Rozdział 19

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Stoję przed lustrem i przyglądam się mojej zaspanej twarzy. Oczy puste, a pod nimi wielkie doły, przez które bardzo źle wyglądam.
Z ostatniej nocy niewiele pamiętam, tylko sen i przyjazd Stiles'a, przez którego znowu mam te cholerne mieszane uczucia. Może przedtem też miałam, ale to zaczynało mijać tylko teraz ta sytuacja...
Może się powtarzam, ale mam nadzieję, że Brett to zmieni i wreszcie będę mogła zapomnieć o chłopaku.

— Jak się czujesz? — za sobą widzę Derek'a.

— Jest dobrze, przepraszam, że cię zmartwiłam, ale miałam koszmar — uśmiecham się delikatnie — Już jest okej, więc nie musisz się martwić.

— Musiałem zadzwonić po tego gnojka — opiera się o ścianę — Miałaś taki atak paniki, że nawet ja nie byłem w stanie cię uspokoić.

Przymykam oczy i ściskam dłonie nie wiedząc co powiedzieć. Czuję na sobie wzrok Derek'a, ale nic nie robię.

— Klucze masz na stole — mówi i wychodzi, wiedząc, że nic nie powiem.

Jestem wdzięczna Derekowi, bo wie w jakim momencie mnie zostawić.
Zaczynam szybko się ogarniać i po jakiś piętnastu minutach jesyem już gotowa.
Wychodzę z łazienki upinając włosy w wysokiego koka i wchodzę do pokoju. Przechodzą mnie dreszcze, kiedy przypominam sobie o tym śnie. Był tak realistyczny, że boje się, że teraz to też jest sen.
Patrzę na dłonie i szybko liczę swoje palce, których na szczęście jest dziesięć i zabieram z biurka dwa ołówki.

— Powodzenia na testach — słyszę za sobą głos Peter'a.

— Przestaniesz się skradać?! — łapię się za klatkę piersiową — I dziękuję, przyda się.

— Co się wczoraj stało, że aż Stiles przyjechał? — unosi brwi.

— Może kiedyś powiem — omijam go i wychodzę z loftu, zabierając klucze do samochodu Derek'a.

Obok auta brata widzę bardzo znajomego jeep'a, a przed nim Stiles'a i Lydie, którzy ze sobą rozmawiają, a bardziej Lydia po nim krzyczy, a on stoi i drapie się nerwowo po karku.

— Co wy tu robicie? — pytam zdziwiona.

— Przyjechaliśmy po ciebie — mówi uśmiechnięta Lydia.

— Z tego co wiem, to ty nie piszesz, bo już zdałaś — unoszę brwi.

— Stiles mnie podwiezie pod komisariat, muszę porozmawiać z Parrish'em.

— Parrish'em powiadasz? — uśmiechan się, a Stiles patrzy na nas nie wiedząc o co chodzi.

— Nie wiemy kim jest — krzyżuje ręce, a chce się dowiedzieć.

— Rozumiem — patrzę na Stiles'a.

Kiedy nasze spojrzenia się stykają od razu odwracan wzrok i czuję, jak na mojej twarzy pojawiają się rumience, które zakrywam włosami.

— Dzięki, że chcecie mnie zabrać, ale ja później spotykam się z Brett'em i potrzebny mi jest samochód — mówię podchodząc do drzwi mojego auta.

— Spotykasz się z Brett'em? — dziwi się Stiles.

— Tak — odpowiadam krótko i wchodzę do środka, widząc na sobie smutny wzrok Lydii.

Wiem, że chciała pogadać, bo nasz kontakt się zepsuł, ale nie jestem w stanie kiedy wiem, że Stiles jest obok mnie.
Nawet nie wiem co zrobić, czy mu podziękować, czy to tak zostawić.
Przez tą sytuację wiem, że nie pozbędę się go tak łatwo z życia, ale Brett powinien w jakimś stopniu mi pomóc.
Odpalam auto i jadę do szkoły, a Stiles od razu za mną, ale w połowie drugi skręca by podwieźć Lydie na komisariat.
Uśmiecham się pod nosem przypominając sobie sytuację, która miała jeszcze miejsce kiedy byłam ze Stiles'em.

Stanęłam przy drzwiach pokoju szeryfa i rozglądałam się czy czasem nikt nie idzie. Teraz nie było nikogo w budynku, bo ktoś miał ślub i wyszli wszyscy na te pięć minut na zewnątrz.
Przyszłam tutaj ze Stiles'em, bo potrzebował jakiś papierów morderców, a ojciec nie chciał mu dać, więc sam sobie po nie przyszedł, a że mi się nudziło to przyszłam z nim.
Poczułam, jak Stiles łapie mnie za talię i wciągnął to pomieszczenia.

— Co ty robisz? — zdziwiłam się, kiedy posadził mnie okrakiem na swoich kolanach — Zobaczą nas i będziemy mieć kłopoty.

— Mamy jeszcze jakieś pięć minut — pocałował mnie w szyję, przez co przeszły mnie przyjemne dreszcze.

— Stiles — cicho jęknęłam, a on przybliżył mnie jeszcze bardziej do siebie.

Wbił się w moje usta, zatapiając palce w moich włosach. Otworzyłam usta, a brunet od razu włożył język na co ja tylko delikatnie się uśmiechnęłam.
Włożyłam ręce pod jego bluzkę i próbowałam ją ściągnąć, ale przypomniałam sobie, że ktoś za chwilę może ty przyjść.

— Stiles — odsunęłam się od niego dysząc — Może ktoś tu przyjść.

— Ale jeszcze nie przyszedł — pocałował mnie znowu — Kocham cię Lily i nigdy nie przestanę.

— Ja ciebie też — chciałam go pocałować, ale ktoś wszedł do pokoju.

Wstałam szybko ze Stiles'a i spojrzałam na osobę, która weszła. Odetchnęłam z ulgą kiedy zobaczyłam zmieszanego Jordan'a, który chyba domyślił się co tu robiliśmy.
Przygryzłam dolną wargę zmieszana i czekałam aż ktoś się odezwie, ale chyba nikt nie miał zamiaru. Spojrzałam na Stiles'a, który był zarumieniony i patrzył na palce, którymi się bawił.

— Powinniście iść — odezwał się Parrish, który chyba próbował powstrzymać śmiech — Wszyscy już wracają.

— Tak, już idziemy — Stiles złapał mnie za rękę i zaczął ciągnąć w stronę wyjścia.

Pojedyncza łza spływa po moim policzku, którą od razu wycieram. To są tylko głupie wspomnienia, które się nie powtórzą i powinnam o nich zapomnieć, ale nie umiem. To wszystko jest z jednej strony cudowne pamiętając każdy szczegół, ale z drugiej cholernie smutne, że pamiętam to nawet po zerwaniu.
Przyciskam mocniej kierownicę wjeżdżając na parking szkolny i parkując w wolnym miejscu. Z daleka widzę jeep'a Stiles'a, więc szybko idę w stronę szkoły, żebym nie musiała gadać z nim sam na sam.

— Lily! — za sobą słyszę bardzo znajomy mi głos.

— Brett? — odwracam się — Co ty tu robisz?

— Chciałem Ci przyjść życzyć powodzenia — uśmiecha się, podchodząc do mnie.

— Mogłeś zadzwonić — kątem oka widzę Stiles'a, który wychodzi z jeep'a i się temu wszystkiemu przygada.

— Wolałem ci to powiedzieć na żywo — drapie się po karku.

— Słodko — przytulam go, zamykając oczy — Dziękuję.

— Widziałem, że mnie wybierzesz — obejmuje mnie.

— Co powiedziałeś?

— Wiem, że zdasz — odsuwa się z uśmiechem.

— No mam taką nadzieję — poprawiam włosy — Dzięki za pomoc.

— Nie ma za co — oblizuje usta — Przyjdę po ciebie po egzaminach — całuję mnie w policzek — Do zobaczenia.

— D-do zobacznia.

Patrzę na miejsce, gdzie przed chwilą stał Brett i czuję, jak robię się czerwona. Patrzę kątem na Stiles'a, który cały czas stoi przy jeep'ie, ale teraz tyłem i zakrywa twarz dłońmi.
Mam ochotę do niego podejść i się spytać czy coś się stało, ale tego nie robię i idę w kierunku wejścia do szkoły.
Wiem, że to wszystko przez to, bo widział sytuację z Brett'em.

Hejka! Kolejny rozdział od razu się pojawi na 60 gwiazdek, bo napisałam na zapas! Mam nadzieję, że rozdział się spodobał i życzę miłego czytania ^^

I taka sprawa, może to będzie głupie i wyglądało jakbym prosiła o follow, ale możecie mnie chociaż obserwować na moment pisania tej książki, bo na tablicy będę pisała informacje związane z My Girl i chciałabym żebyście wiedzieli czy, np. Rozdział się pojawi, czy znowu zniknę albo pytanie na temat fabuły i maratony, jeśli nie chcecie to po prostu sprawdzajcie co jakiś czas czy nic nie dodałam.
Rano dodałam taki post, więc chciałabym, żebyście przeczytali i dali jakiś znak, że go przeczytaliście.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro