07.12 | Czuj się jak u siebie

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ginny Weasley x Reader

Razem ze swoim kotem, którego trzymałaś na rękach, wyszłaś z pokoju najmłodszej z rodziny Weasley. Zapach domowego kompotu, którego szykowała ich mama Molly szybko dotarł do twoich nozdrzy, umilając ci przejście po schodach. 

— Jak tu pięknie pachnie! — skomentowałaś, podchodząc do kobiety. 

— Ostrożnie, bo jest gorące! Już kończę i będziecie mogli spróbować! Ale cieszę się, że sama woń skradła twoje zmysły — uśmiechnęła się do ciebie, mieszając w dużym garnku. 

— Już nie mogę się doczekać — odparłaś, siadając przy pustym stole, usadawiając kota na kolanach, który teraz wcale nie zamierzał uciekać w swój świat, a zaczął domagać się pieszczot. 

— Jak ty działasz na tego kota! Łoo, Merlinie! A ze mną to taki przyjacielski nie jest! — właśnie wszedł do domu jeden z bliźniaków, których jeszcze nie potrafiłaś rozróżnić, choć bardzo tego chciałaś — Fred — dodał, na co ty podziękowałaś mu przyjacielskim uśmiechem, nieco spuszczając z niego wzrok. 

— [T.I]! Jak miło cię u nas widzieć! Czyli zostajesz na święta? — niespodziewanie zjawił się w kuchni pan Artur, kładąc swoje ręce na twoich ramionach pochylając się do ciebie przez prawe ramię. 

— Tak, zostaję. Ginny mnie namówiła — lekko zarumieniłaś się o zmiance o dziewczynie. 

— To cudownie! Mówiłem, że skoro tak bardzo się przyjaźnicie to czemu miałabyś u nas spędzić wreszcie świąt, prawda? — zdjął kurtkę i szybko odwiesił ją do szafy w przedpokoju.

— Moi drodzy, kompot gotowy! — zawołała Molly, otwierając szafkę nad blatem i wyjmując z niego siedem kubków — Tylko uprzedzam, że jest jeszcze gorący!

— Uwaga! Nastał czas świątecznej ambrozji smakowej! — dodał Fred, od razu siadając po drugiej stronie stołu. 

— Tak bardzo za tym smakiem tęskniłem! Przez cały rok! — dobiegł do nas drugi bliźniak, już zapewnie George. 

— Cudownie słyszeć, że wam smakuje, ale błagam was, nie poparzcie sobie znowu języków — ostrzegła kobieta, stawiając kubki na stole przy każdym miejscu i nalewając z dużego dzbanka do każdego mniejszego naczynia. 

— Jestem! I wcale się nie spóźniłem! — wtrącił Ron, zajmując miejsce przy rogu stołu, gdzie po drugiej stronie usiadł jego tata. 

— Może się spóźniłeś, ale nie jesteś ostatni — dorzuciła rudowłosa, siadając na miejscu obok ciebie. 

— Wszyscy w komplecie! 

— Prawie, bo jeszcze Bill i Charlie — powiedzieli razem bliźniacy. 

— Ogh! Oni są już dorośli, więc spędzają czas ze swoimi połówkami, prawda? A ja mam pod skrzydłami tych młodszych oraz naszego gościa — pani Weasley spojrzała na ciebie troskliwie — Czuj się jak u siebie, [T.I].

— Dziękuję. Tak właśnie jest — uśmiechnęłaś się delikatnie, biorąc ostrożnie kubek z parującym napojem. 

Po swoich słowach poczułaś jak dłoń Ginny złapała twoją i splotła z twoimi palce. Czułaś, że rumienisz się, więc odruchowo zaśmiałaś się i oparłaś czoło o ramię rudowłosej. 

— Chyba nasza kochana [T.I] ma dobry humor od rana — odparła dziewczyna, zerkając na ciebie kątem oka, a potem na rodziców i swoje rodzeństwo, z którymi tylko rzucili sobie porozumiewawcze spojrzenia. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro