Rozdział 10

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Siedzę ze Scott'em w jego pokoju i nie mamy pojęcia co zrobić. Liam leży związany w wannie alfy i próbuje się wydostać, a Stiles spóźnia się już kolejną minutę. Zawsze, jak dzieję się coś ważnego to musi się spóźnić.
Słyszymy jak Liam próbuję krzyczeć, ale taśma, którą ma na ustach strasznie mu to utrudnia.
Wiem, że Liam się zmieni w wilkołaka, ale już nic z tym zrobić nie mogę. Gdyby nie ugryzienie Scott'a, blondyn leżałby martwy pod szpitalem, a Scott by miał wyrzuty sumienia, że mu nie pomógł.
Nie wiem co chłopak ma zamiar z tym zrobić, widać, że jest zestresowany i próbuje coś wymyślić, ale już go zmienił i nie może tego odwrócić. Jest to jego pierwszy beta, więc na początek nie będzie tak łatwo. Oczywiście pomogę mu przy Liam'ie, ale to będzie jest beta i on będzie musiał nad nim zapanować. Może i jestem silniejsza od Scott'a, ale to on go ugryzł i będzie musiał sobie z nim w większości poradzić, bo nie zawsze będę przy nich, żeby pomóc.

— Wy sobie ze mnie żartujecie, prawda? — do pokoju wbiega Stiles.

— To był jedyny sposób, żeby uratować Liam'a — wstaję z łóżka — Chciałam pomóc, ale za długo się regenerowałam...

— Nie mam ci tego za złe — Scott łapie mnie za ramię i lekko się do mnie uśmiecha.

Robię to samo i kątem oka widzę, że przygląda nam się Stiles, który nerwowo drapie się po policzku. Zawsze tak robi kiedy mu coś nie pasuje.

— Gdzie on jest? —  odzywa się wkurzony Stiles.

On jest zazdrosny o mnie czy wkurzony, że Scott ugryzł Liam'a? Ja już na prawdę nie wiem... Pierwszy raz spotykam się z tym, że nie wiem o czym on myśli.

— W łazience —  mówię cicho.

Stiles mnie omija i wchodzi do łazienki. Słyszę głośne westchnęcie i zażenowany głos Stiles'a.

— Przykro mi chłopie, ale jeszcze sobie tu poleżysz — zasłania zasłonkę i wychodzi z toalety.

Odwracam się i siadam na przeciwko Scott'a i Stiles'a, którzy patrzą się w podłogę.

— Ugryzłeś go, a później porwaliście? — kiwamy głową — I go tu przywieźliście?

— Spanikowaliśmy — wzdycham — Jeszcze by się wygadał.

— Chyba nie zakopiemy jego poćwiartowanych zwłok na pustyni — Liam chyba to usłyszał, bo próbuje coś krzyczeć.

— Uważam, że to byłby dobry pomysł — Scott i Stiles patrzą na mnie z uniesionymi brwiami — No co? Wtedy nie byłoby żadnego problemu i żyło by nam się jak kiedyś.

— Udam, że tego nie słyszałem — Stiles przewraca zażenowany oczami, a Liam jeszcze bardziej zaczyna jęczeć — I oto dlaczego ja wymyślałam plany, wasze są do dupy.

Ty jesteś do dupy...

To co robimy? — przygryzam wargę.

Stiles bez słowa wchodzi do łazienki i próbuje podnieść Liam'a, z pomocą przychodzi mu Scott i dawają go na krzesło gdzie przed chwilą siedziałam. Młody chłopak jest przerażony i patrzy co chwilę na mnie jakby myślał, że mu pomogę uciec. Jest mi go żal, bo nie wie co się dzieje, a wątpię, że nam uwierzy, jak powiemy co się dzieje.

— Dobra Liam — staje przed nim Stiles — Zdejmę Ci taśmę, ale nie masz krzyczeć — chłopak kiwa głową, a brunet szybko zrywa taśmę — Zobaczyłeś dziś wiele dziwnych rzeczy z ich powodu wydarzy się jeszcze więcej dziwnych rzeczy — patrzę na Stiles'a nie wiedząc o co mu chodzi. Po minie Scott'a stwierdzam, że on też się pogubił — Rozumiesz?

— Nie — Liam patrzy z mordem w oczach na Stiles'a.

— Ja też nie — mówię razem ze Scott'em.

— Dobra — Stiles przygryza dolną wargę — Więc wy mu powiedzcie.

— Liam, to co się stało — Scott przerywa i patrzy na mnie, a ja kiwam głową, żeby kończył — To co ci zrobiłem, żeby cię ratować zmieni cię.

— Albo zabije — uderzam Stiles'a delikatnie w głowę, a ten patrzy na mnie oburzony.

— Nie musisz się bać — uśmiecham się do blondyna — Gdybyś miał umrzeć stałoby się to od razu po ugryzieniu.

Na twarzy chłopaka widać lekką ulgę, ale i tak jest przerażony. Jestem trochę wkurzona na Stiles'a, wymyśla nawet dobre plany, ale umie pogarszać sytuację.
Patrzę na Liam'a i widzę jak chłopak zaczyna płakać. Nie wiem co mam zrobić, nie jestem jakoś dobra w pocieszaniu. Może to też robi specjalnie, żebyśmy go rozwiązali, ale wątpię, że jest tak mądry.

— Rozwiążmy go — mówię, a Stiles i Scott podchodzą do chłopaka i robią co kazałam. — Liam, mogę ci jakoś pomóc — próbuję do niego podejść, ale popycha mnie na ziemię.

Scott'a uderza krzesłem, a Stiles'a z pieści w twarz. Szybko wstaję z ziemi i zaczynam się z nim siłować, a ten znowu mnie popycha i upadam na Stiles'a.
W tej chwili czas jakby stanął, jestem bardzo blisko twarzy Stiles'a. Nasze nosy się stykają i patrzymy raz w oczy, a raz w usta, które co chwilę oblizuję. Wiem, że powinnam zejść ze Stiles'a, ale to jest o wiele silniejsze i nic nie robie. On natomiast daje za ucho włosy, które opadają mi twarz i sam oblizuje usta.

— Lily, Stiles nic wam nie jest? — słyszymy głos Scott'a i szybko się od siebie odsuwamy.

Nie wiem co to było, ale wiem, że bardzo mi tego brakowało. Kątem oka patrzę na Stiles'a, który patrzy pusto w ścianę i nawet nie mrugnie okiem.
Teraz mam taką ochotę czytać w myślach i wiedzieć co myśli o tej sytuacji...

— Uciekł — Scott przeczesuje włosy — Twój plan też był do dupy.

— Cholera — wstaję z ziemi — Poszukajcie go, ja biegnę to loftu.

— Po co? — zdziwili się.

— Muszę pogadać z Peter'em i Derek'iem.

Nie czekając na ich odpowiedź, wybiegam z domu i zaczynam biec w stronę loftu przez las.
Muszę poprosić Derek'a o samochód, bo dobija mnie bieganie tam i z powrotem. Kiedyś prosiłam Stiles'a, żeby mnie podwiózł, ale teraz to tak nie za bardzo.
Zastanawiam się czy będzie się teraz do mnie odzywał po tej sytuacji. Nie wiem sama co mam o tym myśleć, byliśmy bardzo blisko, a Stiles zamiast od razu mnie odepchnąć to siedział i patrzył na mnie tak, jak kiedyś.

Hejka kochani!
Mam nadzieję, że rozdział się spodobał!
Nie był sprawdzany, więc można poprawić błędy ^^
50 gwiazdek i wlatuje kolejny rozdział, który będzie o wiele dłuższy od tego.
Miłej nocy ♡

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro