𝐄𝐥𝐞𝐠𝐢𝐚 𝐨 𝐜𝐡𝐥𝐨𝐩𝐜𝐮 𝐬𝐨𝐤𝐨𝐯𝐢𝐚𝐧𝐬𝐤𝐢𝐦

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

━━━━━━━━━━━

Oderwali cię, braciszku, od snów, co jak motyl drżą.

Nie spełni się już ani jeden ze snów, które teraz odchodzą, pozostawiając cię z odwiecznym mrokiem, niepodobnym do fantazji, opowiadanych przez ciebie co noc.

Nie spełni się już ani jedno życzenie, które teraz ucieka na gonitwie myśli, modlitw i sumień, niejako znikające płomyki świec zabierające, ze swym dymem, sekrety, których zdradzić, przy urodzinowym torcie, mi nie chciałeś.

Nie spełni się już ani jedno marzenie, które teraz tonie we twej krwi, niczym nasze monety wrzucone do tafli wód pobliskiego stawu.

Wyuczyli cię, braciszku, ziemi twej na pamięć.

Nie dotkniesz już nagimi stopami źdźbeł uschłej trawy, jaką poznaliśmy na wspólnych zabawach po dalekich łąkach, po których ostatecznie pył pozostał.

Nie poczujesz już smukłymi palcami wydłubanego wgłębienia imon naszych w korze, opadającej ku zachodowi, sosny, po której jedynie chrust pozostał.

Nie poznasz już rozwartymi nozdrzami pyłków zapachów powracających tu jako wędrowcy przez wiatr wschodni, po których nic już nie pozostało.

I wyszedłeś, jasny braciszku, z czarną bronią w noc.

Nie zawalczysz już za ojczyznę, którą teraz żegnasz z, odpływającym we wspomnienia, uśmiechem.

Nie zawalczysz już za marzenia, które teraz opuszczają cię wraz z twą biedną duszą.

Nie zawalczysz już za nas, z których teraz ja jedyna zachowana pozostanę.

Spojrzałeś na mnie, braciszku, z zachodzącą w twym sercu, mgłą strachu.

Nie ujrzysz już błękitnymi tęczówkami wzroku mego, bo wbity zostanie w szczeliny ziemi spalonej.

Nie ujrzysz już błękitnymi tęczówkami warkocza mego, bo upleciony, dla ciebie, nie zostanie więcej.

Nie ujrzysz już błękitnymi tęczówkami uśmiechu mego, bo zachowany on pozostanie tobie wyłącznie. 


Ducha wyzionąłeś, braciszku, wypuszczającą go, niczym latawca ku niebiosom.

Już teraz spękane twoje ciało, przenika światło jaśniejące, ukrywając skazy, jakie pociski niosły ze sobą.

Już teraz bramy złote, otwierają się, widząc jak z lekkością nad ziemią unosisz się.

Już teraz ramiona Wiecznego, wysuwają się ku tobie, wiedząc, żeś na uścisk oczekujesz.

Pozostawiasz mnie, braciszku, na bitwie poznanych prawd, jak i sumień.

Pozostawiasz mnie, braciszku, na tym świecie złym.

Pozostawiasz mnie braciszku.

Czy to była kula, braciszku, czy to serce pękło?

━━━━━━━━━━━

Inspiracja: ❝Elegia o chłopcu polskim❞ - Krzysztof Kamil Baczyński

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro