakowałem, od razu wyszedłem z domu. 

Co dziwniejsze, wziąłem ze sobą jabłko, które było moim pierwszym posiłkiem od dwóch dni. Jakoś nauczyłem się funkcjonować bez jedzenia, ale dzisiaj naprawdę chciałem je zjeść, nie tylko z powodu ryzyka omdlenia. 

Wyszedłem do szkoły dosyć późno, więc kiedy doszedłem została już tylko minuta do dzwonka. Pierwszą lekcją była biologia, którą miałem z Clay'em, więc szybko ruszyłem pod salę. 

- Wow, wyglądasz dużo lepiej niż wczoraj - Powiedział blondyn, siadając obok mnie. 

- Wiem. Możesz być ze mnie dumny, zjadłem coś - Odrzekłem zapisując temat lekcji. 

- Co się stało, że nagle taka zmiana? - Zapytał również zaczynając notować w zeszycie. 

- Sam nie wiem. Widziałem się wczoraj, a właściwie dzisiaj z Karl'em. Wcale nie jest taki zły - Odparłem opierając się o oparcie z lekkim uśmiechem. 

- Chyba będę musiał mu podziękować za przywrócenie Ci życia i uśmiechu - Powiedział, a ja walnąłem go lekko w ramię. 

- Panowie w ostatniej ławce, czy ja wam nie przeszkadzam? - Zapytała starucha, zwracając się do nas. 

Owszem, przeszkadzasz. 

Po biologi miałem historię. Po jąką cholerę mam jej tyle w tygodniu? Od razu poszedłem pod salę, zauważając siedzących już tam Alex'a i Karl'a. Szatyn uśmiechnął się do mnie, co chętnie oddałem, licząc się z wielkim zdziwieniem Quackity'ego. 

- Przepraszam bardzo, że się wtrącę w tą jakże uroczą scenkę, ale co mnie do jasnej choinki ominęło? - Zapytał chłopak, spoglądając na nas pytająco. 

Nie odpowiedzieliśmy, Karl jedynie się zaśmiał. Usiadłem niedaleko nich i wyciągnąłem telefon, postanawiając poprzeglądać instagrama. Pełno sztucznie porobionych lasek. Żadna nowość. Najlepsze jest to, że i tak nie wyglądały ładnie. 

Po dzwonku weszliśmy do klasy, licząc się z tym, że dzisiaj ma być kartkówka. Będę szczery, prawie nic nie umiem. Gdy tylko dostaliśmy kartki, poddałem się, jedyne co zapisując to imię i nazwisko. 

I pewnie skończyłbym na tym, gdybym nie usłyszał cichego szeptu zza siebie. 

- W pierwszym A, w drugim C. Trzecie to *jakieś powstanie, jestem w ósmej klasie don't judge me* - Powiedział znajomy głos. Odwróciłem się i zauważyłem Karl'a. który lekko się do mnie uśmiechał. 

Odwróciłem się z powrotem do kartki i zapisałem odpowiedzi obiecując sobie, że po lekcji podziękuje szatynowi. Jeśli odpowiedzi były prawidłowe, to dostanę trójkę, bo zadań było pięć. 

Jak pomyślałem, tak też zrobiłem. Zaraz po skończeniu się lekcji złapałem chłopaka gdy miał iść w stronę sali, w której miał następną lekcje. 

- Dziękuje. Serio dziękuje, nie miałem ostatnio sił na naukę, a matka nie byłaby zadowolona gdybym przyniósł kolejną jedynkę - Odrzekłem, kładąc rękę na ramieniu chłopaka.

- Nie ma sprawy - Uśmiechnął się do mnie i odszedł w stronę klasy. 

Miał coś w sobie. Coś co mnie przyciągało. 

***

Na przerwie obiadowej zdziwiłem wszystkich, kiedy usiadłem do stolika z bułką w ręce. 

- Podmienili Nick'a czy to ja mam zwidy? - Zapytał Wilbur, patrząc na mnie zdziwiony. 

Widziałem szeroki uśmiech Clay'a. 

- Teraz to jestem podwójnie dumny, stary - Powiedział, kładąc rękę na sercu. 

- No już. Zachowujecie się jakbym był dzieckiem  - Mruknąłem wywracając oczami i zaczynając jeść bułkę. 

- Należą Ci się podziękowania, Karl  - Odrzekł blondyn, przez co prawie zakrztusiłem się jedzeniem. 

Nie sądziłem, że chłopak naprawdę to zrobi.

- Za co? - Zapytał lekko zdezorientowany.

- Od dawna nie widziałem u niego uśmiechu. Nie wiem jak to zrobiłeś, ale brawo - Odparł uśmiechnięty Dream, a na policzki Karl'a wskoczył lekki rumieniec. 

- Idiota - Szepnąłem śmiejąc się cicho, a blondyn rzucił we mnie nakrętką od butelki. 

Prawdopodobnie na tym skończylibyśmy rozmowy, ale Clay miał jak widać inne plany. 

- Co wy na to żebyście wpadli dzisiaj do mnie? - Zapytał. - Starzy wyjechali na weekend. Moglibyśmy w coś zagrać, albo po prostu obejrzeć jakiś film. Żadnych imprez, tylko my. 

Nie powiem, byłem zdziwiony nastawieniem chłopaka. 

- Ja nie mogę, sory - Powiedział Alex. 

- To może być najgorszy wybór w moim życiu, ale nie mam nic lepszego do roboty - Mruknąłem. 

- To ja i Tubbo też - Odrzekł Tommy, opierając się o ramie szatyna, który od razu go zepchnął. 

Codzienność. 

- W takim razie ja też, muszę ich pilnować - Powiedział Wilbur, wskazując na najmłodszych z naszej grupy. 

- Karl? - Zapytał Dream, zwracając się do chłopaka. 

- Jestem zaproszony? - Odpowiedział zdziwiony. 

- Pewnie -

- Okej, przyjdę - Odparł, wzruszając ramionami. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro