𓆙𝐑𝐨𝐳𝐝𝐳𝐢𝐚𝐥 𝟏𝟒. 𝐒𝐥𝐨𝐝𝐤𝐢𝐞 𝐤𝐥𝐚𝐦𝐬𝐭𝐞𝐰𝐤𝐚𓆙

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

POV. ALEXANDRA

Moja relacja z Nott'em, jakakolwiek by ona nie była, z dnia na dzień stawała się silniejsza. Coraz częściej się ze sobą spotykaliśmy w tajemnicy, wieczorami by spędzić czas ze sobą, za dnia traktowaliśmy się wrogo, by nie wzbudzić zbędnych podejrzeń u ludzi i co najważniejsze u Adriana i Astorii, którzy nawet nie przepuszczali tego co robimy z Theo, gdy ich nie ma w pobliżu o jesteśmy sami.

Siedziałam właśnie w wielkiej sali, obok swojego chłopaka i przyjaciółki, zajadając się goframi, które popijałam ciepłą herbatą o smaku cytrynowym, która rozpalała mój umysł.

—Weź się zamknij Pucey, gadasz takie pierdoły, że aż mi głowa od nich pęka.— jęknęła Victoria, na co ten przewrócił oczami, a ja się zaśmiałam. Uśmiech szybko zszedł mi z twarzy, gdy zauważyłam Theodore'a Nott'a.

Bruneta, z którym zeszłej nocy się śmiałam i grałam w szachy.

Teraz szedł za rękę ze swoją dziewczyną, nie powiem zabolało mnie to.

Moje serce boleśnie się ścisnęło, gdy ten zaśmiał się z czegoś co ona powiedziała.

Po chwili jego spojrzenie spotkało się z moim. Moje serce zaczęło szybciej bić, a ja poczułam jak moje ciało drętwieje i robi mi się gorąco.

Chłopak posłał mi dyskretny uśmiech, który udało się tylko mi wyłapać. Odwzajemniłam gest chłopaka, który wyłapała również i Astoria, która spojrzała zdezorientowana na swojego chłopaka, który wzruszył ramionami udając zdezorientowanego.

—Muszę iść.— wyjaśniłam, po czym pospiesznie udałam się w stronę wyjścia. Wyłapałam zdezorientowane spojrzenie Vic, po czym gestem głowy pokazałam Nott'owi, by wyruszył po mnie. Co uczynił.

Szłam z brunetem w stronę damskiej toalety, która stoi pusta, ze względu na jęczącą Martę. Oparłam się o umywalkę, a brunet podszedł bliżej. Złożył krótki, czuły pocałunek na moich ustach.

—O co chodzi?— zapytał, spoglądając na mnie wyczekująco.

Zastanawiałam się nad dobraniem odpowiednich słów, by nie wyjść na idiotkę, za którą już się brałam, wchodząc w tą popieprzoną grę z brunetem.

—To co jest między nami nie ma sensu...— powiedziałam, czując jak moje serce zaciska się bardziej z bólu. Spojrzałam na bruneta, którego twarz była pusta, jakby wyprana z emocji, a w jego oczach nie było już tej radości, która była przed chwilą.

—Dlaczego?— jego ton był obojętny, taki jakby nic dla niego już nie znaczyło, nie miało żadnej wartości.

—Masz dziewczynę.— zacząłem, a ten głośno westchnął.

—Znowu zaczynasz?— przerwał mi.

—Daj mi dokończyć.— skarciłam go.

—Tak jest, kapitanie.— przewrócił oczami, jednak faktycznie się uciszył.

—A ja mam chłopaka. I my nie powinniśmy... To jest nie w porządku względem ich, bo oni nie mają o niczym pojęcia Theo...— skończyłam swój monolog, spuszczając spojrzenie na czubki swoich butów, które musiałam znowu wyczyścić.

Nie wiem jak długo trwaliśmy w ciszy, ale po chwili poczułam smukłe i długie palce chłopaka na swoim podbródku, który chwycił do góry, zmuszając mnie tym samym do spojrzenia w jego piękne, błękitne i głębokie niczym ocean oczy, w których gubiłam się za każdym pieprzonym razem, gdy w nie patrzyłam.

—Mam to wszystko gdzieś Alexo.— zaczął to takim tonem, że aż przeszedł mnie przyjemny dreszcz.—Bądźmy ze sobą szczerzy, dobrze?— spytał na co skinęłam głową.—Kochasz Adriana?— to pytanie wybiło mnie z tropu. Nerwowo przygryzłam wargę, odwracając wzrok od bruneta, co mu się bardzo nie spodobało.—Spójrz na mnie i odpowiedz szczerze.— naciskał, na co głośno westchnęłam, ale wykonałam polecenie chłopaka.

—Nie, nie kocham go.— oznajmiłam, na co brunet się uśmiechnął szeroko, co sprawiło, że prawie wpadłam w jego ramiona, bo straciłam kompletną kontrolę nad swoim ciałem i zachowaniem.

—No widzisz?— spytał, unosząc ponownie mój podbródek.—Ja też nie kocham Astorii.— wzruszył ramionami, a ja w duchu się uśmiechałam i piszczałam z radości jak mała dziewczynka, jednak po chwili zdałam sobie sprawę z tego jak bardzo okrutne to było względem ich.

—Ale Nott...

—Nie ma ale.— oznajmił.—Nie obchodzą mnie oni.— zaczął.—Obchodzisz mnie tylko ty.— wypowiedział te słowa patrząc mi głęboko w oczy, co sprawiło mnie w stan, którego wcześniej nie miałam i nie znałam. Szybko się ocknęłam i odsunęłam od bruneta.

—Okłamujemy ich, to nie jest w porządku, Theo.— gryzły mnie wyrzuty sumienia względem tej niczego nie świadomej pary. Nie wiem jak Astoria, ale Pucey na to nie zasługiwał.

—Trudno.— podszedł do mnie, kładąc dłonie na mojej talii.

—Nie trudno Theo, kłamstwa są złe.— skarciłam go, na co ten przewrócił oczami.

—Nie wszystkie.— wtrącił się, tym razem to ja przewróciłam oczami.

—A właśnie, że wszystkie.— stałam przy swoim.

—Nie.—zaprzeczył.— Ty nie jesteś zła.— przyznał, na co ja zmarszczyłam brwi.

—O czym ty mówisz?— zapytałam wybita z tropu.

—No ty jesteś moim malutkim kłamstewkiem.—sprostował, a widząc moją minę parsknął śmiechem.—Słodkim kłamstewkiem, rzecz jasna.— szepnął uwodzicielsko, po czym wbił się w moje usta widząc uśmiech na mojej twarzy.

Pocałunek był namiętny i brutalny. Po chwili chłopak posadził mnie na umywalce pocałunkami zjeżdżając na moją szyję, zostawiając na niej ścieżkę mokrych pocałunków. Gdy całował mój dekolt odruchowo, wsadziłam ręce w jego włosy, mierzwiąc je przy tym i zarzucając głowę do tyłu.

Po chwili chłopak odsunął się ode mnie. Zaprzestał swoje działania, z zadziornym uśmiechem na twarzy zostawił mnie kompletnie samą w łazience.

Zamrugałam kilkukrotnie, po czym zeskoczyłam z umywalki spoglądając w swoje odbicie. Wyglądałam tak jakby przeszedł przeze mnie huragan. Włosy starałam się poprawić ręką, gdyż nie miałam przy sobie szczotki, co utrudniało wykonywaną przeze mnie czynność. Poprawiłam koszulę oraz zapięłam rozpięte przez bruneta guziki i wtedy wytrzeszczyłam oczy.

Na moim dekolcie widniał ogromny różowawy ślad.

Pieprzony Theodore Nott, zostawił na moim ciele malinkę...

***
Hej, witam was bardzo serdecznie 𝐧𝐚 czternastym rozdziale, tym razem z perspektywy naszej Black!♡︎

Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał, a książka przypadnie wam do gustu.♡︎

Życzę wam miłego dnia/wieczor𝐮♡︎

Wiktoria.♡︎

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro