Najgorsza Kłótnia - Shawn Mendes

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

  - Shawn! Kochanie! - krzyknęłaś z całej siły, ale niestety nie udało Ci się przekrzyczeć dźwięku elektrycznej gitary.
Coraz częściej nie masz do niego słów. Z jednej strony fajnie, że się zajmuje muzyką i tworzy kolejną piosenkę, która ma stać się hitem, ale jednak siedzenie bez prawie przerwy (jedynie na posiłek, który i tak zazwyczaj bierze do siebie) w pokoju już cię wykańcza i nawet nie masz kiedy z nim normalnie pogadać i pospędzać czasu...
  - Mendes! Do cholery! Obiad czeka! - wrzasnęłaś po raz ostatni, siadając przy stole.
Szanowny panicz Mendes raczył w końcu wyjść ze swojej kryjówki. Usiadł naprzeciw ciebie i od razu zabrał się do jedzenia, nic się nie odzywając. Spojrzałaś na niego. Był w zwykłej szarej koszulce i trochę wychodzonych granatowych szortach.
  - Shawn... Możesz mi coś wytłumaczyć...?
Chłopak podniósł wzrok na ciebie.
  - No co?
  - Ja wiem, że tworzysz nowy hit roku, ale może na trochę byś się oderwał od tego i spędził ze mną choć chwilę?
  - Teraz jesteśmy razem. Nie starczy?
  - Ale to tylko zwykły posiłek... Który i tak zazwyczaj bierzesz do pokoju i tam jesz.
  - No to co w tym złego? Ciesz się, że nie siedzę w salonie, bo byś nie wytrzymała...
  - Gitara elektryczna i tak jest głośna...
  - No właśnie.
  - Ale co ci przeszkadza w tym by spędzić ze swoją dziewczyną trochę czasu, co? - rzekłaś delikatnie, ale jednak ze szczyptą doniosłości.
  - Mógłbym, ale muszę nagrać tą piosenkę do końca miesiąca, bo inaczej mi jej nie wypromują, nie rozumiesz?! - krzyknął.
  - Czyli mam rozumieć, że bardziej zależy Ci na sławie niż na mnie, tak? - podniosłaś ton o zdecydowany poziom.
Był kompletnie zaskoczony twoim pytaniem. Na początku był zmieszany, ale po krótkim namyśleniu odpowiedział:
  - Może tak, może nie. A teraz wybacz, ale wracam do mojej pracy. I zobaczysz! Jeszcze będziesz mi dziękować, że zabiorę cię na międzynarodową galę, gdzie mój utwór dostanie nagrodę za najlepszą piosenkę roku! - wrzasnął i zamknął za sobą drzwi z trzaskiem.
  - Co w niego wstąpiło... - westchnęłaś ciężko i zaniosłaś tależe do kuchni, szybko wstawiając je do zmywarki.
Zmęczyłaś się całym sprzątaniem domu przez pół dnia, więc ułożyłaś się w salonie na kanapie, przykryłaś kocem i momentalnie zasnęłaś.

Obudziłaś się po prawie dwóch godzinach. Otworzyłaś oczy i na stoliku zobaczyłaś tacę z jeszcze ciepłą herbatą i twoim ulubionym ciastkiem. Leżał też mały liścik:

Postąpiłem jak jakiś głupek. Przecież nie powinno się kłócić z osobą, którą się kocha całym sercem, prawda?
Chciałbym cię bardzo przeprosić. Nie chciałem cię urazić i by zwykła rozmowa stała się taką kłótnią. Naprawdę, przepraszam cię...

Skończyłaś czytać, kiedy nagle usłyszałaś głos:
  - Wybaczysz mi? Moją głupotę?
Mężczyzna usiadł na fotelu obok ciebie i uważnie się w ciebie wpatrywał.
  - Ty zawsze byłaś przy mnie. Nie opuściłaś mnie na krok. Pomagałaś, wspierałaś, wytrzymywałaś moje wycie nawet o jedenastej w nocy albo o siódmej rano. Lepszej kobiety nie mogłem sobie wymarzyć. Kocham cię i nie chcę cię stracić. Nigdy.
Nie wiedziałaś co masz powiedzieć. Podświadomie ucieszyła cię jego skrucha. Po chwili namysłu, rzekłaś patrząc mu prosto w oczy:
  - Shawn, nie wiem czy czy jestem w stanie... - spojrzał na ciebie wzorkiem wręcz błagającym o drugą szansę - Nie no, żartuję. Też nie chce Cię stracić przez głupią kłótnię. Kocham cię do końca świata, Shawnie - na jego twarzy dostrzegłaś łobuzerski uśmiech i błysk w oku.
Usiadł koło ciebie, schwytał cię w biodrach i przerzucił na swoje kolana. Ty zaśmiałaś się słodko, a on po chwili zacząłem składać delikatne pocałunki na twoich malinowych i soczystych wargach.

[A ten rozdział oddaję dedyk pannie _BabyMendesa_, że też tak chętnie ze mną pisze 😏 Dzięki kochana, że jesteś i masz ochotę kontynuować nasze zajebiste RP 😂]

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro