Rozdział 8

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wpatruję się przemieniona w Stiles'a, ale ten nie ma zamiaru mnie puścić. Już tego człowieka nie rozumiem, najpierw mówi coś, przez co jestem cholernie smutna i zła, a teraz zachowuje się jakby się o mnie martwił i tak w kółko. Niech on się zastanowi co robi, bo mnie już to strasznie wkurza. Nie chcę się zastanawiać nad tym co robi, ale nie umiem o tym nie myśleć.

— Puść mnie do cholery — warczę zła.

— Skąd wiesz, że nie zrobiła tego specjalnie? Może chce cię zabić — puszcza mnie.

— Zajmij się lepiej twoją kochaną Malią —  zaczynam iść w kierunku wyjścia — Z tego co wiem jest u Peter'a, a z jego psychiką dalej jest coś nie tak.

— Nie zabiłby własnej córki —  zatrzymuję się słysząc to co powiedział.

— Co ty powiedziałeś? — odwracam się — Żartujesz sobie? Malia jest moją rodziną? Czemu nic mi nie powiedzieliście?

— Pewnie byś jej to wygadała — odwraca wzrok i zaczyna bawić się palcami.

— Za taką mnie masz? — prycham — Wiesz co? Fajnie by było gdybyś wreszcie zniknął z mojego życia.

Chłopak nie odpowiada tylko cały czas stoi ze spuszczoną głową, a ja patrzę na niego chcąc coś dopowiedzieć, ale tego nie robię.
Na prawdę go nie rozumiem, tutaj mnie obraża i robi wszystko, żeby było mi smutno, a tu się martwi. Może ja to jakoś źle rozumiem i robi to specjalnie, żeby mi cały czas zależało na nim, a on będzie układał sobie życie z inną. To boli, ale muszę zrobić wszystko aby on pożałował, że nie dał mi kolejnej szansy.

— Może ty zniknij z mojego — patrzy na mnie, ale szybko odwraca wzrok.

— Zastanów się wreszcie co ty mówisz — zaciskam pięści — Najpierw robisz wszystko, żeby było mi przykro, potem jesteś miły i nie chcesz, żeby coś mi się stało i tak w kółko — pojedyncza łza spływa mi po policzku — Co ty chcesz osiągnąć, Stiles? Chcesz mnie zniszczyć?

Odwracam się i biegnę do wyjścia, wiem, że Stiles pewnie dalej tam stoi i zastanawia się nad tym wszystkim, ale teraz mam go gdzieś. Ważniejszy jest Derek i Kate, która go gdzieś zabrała.
Nic mi teraz nie przychodzi do głowy gdzie go mogła zabrać, więc jest tylko jeden sposób, żeby się dowiedzieć.
Siadam pod drzewem obok domu Scott'a i zamykam oczy. Od razu odpływam, a kiedy je otwieram znajduje się w jednej z sali w szkole. Nie wiem dlaczego tutaj się pojawiłam, przedtem takich wizji nie miałam. 

Stoję przed tablicą, na której jest napisane kilka pierwiastków chemicznych, tal, jod, siarka, potas, erb, lit, tlen i azot. Patrzę na to ze zdziwieniem, zabieram do ręki kredę i piszę ich symbole. Na szczęście jestem dobra z chemii, więc znam ich skróty.

— Tliskerion? — unoszę zdziwiona brew — Triskelion!

Czemu od razu na to nie wpadłam? Kate od niedawna jest jaguarołakiem i nie panuje nad przemianą, a pewnie kilka lat temu Derek powiedział jej o triskelionie i ona go teraz potrzebuje, żeby zapanować nad sobą i się nie zmieniać, więc chce, żeby Derek zaprowadził ją do naszego skarbca, gdzie on jest skryty.
Przemieniła go do wieku, kiedy on jej bardzo ufał, więc na pewno się zgodził, żeby jej go dać. Nie pamięta mnie, więc wiedziała, że mi nie zaufa.
Zamykam oczy i z powrotem je otwieram będąc już pod drzewem. Szybko wstaję i zaczynam biec w kierunku szkoły, gdzie pewnie jest Kate i mój brat.
Będąc już prawie na miejscu, z daleka widzę Scott'a, Malie i Peter'a, którzy o czymś rozmawiają. Widząc Malie przypomina mi się rozmowa ze Stiles'em. Nie mogę uwierzyć, że ona jest córką Peter'a.
Podbiegam do nich zdyszana, a oni spojrzeli na mnie przerażeni. Unoszę zdziwiona brew i biorę głęboki wdech, przez co czuję znajomy zapach. Odwracam się powoli, a za mną stoi jeden z berselków.

— Zmywamy się — zaczynam się cofać — Nie damy rady.

— Jest jeden, a nas trzech — mówi Malia — Napewno damy radę.

— Wiejemy, już!

Zaczynam uciekać, a wszyscy od razu za mną. Wiem, że jest tu ich więcej, więc musimy zabrać Derek'a i stąd uciekać, żeby nikt nie ucierpiał. Kate ma gdzieś czy ktoś zginie czy nie.
Odwracam się i widzę jak wszyscy gwałtownie się zatrzymują , a ja wpadam na coś twardego. Podnoszę głowę i widzę, że był to jeden z bereslków, który ma zamiar uderzyć mnie w brzuch, ale szybko turlam się na bok i wstaje zanim chce zadać mi kolejny cios.

Zaczynamy uciekać na schody, a Peter gdzieś zniknął. Przed nami pojawia się kolejny berselek i teraz jesteśmy przez nich otoczeni. Jeden z nich próbuje. wbić mi w brzuch pazury, ale odsuwam się i uderzam potwora w twarz, a ten chwieje się do tyłu. Widzę jak Scott i Malia zostają załatwieni przez jednego i nie zobaczyłam, jak drugi wbija mi coś w brzuch. Krzyczę z bólu, a berselek podnosi mnie za szyję i rzuca do Scott'a i Malii. Jęczę z bólu kiedy walę głową o podłogę, a Scott zasłonia mnie swoim ciałem. Znikąd pojawia się Kira, która zaczyna walczyć, ale przez nieuwagę dostaje w twarz i upada obok nas. Próbuję wyciągnąć ostrze, ale ból jest za wielki i nie daje rady.

— Trzymasz się? — pyta mnie Scott.

— W miarę — uśmiecham się delikatnie.

Patrzę na berselków, przed którymi staje Derek i zaczyna z nimi walczyć. Krzyczę przerażona zdając sobie sprawę, że może nie dać sobie rady i zostanie zabity. Powoli wstaję z ziemi i powoli idę w kierunku potworów i brata, ale zostaję przez kogoś zatrzymana. Widzę jak twarz Derek'a zmienia się na jego dorosłą wersję i uśmiecham się delikatnie upadając na ziemię. Przed sobą widzę niewyraźną twarz Scott'a i Stiles'a, którzy coś do mnie mówią, ale nie rozumiem co. Zamykam oczy, ale kiedy czuję mocny ból przeszywający mój brzuch, od razu je otwieram i ryczę tak głośno, że Scott zatyka uszy. Opieram się o  najbliższą osobę, którą okazuje się Stiles. W tym momencie mam gdzieś, że to on, jestem za słaba, żeby się odsunąć.

— Gdzie jest Derek? — pytam cicho.

— Lily — jak na zawołanie obok mnie pojawia się Derek, który mnie przytula.

— Myślałam, że cię straciłam — po policzku zaczęły spływać mi łzy.

— Spokojnie — całuje mnie w głowę — Nigdy cię nie opuszczę, pamiętaj.

Przypominam sobie jak to samo powiedział mi Stiles, kiedy prawie go zabili. Miał mnie nie opuścić, a zrobił to dwa miesiące później, przez co rozstanie bolało mnie jeszcze bardziej i przez kilka dni nie wychodziłam z domu mówiąc, że muszę sobie wszystko przemyśleć.
Patrzę na byłego chłopaka, który też sobie chyba zdał z tego sprawę, bo siedzi ze spuszczoną głową cały czerwony.

Hejka! Mam nadzieję, że rozdział się spodobał!
50 gwiazdek i wlatuje kolejny rozdział!
Jeśli znajdziecie jakiś błąd możecie napisać ^^
Zapraszam do obserwowania profilu, gdzie będą zamieszczane informacje o tej książce.
Przepraszam za opóźnienie, ale nie miałam prądu i neta
Do zobaczenia!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro