➪𝐎𝐝𝐩𝐫𝐨𝐰𝐚𝐝𝐳𝐢𝐜 𝐂𝐢𝐞?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

!TW! bardzo slodkie momenty, otrzegam XDD

- Cześć. - Przywitał się wesoło, a ja tylko machnąłem ręką, opierając się o niego. Chłopak wyglądał na rozbawionego. - Aż tak się zmęczyłeś? 

- Moja kondycja powiedziała mi nie, po kilku miesiącach siedzenia w domu. - Odparłem nabierając powietrza. 

- Rany, jesteś strasznie chudy. - Powiedział skanując moją sylwetkę. - Wczoraj miałeś na sobie bluzę, ale dzisiaj widać to dobrze. Jadłeś ty w ogóle?

- Czasami. - Przyznałem gdy mój oddech już się unormował. 

- Widzę, że będę musiał zamienić się w kucharkę i złą mamę jednocześnie. Będę Ci gotował, zobaczysz. - Odpowiedział poważnie, jednak widząc jego minę nie mogłem powstrzymać śmiechu. - Oh, śmiejesz się ze mnie? Ja ci zaraz dam. 

Znów się śmiejąc odsunąłem się od szatyna, żeby uniknąć diabelskich rąk, które chciały mnie skazać na karę śmierci poprzez łaskotki. Odszedłem kilka kroków do tyłu i spojrzałem ostro na Nicka. 

- Zadzwonię na policję, że się nade mną znęcasz. - Powiedziałem, a chłopak parsknął śmiechem i przyciągnął mnie do siebie, zamykając w szczelnym uścisku. 

- Proszę bardzo, dzwoń. - Odparł, oplątując swoje ręce wokół mojej talii. 

- No, może pomyśle czy zadzwonię.. - Szepnąłem z uśmiechem, przytulając się do szatyna. 

- Gdzie chcesz iść? - Zapytał po jakimś czasie, jednak nie odsuwając się ode mnie.

- Poszedłbym nad jezioro. Na ten pomost. Dzisiaj ma być ładny zachód słońca. - Powiedziałem, a Nick zgodził się na tą propozycję. 

Po chwili odsunęliśmy się od siebie, mając zamiar ruszyć nad wspomniane jezioro, do którego swoją drogą był kawałek, bo było ono po drodze do mojego domu. Obaj zaczęliśmy iść w tamtą stronę. Szliśmy rozmawiając o życiu. W sumie to gadał Nick, opowiadając do czego zmuszał go Clay, bo ja praktycznie nie wychodziłem z domu, więc nie miałem o czym mówić.

Gdy doszliśmy nad jezioro była chwila przed zachodem słońca, więc dosłownie nie mogliśmy wybrać lepszej chwili. Poszliśmy w stronę pomostu, który był wysunięty idealnie tak, by było widać zachód. Usiedliśmy obok siebie, spuszczając nogi w dół.

- Miałeś racje, zachód jeszcze się nie zaczął, a już jest pięknie. - Powiedział Nick, uśmiechając się w moją stronę. 

- No widzisz, czasem mam racje. - Odparłem śmiejąc się cicho. 

- Czasem. - Powtórzył chłopak, za co uderzyłem go lekko w ramię. 

Potem siedzieliśmy już w ciszy. Pięć minut później na niebie - mimo chmur - można było zobaczyć przepiękną konstelacje kolorów. Oparłem powoli głowę o ramię szatyna, a on objął mnie ręką, co potraktowałem jako przyzwolenie pozostania w takiej pozycji. Uśmiechnąłem się i poprawiłem głowę tak, by było mi wygodnie, a potem po prostu wpatrywałem się w niebo. 

***

- Odprowadzić Cię? - Zapytał, kiedy postanowiliśmy zbierać się do domów. 

- Nie trzeba. - Powiedziałem, chodź chętnie wróciłbym w jego towarzystwie. 

- Odprowadzę Cię. - Odpowiedział i tak, a ja mimowolnie się uśmiechnąłem, co oczywiście zauważył. 

Ruszyliśmy więc w stronę mojego domu. Szatyn dobrze wiedział gdzie mieszkam, był u mnie miliony razy. Po drodze wspominaliśmy miłe chwile sprzed rozstania, co z perspektywy osoby trzeciej byłoby dziwne. 

Chwilę - która jak się okazało trwała dwadzieścia minut - później byliśmy już pod moim blokiem. Zaproponowałem Nickowi by został na noc, bo zrobiło się już zimno, a miał na sobie tylko cienką bluzę, ale powiedział, że nie chce mi się narzucać, plus w domu czeka na niego Dream. 

Pożegnaliśmy się krótkim tulasem i chłopak odszedł w swoją stronę. 

✯✯✯✯✯✯✯✯✯✯✯✯✯✯

yoo <3
Wstawilam one shota z Karlnap'a, jest na moim profilu. Zapraszam <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro