𓆙𝐑𝐨𝐳𝐝𝐳𝐢𝐚𝐥 𝟐𝟔. 𝐑𝐨𝐬𝐢𝐞𝐫𓆙

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

                       POV. THEODORE

—Black.—powiedział Higgs,gdy butelka, którą zakręcił wskazała na Alexę, zwracając przy tym moją uwagę.—Pytanie czy wyzwanie?—zapytał z chytrym uśmieszkiem na twarzy, na co przymrużyłem powieki.

Znałem go, dlatego wiedziałem, że coś dowali.

—Pytanie.—odpowiedziała, z lekko nutką niepokoju w głosie. W oczach przyjaciela widziałam chęć zemsty, za to co mi zrobiło.

Nie powiem przez chwilę zrobiło mi się jej żal, ale to tylko i wyłącznie przez chwilę.

—Kiedy i z kim miałaś swój pierwszy raz?—zapytał, wszyscy zgromadzeni spojrzeli na nią, nawet i ja obdarzyłem ją swoim, krótkim beznamiętnym spojrzeniem.

Dziewczyna zamrugała kilkukrotnie, wydawała się być zmieszana, pierwszy raz nie wiedziała co ma powiedzieć. Przymknęła powieki po czym ciężko odetchnęła, otwierając przy tym oczy.

–Nigdy nie uprawiałam seksu.—powiedziała to tak pewnie, tak wiarygodnie przez co prawie zakrztusiłem się powietrzem, natomiast Terrence cmoknął ustami, na co  zirytowana Black posłała nam spojrzenie, mówiące żebyśmy zamknęli mordy.

Widziałem, że dziewczyna już dłużej nie chciała grać w butelkę, przez co wstała i spojrzała na nas.

—Jestem już zmęczona, pójdę spać, dobranoc wszystkim.—rzuciłam, po czym ruszyła w stronę swojego dormitorium.

Na co Adrian Pucey, posłał mi pełne podejrzliwości spojrzenie. Takie jakby domyślał się, że pieprzyłem mu dziewczynę. Uśmiechnąłem się do niego wrednie, na co ten zamrugał kilkukrotnie i odwrócił wzrok.

—Ja już też pójdę.—oznajmiłem, po czym wstałem z kanapy.–Późno już jest.—wytłumaczyłem widząc podejrzliwe spojrzenie przyjaciela.—Dobranoc.—rzuciłem, po czym ruszyłem w stronę dormitorium zostawiając ich samych.

Chwyciłem czyste ciuchy z szafy wraz z bielizną, po czym udałem się do łazienki, gdzie wziąłem godzinną kąpiel. Odświeżony i ubrany opuściłem łazienkę, na łóżku na przeciw mojego zauważyłem śpiącego już Terrence'a, co oznaczało, że skończyli grać. Postanowiłem go nie budzić, dlatego ułożyłem się na swoim łożku gdzie zasnąłem.

***

Przez cały dzień ignorowałem Alexę. Nie miałem ochoty na jakąkolwiek interakcję z nią.

Siedziałem właśnie w wielkiej sali otoczony przez Terrence'a i nasze dziewczyny, gdy nagle ktoś do nas podszedł. Zmarszczyłem brwi kiedy zauważyłem jakąś blondynkę, spojrzałem na jej szatę, na której widniał herb domu węża, Slytherin'u. Dziwne, przed tem jej nie widziałem. Spojrzeliśmy wszyscy na nią pytająco.

—Przepraszam, który z was to Theodore Nott?—spytała cichutko, co mnie zaskoczyło. Na chuj jej to do wiadomości.

—Ja.—odpowiedziałem beznamiętnie, a dziewczyna się do mnie uśmiechnęła. Przez co posłałem jej pytające spojrzenie.

—Profesor Snape, prosił mnie bym cię do niego przyprowadziła.—wyjaśniła, na co skinąłem głową i wstałem do stołu, po czym ruszyłem za blondynką. Zauważyłem jak Black uważnie nam się przygląda na co w duchu obmyśliłem chytry plan...

Dziewczyna była niska, miała długie blond włosy, niebieskie oczy i była przeciętnej urody.

Gdy się zatrzymała i stanęła twarzą do mnie, zauważyłem na jej nosie drobne piegi. Przyglądała mi się w zaciekawieniu. Na co odchrząknąłem na co dziewczyna jakby zawstydzona tą sytuacją, opuściła głowę a jej twarz przybrała odcień świeżego buraka.

—Wiesz może czego chce ode mnie Snape?—spytałem na co ta wzruszyła ramionami.

—Nie mam bladego pojęcia.—przyznała i zatrzymała się przed ciemnymi drzwiami, na których złotym drukiem wykłute było S.Snape.—Jesteśmy.—oznajmiła, po czym przepuściła mnie pierwszego w drzwiach.

Niepewnie wszedłem do gabinetu opiekuna naszego domu. Odrazu dotarła do mnie woń kawy, na fotelu przed kominkiem zauważyłem siedzącego Snape'a.

—Chciał mnie pan widzieć.—rzuciłem zwracając na siebie tym samym uwagę Snape'a.

—Tak.—odpowiedział sucho, bez żadnej empatii.—Pani Rosier, potrzebuje pomocy z eliksirów, a wiem że pan ma najlepsze stopnie, więc pomyślałem, że mógłby pan pomóc panience Rosier, nauczyć się na najbliższy sprawdzian.—oznajmił, na co spojrzałem na blondynkę, która patrzyła na mnie błagalnie, westchnąłem ciężko.

—Zgoda.—zgodziłem się wreszcie na co Snape posłał mi krótki uśmiech, a dziewczyna podskoczyła w miejscu i się rzuciła by mnie przytulić, jednak ja się odsunąłem, wyznaczając przy tym granicę między nami.

—Świetnie.—powiedział profesor.—Już możecie odejść.—oznajmił pokazując palcem na drzwi, po czym posłusznie opuściliśmy jego gabinet. Spojrzałem na szczęśliwą blondynkę i już wtedy wiedziałem, że bardzo będę żałował tego że się na to zgodziłem.

—Zaczynamy jutro o 13 w bibliotece.—oznajmiłem sucho.—Bądź na czas, nie toleruje spóźnień.—zagroziłem jej palcem, na co ta skinęła głową i odeszła w przeciwną stronę ode mnie.

Szedłem pewnie, rozmyślając dlaczego to właśnie Higgs nie mógł jej uczyć, przecież mamy takie same oceny i on z eliksirów umie więcej ode mnie. Poczułem nagle jak ktoś we mnie wpada. Nie musiałem patrzeć w dół gdyż po zapachu wiedziałem, że była to Black. Dziewczyna wstała z podłogi, uważnie mi się przyglądając, chciała coś powiedzieć jednak ją wyminąłem. Lecz ta nie dała za wygraną, gdyż złapała mnie za nadgarstek zmuszając mnie przy tym bym stanął w miejscu.

—Pogadajmy, proszę.—nalegała. Słyszałem i widziałem po niej, że jej na tym zależy dlatego od niechcenia się zgodziłem.

—Masz minutę.

—Ja przepraszam za swoje zachowanie.—zaczęła.—Po prostu zobaczyłam wtedy ciebie z Astorią i mnie to zabolało, dlatego się tak zachowywałam, bo myślałam, że między wami do czegoś do...—nie skończyła gdyż jej przerwałem.

—Twój czas się skończył Black.— oznajmiłem, po czym wyminąłem dziewczynę, udając się z powrotem do wielkiej sali.

***

Hej, witam was bardzo serdecznie 𝐧𝐚 dwudziestym szóstym rozdziale, tym razem z perspektywy Nott'a!♡︎

Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał, a książka przypadnie wam do gustu.♡︎

Życzę wam miłego dnia/wieczor𝐮♡︎

Wiktoria.♡︎

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro