Rozdział 6

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Przeglądam już którąś z książek w bibliotece, ale nigdzie nie umiem znaleźć słowa ,,stiles". Zobaczyłam już wszystkie słowniki i kilka przypadkowych książek, jednak takie słowo nie istnieje. Pytałam nawet kilku uczniów czy wiedzą co to może być i oni albo odpowiadali, że nie, albo patrzyli na mnie jak na jakąś wariatkę. 
Gdyby wiedzieli co właśnie teraz się dzieje, na pewno by tak nie patrzyli tylko sami mi pomagali dowiedzieć się co to, ale powiedzenie wszystkim co jest na rzeczy jest zbyt ryzykowne.
Zrezygnowana odkładam książkę na półkę i podchodzę do Scott'a i Lydii, którzy przeglądają internet w znalezieniu czegokolwiek.

— Macie coś? — siadam obok Lydii.

— Tylko to — odwraca trochę ekran w moją stronę — ,,Stile" to miejsce umożliwiające przejście przez płot ludziom, ale nie zwierzętom.

— Bardzo przydatne — komentuję pod nosem — A ponoć internet wie wszystko.

— Wiesz, że odpowiedzi nie znajdziemy od razu — Lydia patrzy na mnie uważnie.

— Wiem — wzdycham — I boję się, że nam się nie uda.

— A może Malii udało się coś znaleźć — mówi Scott pełen nadziei.

Przez chwilę mam taką nadzieję, ale przypominam sobie, że mówiła coś o jakiejś poprawce.
Otwieram usta by to powiedzieć, jednak nie daje mi to bardzo znajome wycie. Patrzę na dwójkę zszokowana i bez słowa biegniemy za wyciem.
Biegnę za Scott'm, który chyba wie gdzie znajduje się dziewczyna. Wpadam na kilku uczniów i krzyczę tylko przepraszam, na co jeden odpowiada mi środkowym palcem. Wywracam oczami i wbiegam do pomieszczenia za Lydią i Scott'em.
W rogu widzimy przemienioną Malię w kojota, która na nas warczy. 

— To jej terytorium, musimy iść — mówię cicho do przyjaciół, by jeszcze bardziej nie wkurzyć Malii.

Odwracam lekko głowę i widzę za nami mamę Lydii i Szeryfa Stilinskiego, którzy patrzą na przemienioną dziewczynę przerażeni.

— Malia przychodziła tu podczas pełni — tłumaczy Lydia wystraszonej dwójce — Potem przerzuciliśmy się na domek.

— Czekaj — przerywa jej mama —Mówiłaś, że było tam dzikie zwierzę.

— W jakiś sposób Malia to dzikie zwierze — wszyscy patrzą na mnie lekko zażenowani — No co? Taka prawda.

Odwracam się w stronę kojota, który zaczyna przemieniać się w człowieka. Odwracam od razu wzrok razem z Szeryfem i Scott'em zauważając, że dziewczyna jest naga. Mimo że ja także jestem kobietą jakoś dziwnie mi jest patrzeć na inną osobę nagą. Na dodatek Malia nie wygląda na skrępowaną.

— Jest już okej — słyszę jej głos.

Mama Lydii podaje dziewczynie ciuchy, a ja patrzę się na swoje buty, które w tym momencie są dla mnie bardzo ciekawe.

— Dlaczego się przemieniła? — pyta Pan Stilinski.

— Żyje w ciągłym stresie — odpowiada Scott — Szkoła i takie tam inne.

— Mama chciała ją zabić.

— Ciekawych rzeczy się dowiaduje —przewracam oczami — Jest coś jeszcze czego mi nie powiedzieliście?

Patrzę na dwójkę, a oni odwracają zmieszani wzrok, nie odpowiadając mi na moje pytanie co mnie irytuje.

— Może to Stiles — odzywa się Scott, próbując nie patrząc na mój wkurzony wyraz twarzy.

— Nie wiemy co to jest, ale jeśli człowiek...

— Na pewno człowiek — przerywa mi Szeryf — Stiles, to nasza rodzinna ksywka. Ja jej nie używałem, ale mój ojciec już tak.

Stiles to ksywka, którą nosił jakiś człowiek. Musiał być naszym przyjacielem, którego zabrali Jeźdźcy. Pomału łączy się to w całość i mam nadzieję, że się nie mylę, bo chyba wtedy naprawdę zwariuję i każdego pozabijam.
Ale jeśli się nie mylę, ta osoba musiała należeć do rodziny Stilinskich i może to być syn lub siostrzeniec Szeryfa, bo te przezwisko nie należy do damskich.

— Może nam Pan opowiedzieć trochę więcej? — patrzę na mężczyznę.

***

Siadamy w salonie Pana Noaha i czekamy na jego żonę, której jeszcze nigdy w życiu nie widziałam na oczy, a miałam do tego dużo okazji.
Widząc wchodzącą kobietę do salonu, przechodzi mnie nieprzyjemny dreszcz po plecach i mam ochotę jak najszybciej stąd wyjść. Nie wiem czemu tak jest, ale wiem, że już tej kobiety nie lubię. Wydaje się taka dziwna i mroczna.

— Dzięki kochanie — Szeryf zabiera od swojej żony stare metalowe pudełko — Tata był inżynierem wojskowym. Walczył, wysadzając mosty — podaje nam zdjęcie.

Biorę do ręki fotografie i przyglądam się mężczyźnie na zdjęciu, ubranym w strój wojskowy.

— Nazywali go Stiles, prawda? — patrzę na Pana Stilinskiego.

— Tak, ale co to ma do Dzikich Łowów?

Patrzę porozumiewawczo na Scott'a i Lydię. Chcę wypowiedzieć te kilka słów, jednak nic nie umie przejść mi przez gardło.

— Chyba kogoś nam porwano — odzywa się Scott.

— Wymazali nam jakiekolwiek wspomnienia z tą osobą — mówię cicho, spuszczając głowę.

Nie umiem spojrzeć nikomu w oczy, mówiąc to. Te wszystkie uczucia mieszają się, przez co nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć.

— Udało nam się odkryć słowo Stiles, podejrzewamy, że...

— To ma coś wspólnego z nami —przerywa Lydii, żona Pana Noah'a — Dlatego chcecie porozmawiać z Elias'em?

Patrząc na tą kobietę czuję złość, sama nie wiem czemu. Wydaje się taka inna niż wszyscy inni znajdujący się w tym pomieszczeniu.

— Może będzie wiedział kogo szukamy — przygryzam wargę — Zależy mi... Nam, żeby z nim porozmawiać.

— Osoba, która zaginęła może być waszym rówieśnikiem? — pyta Szeryf.

— Tak podejrzewamy — odpowiada szybko Scott — To chyba mój przyjaciel, może nawet najlepszy.

— Dla mnie też chyba dużo znaczy — przeczesuję włosy.

Przebywanie w tym domu strasznie mnie stresuję, mam ochotę zakończyć już tą rozmowę i wyjść jak najszybciej.

— Mój ojciec wam na pewno nie pomoże, mieszka w domu opieki w innym mieście — wstaje z kanapy —Nie będzie chciał z wami rozmawiać.

Ściskam mocno pięści, dlaczego chociaż nie da nam spróbować? Przecież to zajmie tylko kilka minut.
Odkąd wyjechałam są jeszcze większe problemy niż wtedy, gdy tu byłam. Chociaż na samym początku, kiedy Scott stał się wilkołakiem też chciałam stąd wyjechać, ale mnie zatrzymali. 
Jednak kiedy sobie o tym tak myślę to jest to niemożliwe, nie byłam w aż tak dobrych relacjach ze Scott'em, jak i Lydią czy Allison. To musiał być ktoś inny, na pewno.

Hej!
Jest taka informacja.
Niektóre osoby piszą mi pod rozdziałami kiedy pojawi się kolejny, jednak niekiedy nie jestem w stanie na nie odpowiedzieć.
Na moim profilu w konwersacjach będą pojawiały się informacje dotyczące rozdziałów, więc jeśli chcecie możecie mnie zaobserwować.
Nie zmuszam was do tego, jeśli chcecie po prostu sprawdzajcie niekiedy mój profil.
Rozdziały nie pojawiają się też przez problemy prywatne, ten rok jest dla mnie naprawdę ciężki, ale mimo wszystko spróbuję dodawać częściej kolejne części.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro