❝┊9 ⦁ R A N D K A #Harry

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zamknęłaś drzwi od swojego mieszkania i czym prędzej wyszłaś na zewnątrz, spinając pośladki i przyspieszając kroku, bo właśnie teraz powinnaś wchodzić razem z Harrym na lodowisko, które jako romantyk i dżentelmen postanowił dla was wynająć na parę godzin. Do miejsca nie miałaś daleko, więc stwierdziłaś, że mały spacer dobrze Ci zrobi. Po kwadransie dotarłaś do dużego parku, na środku którego było duże lodowisko. Rozejrzałaś się po klimatycznym miejscu, a chwilę potem zauważyłaś Harry'ego czekającego na ciebie. Podeszłaś do niego i z twojego lekkiego przyzwyczajenia do powitań ze swoimi przyjaciółmi, przytuliłaś go mocno.

— Naprawdę przepraszam cię, że się spóźniłam! Straciłam poczucie czasu i ostatnie pół godziny to było czyste szaleństwo. I...

— [T.I], zwolnij. Spokojnie. Nic się nie stało. Zresztą ja też się spóźniłem i jestem tu dopiero od kilku minut — posłał ci ciepły i promienny uśmiech — To jak? Gotowa na wyścigi na lodzie?

— A jakieś nagrody będą? — uśmiechnęłaś się łobuzersko.

— To zależy co dla kogo będzie nagrodą — dodał, podając ci łyżwy z wypożyczalni, która mieściła się dosłownie kilkadziesiąt metrów dalej.

— Uzgodnimy to później, mam rozumieć? — upewniłaś się.

— Tak będzie najlepiej — zachichotał, a po zawiązaniu łyżew weszliście na lodowisko.

Miałaś już pewne doświadczenie w tym sporcie, więc płynnie wjechałaś na lód, robiąc kółko po największym promieniu. Na jego twarzy namalowało się lekkie zaskoczenie.

— Skąd umiesz tak jeździć? Jak się uczyłaś? — spytał.

— Przez pięćdziesiąt upadków na mój tyłek. A tego pięćdziesiątego pierwszego razu na szczęście jeszcze nie było — zaśmiałaś się, pomału sunąc ostrzami łyżew po lodzie.

Zauważyłaś, że niestety mężczyźnie nie idzie to tak jak tobie. W jednym momencie pochylił się zbyt bardzo do przodu, więc szybko zareagowałaś, chwytając go za rękę i przytrzymując przed upadkiem. Brunet zwrócił swój wzrok ku tobie, uśmiechając się w podziękowaniu za ratunek.

Dalej kontynuowaliście pogawędkę, poznając się coraz bardziej i lepiej. Zrobiło wam się już zdecydowanie za chłodno, więc stwierdziliście jednogłośnie, że będziecie już wychodzić. Dojechaliście do bramki wyjściowej, kiedy nagle Styles złapał cię za rękę, próbując się utrzymać w pionie. Ten ruch był dla ciebie totalnym zaskoczeniem, więc twoja stabilność nie była wystarczająca silna, by utrzymać dwie osoby naraz. Dlatego zgodnie z różnymi prawami fizyki upadłaś na lód, a zaraz na tobie wylądował Harry. Poczułaś, że się rumienisz, więc szybko próbowałaś zakryć zaróżowione policzki swoimi dłońmi.

— Słodko wyglądasz, gdy się rumienisz, aniele — szepnął ciepłym głosem, pozostawiając na dłużej w powietrzu małą szarą chmurkę.

Uśmiechnęłaś się na jego słowa i zsunęłaś dłonie z twarzy. Wzięłaś głęboki wdech, bo niestety ciężar ciała wokalisty zaczął ci blokować możliwość normalnego oddychania. Z różnych powodów...

— To jak? Możemy już iść? — spytałaś.

— Jasne jak słońce - uśmiechnął się, nie ruszając się nawet o centymetr, a swój wzrok spuszczając na twoje usta.

— Ale musiałbyś ze mnie zejść — zaśmiałaś się pod nosem.

— Tak... Przepraszam cię — podniósł się, a potem wyciągnął swoją dłoń w twoim kierunku, pomagając ci wstać.

— Nic się nie stało — posłałaś mu swój szczery uśmiech.

Zeszliście z lodowiska, zdjęliście łyżwy z nóg i oddaliście do wypożyczalni. Nagle coś urodziło Ci się w głowie.

— Właśnie! Haaaaarry? - przeciągnęłaś jego imię kokieteryjnie.

— Tak, aniele?

— To kto wygrał te "wyścigi na lodzie"? — uwiesiłaś się na jego ręce.

— Myślę, że był remis. Chyba że masz inne zdanie.

— A jeśli był remis to co z nagrodami?

— A co byś chciała?

— Marzę teraz o herbatce, kocyku i dobrym filmie.

— Pasuje u ciebie? Nie masz nic przeciwko?

— Zaskoczyłeś mnie, ale dobrze. Niech będzie — odpowiedziałaś, cicho wzdychając.

Po nie za długim spacerze dotarliście do twojego mieszkania. Harry rozsiadł się na kanapie w salonie, a ty od razu po zdjęciu butów ruszyłaś do kuchni, wstawiając wodę do czajnika.

— Chcesz kawę czy herbatę?

— Kawę. Czarna z mlekiem.

— Się robi.

— Masz może gdzieś jeszcze jakieś koce i poduszki? — nagle spytał, pojawiając się tuż za tobą.

— Tak, są w mojej sypialni. Do końca i w prawo — odpowiedziałaś, próbując uspokoić Twoje szybko bijące serce.

— Okey... Dziękuję — mruknął przy twoim uchu, na chwilę chwytając cię ręką mocno w talii.

Przygotowałaś wam gorące napoje i postawiłaś je na stoliku przy dużej sofie. Uśmiechnęłaś się, kiedy zobaczyłaś jak bardzo chłopak postarał się, ścieląc waszą nową "miejscówkę". Netflix w twoim TV był już włączony na stronie głównej, więc domyślałaś się do czego Styles zmierza. Muzyk był w łazience, więc ty wykorzystałaś chwilę, szybko przemykając do swojego pokoju i zamykając cicho drzwi. Przebrałaś się w bluzkę, której jeszcze nie miałaś okazji ubrać, bo twierdziłaś, że na jej założenie musi być idealny i niegrzeczny pretekst. Materiał był dość przylegający, ale przez spore wycięcie odsłaniały twoje ramiona i cały dekolt. Wciągnęłaś na siebie czarne, dopasowane jeansy, które podkreślały twoje pośladki. Kilka psiknięć ulubioną perfumą i rozpuszczenie włosów na ramiona dodało Ci ogrom pewności siebie. Gotowa wyszłaś z pokoju i poszłaś do kuchni, szykując dla was małe przekąski na seans filmowy. Po paru chwilach mężczyzna wyszedł z łazienki, a jego wzrok od razu skierował na ciebie. Zlustrował cię całą, uśmiechając się łobuzersko. Podszedł do ciebie od tyłu i przytulił cię, łącząc swoje ręce na twoim odkrytym, smukłym brzuchu.

— Harry, proszę, nie strasz mnie — zachichotałaś.

— A ty mnie nie prowokuj, aniele — szepnął zmysłowo przy twojej szyi.

— Wcale cię nie prowokuję. To ty masz jakieś zbereśne myśli, mój drogi — odpowiedziałaś, chichocząc i lekko kołysząc się na boki.

— Właśnie to robisz. Teraz — pauza — Wiesz, jakiś film chcesz obejrzeć?

— Możesz ty jakiś wybrać. Na pewno będzie dobry — dodałaś, uśmiechając się dumnie.

— Chyba mam już pewien pomysł — odrzekł, odsuwając się od ciebie i idąc do salonu.

Po tym dołączyłaś do niego, przykrywając nogi ciepłym kocem, biorąc herbatę w swoje dłonie i wypijając spory łyk. Zaczęliście oglądać film, który z każdą minutą coraz bardziej was wciągał. Nie miałaś pojęcia, czy Styles wybrał go specjalnie czy nieświadomie, bo było w nim dość sporo zmysłowych i dwuznacznych scen. Seans zakończył się namiętnym seksem głównych bohaterów. W tobie nagle pojawiła się iskierka podniecenia. Spojrzałaś na niego i przesunęłaś wzrokiem po całym jego ciele. On po chwili zrobił to samo na tobie. Odstawiłaś kubek na stolik, odkrywając się spod koca. Po chwili usiadłaś okrakiem na jego kolanach, ręce opierając na męskich ramionach i patrząc mu głęboko w oczy. Oblizałaś ponętnie usta, po czym zarzucając z gracją na bok swoje włosy przylgnęłaś do jego ust, namiętnie całując.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro