🍒pierwszy oficjalny przytulas🍒 Robert Downey JR

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Znowu pokłóciłaś się ze swoim mężem. Dobrze wiedziałaś, że ta sprzeczka nie należała do łagodnych. Kiedy on wyszedł z waszego mieszkania, pobiegłaś do sypialni i rzuciłaś się na łóżko, od razu wtulając się w pierwszą lepszą poduszkę. Z Twoich oczy zaczęły wylewać się potoki łez, które towarzyszyły ci nie tak rzadko jak może się w zwykłym małżeństwie wydawać. Chciałaś się uspokoić, ale nie potrafiłaś zapanować nad sobą. To nie pierwsza kłótnia, jak i pewnie nie ostatnia. W tym momencie potrzebowałaś kogoś, kto przytuli cię i nie puści. Będzie gładził twoje włosy i nie odzywał się. Wystarczy, by był.

Od razu na myśl nasunął Ci się Robert. Mieliście dużo wspólnego ze sobą. Bardzo przyjemnie ci się z nim rozmawiało. Czas, który z nim spędzałaś płynął tak szybko, że nie miałaś pojęcia dlaczego. Chwyciłaś telefon i już wybierałaś numer do niego, gdy nagle ktoś zapukał do twoich drzwi. Byłaś zaskoczona i nie chciałaś pokazywać się w takim stanie. Gdy pojawiłaś się przed drzwiami, w miejscu gdzie stanęłaś lekko zaskrzypiała podłoga. Nagle usłyszałaś znajomy głos:

— [T.I], wpuść mnie. Przyszedłem na... — niestety nie dokończył, bo Ty natychmiastowo otworzyłaś drzwi i mocno przylgnęłaś do niego, cicho łkając.

On nie odezwał się, a na jego twarzy pojawił się wyraz współczucia. Po paru chwilach jedną ręką objął cię w talii, a drugą chwycił pod twoimi kolanami, unosząc cię i wnosząc do mieszkania. Zamknął drzwi nogą i położył cię na łóżku. Usiadł koło ciebie, po czym szepnął:

— Shhh... Spokojnie, [T.I]. Jestem tu. Jestem przy tobie — zaczął pomału przeczesywać twoje włosy.

Z każdym jego słowem pocieszenia, twój organizm coraz bardziej uspokajał się. Kiedy w pełni spokojna otarł kciukiem twoją ostatnią łzę z policzka, spytał:

— Nie chcesz tego bezsensownegoo małżeństwa zakończyć? Przez niego będziesz tylko cierpieć i wylewać kolejne łzy.

— On jest zbyt uparty. Nie da mi rozwodu... - mruknęłaś cicho — Zresztą dużo jest tych dokumentów...

— O to się nie martw. Ja dokumentami się zajmę. A z tym typem to sobie porozmawiam, że da ci ten rozwód. A jak masz siły to możesz zacząć się pakować.

— Ale gdzie? — podniosłaś na niego zdziwiony wzrok.

— Zamieszkasz u mnie. Nie pozwolę, byś miała nadal z nim mieszkać — posłał ci opiekuńczy uśmiech.

— Dziękuję — lekko zarumieniłaś się.

— Widzę, że chcesz się przytulić. Przecież nie gryzę — zaśmiał się i przyciągnął cię do siebie, mocno przytulając do swojego torsu. Ty podświadomie cieszyłaś się jak małe dziecko. A w myślach dziękowałaś mu za to, co chce dla ciebie zrobić.

Wybaczcie, że sporo czasu nie było rozdziałów. Miałam plany, że nadrobię to w tym tygodniu szkolnym, aż w końcu ogarniam to w weekend 😅

Dzisiaj dwa nieco dłuższe osobne rozdziały, które myślę, że będę wrzucać codziennie po jednym. Dzisiaj wyjątkowo to wstawiam dwa 💕

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro