Oświadczyny - Shawn Mendes

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ile jest tego zamieszania... Wszędzie wszystkich pełno. W sumie rozumiem ich, bo przecież dzisiaj koncert mojego chłopaka. Będę trzymać kciuki by wszystko się udało. Kocham go!

Siedziałaś w jego garderobie, kiedy nagle brunet wpadł do pomieszczenia.
  - Ty jeszcze tutaj? Myślałem, że już jesteś przy scenie...
  - Ja myślałam, że tutaj będę czekać...
  - Nie ma mowy! Masz specjalnie miejsce przy samej scenie!
  - Naprawdę? Ach, kocham cię, Shawn! - przytuliłaś się do niego.
  - Chodź, zaprowadzę cię - wziął cię pod rękę i zaczął prowadzić w kierunku sceny.
W drodze szepnął Ci do ucha:
  - Pięknie wyglądasz, moja damo.
  - Dziękuję - odpowiedziałaś cicho i zarumieniłaś się lekko.
Właśnie dobiła godzina koncertu. Shawn podszedł do ciebie i pocałował cię krótko, ale strasznie namiętnie w usta. Po czym spojrzał ci w oczy i wbiegł na scenę, co było równoznaczne z wielkim wrzaskiem jego fanek na sali.

Obserwowałaś wszystko co robił Shawn. Cieszył się. I to było widać. Cieszy się, że może koncertować. Bo kocha to robić. Sama przypomniałaś sobie jak w najmniej oczekiwanym momencie wyciągał gitarę i zaczynał grać swoje piosenki. Głównie właśnie tak robił kiedy byłaś smutna. Na dźwięki jego gitary i tak ciepłego i wyjątkowego głosu uśmiech ponownie pojawiał ci się na ustach. Usiadłaś na krześle, które było przy ścianie, kiedy nagle usłyszałaś słowa Mendesa ze sceny.
  - Kocham was! Jesteście powodem, dla którego kocham koncertować i grać swoją muzykę. Ale jednak tym największym powodem jest taka śliczna i urocza dziewczyna, która równe kilka lat temu skradła moje serce... [T.I], chodź do nas!
Na dźwięk twojego imienia, serce przyspieszyło Ci bicia. Byłaś już na kilku jego koncertach, ale nigdy nie wywoływał cię na scenę...
Po chwili jednak już stałaś koło niego na ogromnej sali. Na twoje wejście zabrzmiały gromkie brawa.
  - To jest mój powód bycia szczęśliwym. Gdyby nie ona, mnie by tu nie było... - spojrzał ci w oczy i pogłaskał po policzku - Mam do ciebie jedno pytanie, kochanie... - rzekł do mikrofonu.
  - Tak, słucham? - odpowiedziałaś.
Chłopak zaraz uklęknął przed tobą i otworzył pudełeczko, z którego dostrzegłaś błyszczący pierścionek z diamentem.
Na sali wszyscy zaczęli piszczeć i szaleć. Zrobił się mały harmider, ale na szczęście zaraz ucichł.
  - Wyjdziesz za mnie?
Schowałaś twarz w dłoniach. Łzy zaczęły ci napływać do oczu i spadać wielkimi wodospadami na policzki. Przetarłaś je dłonią i rzekłaś, kiwając też głową:
  - Tak...
Shawn się uśmiechnął, po czym wstał i założył ci piękny pierścionek na palec. Wziął cię na ręce i krzyknął do mikrofonu:
  - Powiedziała tak! - chwilę po tym spojrzał na ciebie i pocałował cię z ogromną miłością, jaką do ciebie czuł. Nikogo tak mocno nie kochał, jak ciebie. Jesteś jego całym światem i naprawdę nią ma zielonego pojęcia, jakby wyglądało jego życie bez ciebie...

<<<<<<<<❤️>>>>>>>

Dedyk dla _BabyMendesa_, bo biedaczka teraz smuta... Nie smutaj, proszę! 🥺💕

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro