#39 Alvaro Soler

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Byłaś u siebie w domu. Za oknem padał deszcz, a ty przez tą kiepską pogodę kompletnie nie miałaś ochoty na nic pożytecznego. Jedynym możliwym dobrym pomysłem było uporządkowanie swojej galerii w telefonie. Włączyłaś go i rozpoczęłaś działanie. Przeglądając zdjęcia i zrzuty ekranu różnego rodzaju, dotarłaś do folderu ze zdjęciami z samym Alvim. Westchnęłaś, gdy zobaczyłaś te zdjęcia. One zawsze podobały ci się najbardziej...


Przyglądając się im i też zarazem wrzucając je sobie na tapetę swojego smartfona, urządzenie zaczęło wibrować. Zlękłaś się, ale zaraz uświadomiłaś sobie, że to dzwonił mężczyzna ze zdjęć.

On: Kochanie!
Ty: Tak, skarbie?
On: Jesteś wolna teraz? Miałabyś ochotę na spotkanie?
Ty: W taką pogodę?
On: No zgódź się!
Ty: Niech będzie. Ale przyjedziesz po mnie?
On: No dobrze, madame. Za godzinę?
Ty: Pasuje.
On: Świetnie. A miałbym do ciebie prośbę...
Ty: Jaką?
On: Mogłabyś założyć tą sukienkę, którą ostatnio ci kupiłem? *powiedział błagalnym głosem*
Ty: A czemu tobie na niej zależy? Jakieś masz plany co do spotkania?
On: A mogę takowe mieć *uśmiechnął się łobuzersko* Więc jak?
Ty: No dobrze, założę. Widzimy się za godzinę pod moim domem.
On: Oczywiście, pani kierownik. Kocham panią *lekko cmoknął do telefonu*
Ty: Ja pana również *uśmiechnęłaś się i rozłączyłaś*

Wyczułaś, że to spotkanie nie będzie zwykłe, tylko kroi się coś głębszego i eleganckiego. Ubrałaś się i za pomocą lokówki ułożyłaś na swoim ramieniu piękne hollywoodzkie loki. Gotowa zaglądnęłaś za szybę w oknie, gdzie dostrzegłaś auto szatyna. Zamykając dom szybko zbiegłaś do niego i wsiadłaś do samochodu. Alvaro długo nie myśląc od razu odjechał i ruszyliście główną drogą.
  - Jakiś plan na dzisiejszy wieczór?
  - Owszem, ale to niespodzianka dla ciebie, kochanie - położył swoją dłoń na twoim kolanie, na chwilę spoglądając na ciebie.
  - No dobrze. Niech będzie - zachichotałaś.

Po parunastu minutach byliście na miejscu. Przed tobą stał trochę stary budynek, w którym była najlepsza restauracja w mieście. Alvaro z parasolką podszedł do ciebie, otworzył drzwi i biorąc cię pod ramię poszliście w kierunku restauracji. Zaskoczyło cię to, kiedy usiedliście na miejscu zarezerwowanym specjalnie dla was. Czy szatyn coś kombinował?
Zamówiliście u kelnera swój posiłek, na co rozpoczęłaś pogawędkę. Podczas tego miałaś okaże przypatrzyć mu się nieco. Był ubrany w czarny garnitur i śnieżno-białą koszulę, a całości dopełniał piękny, złoty zegarek na jego nadgarstku. Nieco rozmarzyłaś się, ale zaraz wsłuchałaś się, co miał ci do powiedzenia. Może to jest to, na co czekałaś już od paru tygodni...

Oboje delektowaliście się kolacją, ale jednak szybciej skończył Alvaro. Przełknęłaś kawałek kurczaka, kiedy mężczyzna wziął głęboki wdech i rzekł:
  - Sporo czasu minęło, gdy przyznałem się tobie do moich uczuć jak i ty do mnie. Jesteś kimś, przy kim chcę zostać do końca świata i jeden dzień dłużej. Kocham cię nad życie i nie pozwolę, by miało ci się stać choć najdrobniejsza krzywda. Jesteś moim całym światem i nie wyobrażam sobie, żeby ciebie przy mnie nie było.
Słysząc te słowa, nie mogłaś wydobyć z siebie żadnego dźwięku, a co dopiero słowa. Intensywnie wpatrywałaś się w niego i obserwowałaś każdy jego najmniejszy ruch. Łza spłynęła ci po policzku, kiedy mężczyzna uklęknął przed tobą, a na dłoniach spoczywało otwarte, małe czerwone pudełeczko.
  - Pozostaje mi tylko zapytać się ciebie... Zostaniesz moją żoną?
  - Tak... - wyszeptałaś, nie mogąc powstrzymać łez szczęścia.
Szatyn wstał i założył ci na palec piękny pierścionek zaręczynowy z diamentem. Od razu zarzuciłaś ręce na jego szyję i mocno wtuliłaś się w jego tors. On również cię objął, wyszeptując słowa, że bardzo cię kocha. W głowie postanowiłaś sobie, że nie zapomnisz tej chwili aż do końca życia.

Po kolacji podziękowaliście obsłudze i wyszliście na zewnątrz. Nadal padało, więc szybko podbiegłaś do samochodu i czekałaś aż twój narzeczony je otworzy. Niestety tak się nie stało...
Alvaro podszedł do ciebie, złapał cię za rękę i pociągnął na środek ulicy. Szybkim ruchem kciuka włączył w samochodzie odtwarzacz muzyki, z którego zaczęły wypływać pierwsze dźwięki romantycznej, jak i bardzo tanecznej piosenki. Spojrzałaś ze zdziwieniem na szatyna, po czym mruknęłaś:
  - Co ty jeszcze planujesz, hm?
  - Ciiii... - szepnął, śmiejąc się, ale zaraz jedną dłoń złączył z twoją, a druga położył na twojej talii.
  - Przecież Ty podobno nie umiesz tańczyć...
  - Jeśli się chce to się potrafi - ruszył przed siebie i tak rozpoczęliście drobny taniec.
Nie spodziewałaś się tego po nim, ale musiałaś przyznać, że świetnie to zaplanował. Uśmiałaś się jak prawie nigdy dotąd, a dając ponieść się muzyce, chwytałaś każdą kroplę deszczy spływającą na twoją twarz. Po zakończonych dwóch piosenkach szatyn pochylił cię i spojrzał głęboko w twoje oczy. Przeszły cię ciarki, ale po chwili poczułaś ukojenie w postaci szybkiego obrotu i jego miękkich warg na twoich w długim pocałunku.

Po nim uciekliście do samochodu i nadal śmiejąc się z całego popołudnia, podwiózł cię do domu zmęczoną, ale przeszczęśliwą.

<<<<❤️>>>>

Szukałam grafiki miejsca, o jakie mi chodziło, ale nie znalazłam. Mam nadzieję, że przekazałam to tak jak sobie wyobrażałam. W sumie tak jak w filmie - pada deszcz, restauracja w lekkim starodawnym, ale eleganckim wystroju i po bokach dużej ilości kwiaty i trochę bluszczu. Później pusta ulica w romantyczny taniec między kroplami wody... Ahh ta moje wyobraźnia 😅

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro