|01 - Śpiąca królewna|

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Za każdym razem, gdy Izana przekraczał salę numer sto dwadzieścia, jego serce nieznacznie przyspieszało. Jego uczucia mieszały się i razem tworzyły niebezpieczną mieszankę, z którą nie potrafił sobie poradzić. Z jednej strony odczuwał spokój i szczęście. Mógł zobaczyć najważniejszą osobę w jego życiu i bez krępacji chwycić ją za dłoń, pogładzić policzek i złożyć delikatny pocałunek na środku czoła. Wciąż leżałaby spokojnie na szpitalnym łóżku, przypominając śpiącą królewnę. Nie odtrącała go, nie okazywała złości i rozczarowania. Z drugiej strony odczuwał strach i złość. Bał się, że nigdy więcej nie będzie w stanie zobaczyć jej błyszczących oczu, że nigdy więcej nie zaśmieje się w jego towarzystwie i nigdy więcej nie ofiaruje swojego wsparcia, w postaci słodkich słów, które mówiły, że nigdy go nie opuści i będzie po jego stronie. Dzielili wspólne marzenia, które zaczęły zmierzać w różne strony i oddalać się od siebie coraz to bardziej. Izana był zły, ponieważ dni mijały, a oczy dziewczyny wciąż zostawały zamknięte. Nie potrafił wytłumaczyć się z tego, co zrobił, kiedy wiedział, że jego słowa do niej nie dotrą. Był zły na nią, że od niego uciekła i przez to skończyła w tym miejscu.

Usta Izany opuściło ciche westchnienie, kiedy otworzył jasne drzwi i wszedł do środka. Nic się nie zmieniło. Wszystko zajmowało swoje miejsce, zaczynając od bukietów kwiatów, które ostatnio kupił, ponieważ stare zwiędły, kończąc na łóżku, w którym leżała [_] w tej samej pozycji co zawsze, przypięta do kroplówki.

- Hej, skarbie - przywitał się cicho i uśmiechnął się delikatnie.

Izana wszedł głębiej i zamknął cicho drzwi. Podszedł do parapetu, gdzie stało drewniane pudełeczko, zapełnione listami. Siegnął dłonią do kieszeni czarnego płaszczu i wyjął jasnoróżową kopertę zaadresowaną do [_]. Włożył ją do środka i zamknął pokrywkę. Izana spojrzał na śpiącą dziewczynę i podszedł do jej łóżka. Usiadł na małym krzesełku i ujął jej bladą dłoń. Delikatnie zaczął ją gładzić. Dotyk jej skóry zawsze był dla niego przyjemny. Wciąż były miękkie, bez skazy. Jedynie różniły się tym, że dawniej emanowały ciepłem.

- Mam nadzieję, że śni ci się coś miłego - powiedział szczerze i wzmocnił uścisk na dłoni.

Spojrzał na jej spokojną twarz i uśmiechnął się na ten widok. Tak bardzo niewinnie i uroczo wyglądała. Zawsze na ten widok Izana czuł rozchodzące się po jego wnętrzu ciepło. Na nikogo innego tak nie reagował i na nikim innym tak bardzo mu nie zależało. To chyba oczywiste, dlaczego tak bardzo nie chciał, żeby odeszła i był w stanie poruszyć się do czegokolwiek, by tylko została blisko niego.

- Przepraszam, że tak skończyłaś - wyznał. - Ale wiesz, że to twoja wina. - Położył dłoń na jej policzku i pogłaskał czule. - Wybaczę ci to, jeśli tylko otworzysz oczy, wiesz? Masz tyle listów do przeczytania. Chcesz więcej? Mogę je dla ciebie napisać...

Izana nie uzyskał żadnej odpowiedzi. W sali panowała cisza, zagłuszana jedynie pikaniem jednej z maszyn, do których [_] została przypięta. Oczywiście Kurokawa nie spodziewał się, że otworzy oczy, kiedy ją o to poprosi. Za każdym razem, gdy ją odwiedzał, mówił podobne słowa. Preferował bardziej pisanie listów niż używanie ust i głosu. Nie miał pewności czy dziewczyna była w stanie go usłyszeć. Nawet jeśli, dużo rzeczy mogło jej umknąć. Na papier przychodziło mu łatwiej wylać swoje uczucia i opisać sukcesy, które osiągnął. Wszystko szło po jego myśli. Nawet fakt, że [_] tymczasowo była w śpiączce, wyszedł mu na plus. Wiedział, że chciałaby go powstrzymać. Nawrócić. Pokazać mu, że w głębi duszy i serca, był dobrym człowiekiem. Nie chciał zrezygnować ze swoich planów i zrezygnować z nienawiści, którą w sobie posiadał. Nawet dla [_]. Kochał ją i chciał dla niej jak najlepiej. Mieć ją przy sobie, żeby widziała w nim cały świat i żaden inny człowiek się nie liczył.

Izana westchnął i wstał. Spojrzał łagodnie na [_] i nachylił się nad nią, całując w czoło.

- Za niedługo znów przyjdę - oznajmił. - Kocham cię.

Spojrzał ostatni raz na dziewczynę i z uśmiechem wyszedł z sali, by po raz kolejny zatopić się w ciemności i nienawiści. A [_] została sama z drewnianą skrzynką pełną listów, które były istotniejsze niż z początku, mogło się wydawać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro