Najgorsza Kłótnia - Alvaro Soler

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

  - Kochanie! Wychodzę na miasto z przyjaciółką! Wrócę za kilka godzin!
  - Oczywiście, kochanie - brunet podszedł do ciebie i czule pocałował w czoło.
  - Do zobaczenia! - rzekłaś i pośpiesznie wyszłaś z mieszkania.
Czas z przyjaciółką spędziłaś cudownie. Zrobiłyście porządne zakupy i nagadałyście za wszechczasy. Kiedy już dochodziła trochę późna godzina, musiałyście się pożegnać. Wróciłaś do domu zadowolona z całego dnia.
  - Jestem! - zawołałaś, stawiając zakupy w korytarzu.
Byłaś zaskoczona, bo nic nie usłyszałaś w odpowiedzi. Poszłaś do jego pracowni. Siedział przy komputerze i coś tam intensywnie klikał.
  - Kochanie, już wróciłam - podeszłaś do niego i go objęłaś.
Ten momentalnie przymknął stronę i zwrócił się do ciebie:
  - Nawet nie zauważyłem. Wybacz mi...
  - Wybaczam, wybaczam. A ty co takiego porabiałeś przez ten czas?
  - No wiesz... Piszę teraz z kumplem i właśnie omawiamy tekst do nowej mojej piosenki...
  - Ooo, fajnie. Już się nie mogę doczekać  - brunet uśmiechnął się do mnie - Ja idę zrobić nam coś na przegryzkę. Jak coś jestem w kuchni.
  - Dobrze - odrzekł i wrócił ponownie do komputera.
Powędrowałaś do kuchni i zaczęłaś coś pichcić. Po kilku minutach poczułaś ręce na swoich biodrach i powolne pocałunki na swojej szyi.
  - Alvi, a co się stało, że ciebie wzięło na pieszczoty? - wymruczałaś.
  - A nie mogę porozpieszczać mojej dziewczyny? - odpowiedział, na chwilę zaprzestając tej przyjemnej czynności - A co robisz?
  - Mam ochotę na dobre racuchy...
  - Tak? No to akurat trafiłaś na specjalistę od robienia racuchów.
  - Naprawdę? No dobra, specjalisto. To tobie oddaję przyrządy, a ja idę się przebrać w wygodniejsze ubrania. Zaraz wracam - ucałowałaś go w policzek i poszłaś do pokoju.
Przebrałaś się, ale jednak ciekawiło cię to, co tak klikał w tym komputerze... Weszłaś do jego pracowni i zobaczyłaś, że sprzęt nie był wyłączony. Otworzyłaś przymknięte okno i zaczęłaś przeglądać. Oszołomiło cię to, bo tak naprawdę pisał z jakąś dziewczyną, której jeszcze wysyłał serduszka. Tego to trochę za dużo...
Właśnie miałaś już wyjść, ale do pomieszczenia wparował Soler.
  - To nie tak jak myślisz...
  - A jak niby? Co? Co to ma być? Już mnie nie kochasz?! - wykrzyczałaś mu w twarz.
  - Daj mi to wytłumaczyć! Proszę!
  - Co ty chcesz tłumaczyć?! Przecież to jest wiadome, że już mnie nie kochasz! Upatrujesz sobie inną! O nie... Na pewno nie będzie tak ze mną...
  - Ale kochanie! Proszę cię...! - więcej nie słyszałaś, bo wyszłaś z pokoju i poszłaś do swojego, zatrzaskując głośno drzwi.
  - Super. Naprawdę? Już nie jestem mu potrzebna? Tak? No to ma... - rzekłaś do siebie cicho pod nosem, po czym wzięłaś swoją torbę i zaczęłaś pakować swoje rzeczy z szafy.
Po kilku minutach usłyszałaś pukanie do drzwi i głos Alvaro:
  - Proszę cię, [T.I]... Wpuść mnie... Chcę Ci to wytłumaczyć... To nie jest tak, że cię nie kocham... Kocham cię najmocniej na świecie, zrozum to...
Przez głowę przeleciały Ci dwie myśli. Jedna, by go wpuścić, a druga, by go nie wpuszczać. Biłaś się przez chwilę nimi ze sobą, ale jednak wygrała ta pierwsza.
  - Wejdź - powiedziałaś oschle.
Gdy już usiadł na łóżku, rzekłaś:
  - No to co chcesz mi powiedzieć?
  - [T.I], zrozum... Kocham cię najbardziej na świecie. Jesteś moim oczkiem w głowie. Nigdy nie chciałbym ciebie stracić...
  - Do rzeczy - warknęłaś.
  - Okej... Ta dziewczyna to moja bardzo daleka rodzina. Dowiedziałem się tego parę dni temu...
  - Ale to nie znaczy, że możesz jej wysyłać serduszka!
  - Eh... To jest moja rodzina. Ona będzie współtworzyć ze mną nową piosenkę, bo sama też pisze teksty, które są naprawdę niezłe. A to, że rodzina, no to chyba możemy kilka serduszek wysłać sobie...
  - Na pewno?
  - Na pewno, skarbie. Tylko ty się dla mnie liczysz i nikt inny. Ona jest tylko mi pomaga w mojej karierze i nic więcej.
  - No dobrze... - zbliżył się do ciebie i czule przytulił, na co ty uśmiechnęłaś się pod nosem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro