❝┊44 ⦁ Twój Mokry Sen #Andrew

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Była klimatyczna i przyjemna jesień. Szłaś ulicą pełną kolorowych liści, napawając się widokiem jesiennego miasta. Skręciłaś w małą uliczkę, gdzie po chwili weszłaś do starszego budynku. Podreptałaś w górę po kilkunastu schodkach, po czym znalazłaś się w swoim raju.

Podeszłaś do bibliotekarki, która siedziała za swoim biurkiem. Z uśmiechem i fascynacją w głosie opowiadałaś po krótce fabułę twojej ulubionej powieści, którą razem z innymi właśnie zwracałaś do biblioteki. Kobieta podzieliła twój entuzjazm i zdradziła Ci, że poprzedniego dnia przyszła dostawa nowych książek. Ucieszyłaś się, a ona szybko opisała drogę do tamtego regału.

Podziękowałaś kobiecie z całego serca, po czym poprawiając swój płaszcz i materiałową, beżową z mottem torbę na ramię ruszyłaś zgodnie z instrukcją kobiety. Przechodziłaś między wysokimi, starymi regałami, które wręcz tonęły w książkach. Wszystko to miało swój urok, czym twoje serce i umysł radowało się szczerze. W końcu dotarłaś do odpowiedniej alejki. Zobaczyłaś faktycznie nowe książki, dopiero co odpakowane od wydawnictwa. Uśmiechnęłaś się i zaczęłaś czytać tylni opis pierwszego egzemplarza. Nagle poczułaś ciepły oddech na twojej odsłoniętej szyi i lekko napierające na ciebie ciało.

— Przepraszam, że przeszkadzam pani w czytaniu, ale miałbym prośbę... Poleciłaby mi coś pani, takiego mocno interesującego? — wyszeptał tuż przy twoim uchu.

— A w jakim gatunku ma być ta mocno "interesująca" zapewne fabuła? — odpowiedziałaś, powoli odwracając się i opierając plecy na półkach regału.

— Myślę, że ognisty romans byłby idealnym gatunkiem. Zgodzi się pani ze mną? — przybliżył się jeszcze bardziej do ciebie, zamykając ci drogę ucieczki po obydwu bokach swoimi rękami.

— Myślę, że mogę się z panem zgodzić, ale jednak nie jestem pewna, czy ten gatunek na pewno by do pana pasował — uśmiechnęłaś się, zmysłowo przesuwając językiem po wargach.

— Chce pani to sprawdzić? Jestem otwarty na wszelkie propozycje — pochylił się do ciebie, szepcząc w twoje usta — Więc jaką formą będziemy to sprawdzać, proszę pani? — ostatnie dwa słowa wypowiedział niskim i szalenie seksownym tonem doprowadzając cię do szaleństwa.

— Proszę się nie martwić. Zaraz pan się sam o tym przekona — zarzuciłaś ręce na jego ramiona, po czym przylgnęłaś ustami do jego ust.

Mężczyzna tak bardzo cię podniecił, że od razu przeszłaś niemalże do konkretów. Tempo skladanych pocałunków było niewiarygodnie szybkie, a ścisk jego dłoni na twojej talii, które schował pod twoim rozpiętym płaszczem, popędzało to do jeszcze gwałtownego kroku. Wplotłaś swoją dłoń w jego włosy, rytmicznie pociągając je. Mężczyzna za mocniejszy ruch warknął Ci w usta, na co ty uśmiechnęłaś się chytrze. Lecz on nie pozostawał ci dłużny, drażniąc językiem twoje podniebienie i twoje delikatne wargi. Jęknęłaś cicho, splatając swoje dłonie za jego szyją i starając się przybliżyć go jeszcze bardziej.

Nagle aktor zatrzymał się, kiedy ty miałaś zabrać mu pałeczkę i odwdzięczyć się za jego wyczyny językowe. Odsunął się od ciebie, kładąc na twoich ustach swój palec wskazujący.

— Tu jest jednak biblioteka, więc obiecuję, że to co tu zaczęliśmy, skończymy w bardziej prywatnym i wygodnym na ciała miejscu — szepnął Ci wprost do ucha, następnie delikatnie nadgryzając jego płatek.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro