5.Jak się poznaliście||Nicklaus||
Nicklaus Mikaelson
Szłaś w kierunku pensjonatu Salvatore, chciałaś zrobić swoim braciszkom niespodziankę i przede wszystkim zobaczyć ich zdziwione miny kiedy dowiedzą się że żyjesz, kiedyś tak przez przypadek wybuchł pożar i myśleli że nie przeżyłaś a ty stwierdziłaś że to wykorzystasz i nie będziesz wyprowadzać pacanów z błędu, i tak to się ciągnęło przez pięćdziesiąt lat, kiedy jednak dowiedziałaś się że wrócili do Mystic Falls nie mogłaś zmarnować tej okazji.
Stojąc na ganku zrezygnowałaś z pukania po prostu otworzyłaś szeroko drzwi, chwile przysłuchiwałaś się czy ktoś jest w domu słyszałaś tylko ciężkie oddechy i jęki? czyżby idiota numer 1 urządził sobie orgie? z tą myślą weszłaś do budynku.
Na korytarzu były powywalane oraz poprzewracane rzeczy i co cię trochę zaniepokoiło krew ale jakaś taka dziwna na pewno nie ludzka, na jednej z szafek która o dziwo stała cała znajdowała się do połowy wypita butelka ze złotą cieczą, wzięłaś ją i pociągnęłaś spory łyk, to był burbon no ale czego spodziewać się po Damonie.
Przeszłaś do salonu dalej trzymając butelkę w ręce a to co tam zastałaś sprawił że aż otworzyłaś usta ze zdziwienia.
Stefan leżał na jednej z kanap która z resztą była cała pokiereszowana a sam delikwent był w bardzo dziwnej pozie i zapewne miał skręcony kark, na środku znajdowało się krzesło do którego przywiązany był starszy na jego twarzy była krew dużo krwi, koszulę miał w strzępach i był ledwo przytomny, na przeciwko nich na fotelu który był o dziwo w dobrym stanie siedział blondyn ubrany w czarny garnitur i jak by nic się nie stało sączył wino z kieliszka patrząc z satysfakcją na braci Salvator'e.
- To może ja przyjdę później - powiedziałaś odwracając się w stronę wyjścia i znowu napiłaś się burbonu.
Nie dane ci jednak było postawić chociażby jeden krok ponieważ przed tobą pojawiła się czarna smuga która popchnęła cię na ścianę przez co twój butelka z alkoholem wylądowała rozbita na ziemi a szkarłatny płyn wylał się dookoła.
- Hej! uważaj trochę - krzyknęłaś ze złością zadzierając głowę do góry.
- Kim ty do cholery jesteś - odezwał się blondyn.
To właśnie on stał przed tobą z wrogim wyrazem twarzy i przyciskał do ściany, nie spodobała ci się ta poza więc bezproblemowo odepchnęłaś od siebie niebieskookiego prostując się dumnie.
- To ja powinnam zadać to pytanie - rzekłaś podchodząc bliżej zdziwionego mężczyzny - to mój dom i moi tępi bracia i wydaje mi się że ciebie tu być nie powinno.
Blondyn uniósł ku górze jeden kącik ust podchodząc bliżej przez co dzieliły was milimetry.
- Więc kolejna Salvator'e - mówił nie przerywając kontaktu wzrokowego - Jestem Nicklaus.
- Y/n - powiedział patrząc groźnie w jego oczy.
I pewnie stali byście jeszcze tak długo gdyby nie Damon krzyczący na pomoc, później wszystko potoczyło się szybko czarnowłosy próbował rzucić się na Niebieskookiego ale ten skręcił mu kark a po tym i ty widziałaś tylko ciemność.
|Przepraszam że byłam tu nie aktywna ale czasu nie miałam planuję poprawę więc codziennie albo nawet kilka razy dziennie będzie część
Do następnego ⚜|
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro