Rozdział 5

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Rozpocząć atak z powierza. Spalić to miejsce, aż to ziemi.

Noelle zrobiło się słabo.

Plan był inny i jej przyjaciele mieli bezpiecznie wrócić do bazy.

Dlaczego Snoke wydał rozkaz całkowitego zniszczenia ośrodku strategicznie ważnego dla Najwyższego Porządku ? Przecież Nieznane Regiony to idealne miejsce dla ukrycia bazy przed niepotrzebnymi świadkami.

Po usłyszeniu tych słów Generał Hux przez krótką chwilę stał nieruchomo, wpatrując się z niedowierzaniem na Snoka.

- A-ale Najwyższy Przywódco ! Nie możemy sobie na to pozwolić ! Na planecie znajdują się nasze oddziały i broń. Straty będę warte nawet kilkaset tysięcy kredytów ! W dodatku, zabijając Mera, narazimy się na gniew Sonn-Blas Corporation.

Noelle miała nadzieję, że Huksowi uda się przekonać Przywódcę do zmiany decyzji.

- Mer i reszta to tylko pionki. Nic nie znaczące elementy - powiedział Snoke spokojnym tonem.

- Które mogą nam narobić wiele problemów. Z całym szacunkiem Najwyższy Przywódco, ale nie uważam tej decyzji za słuszną. Myślę, że powinniśmy...

- Generale Hux ! - Snoke podniósł głos, którego nieprzyjemne echo odbiło się o ściany pomieszczenia - Wydałem rozkaz i oczekuję jego natychmiastowego wykonania.

- Najwyższy Przywódco... - odezwała się niepewnie Noelle, nie wiedząc co mogłaby powiedzieć, aby zmienić jego zdanie. Było to tym bardziej trudne, gdyż Fido nie znała powodów, które skłoniły Snoka do podjęcia takiej decyzji. - Myślę, że Generał Hux może mieć po części rację. Nie zważając na zniszczenia, czy nie lepiej by było schwytać członków Ruchu Oporu i dowiedzieć się czegoś istotnego ? - starała się, aby nie zadrżał jej głos. - Nie wiemy przecież, gdzie jest ich baza.

Przez cały czas czuła na sobie wzrok zarówno Snoka, jak i Huksa. Ten pierwszy słuchał jej uważnie, a gdy skończyła mówić na chwilę zapanowała cisza, która została przerwana przez odrażający, pełen pogardy śmiech Przywódcy.

- Sentymenty - prawie wypluł to słowo - Potrafią być naprawdę szkodliwe. Pod tym względem jesteś podobna do Kylo Rena. On też był rozdarty po śmierci ojca. Ale ja to zmieniłem. I to samo zrobię z tobą.

Noelle głośno przełknęła ślinę. Te słowa nie wróżyły dobrze na przyszłość.

- Nie o to mi chodz...

- Oczywiście, że o to - jego ton stał się ostrzejszy. - Nie oszukasz mnie.

Już to zrobiłam, ty parszywy, obrzydliwy, odrażający matole - pomyślała.

- Śmierć tych rebeliantów pokaże ci, że są oni nikim. Niedługo poświecisz się ciemnej stronie mocy i zorientujesz się, że ich życie nie było nic warte.

Tak bardzo nie chciała tego słuchać. Na samą myśl o martwych przyjaciołach, leżących gdzieś pośród opadających obłoków kurzu, robiło jej się niedobrze.

- Więc to wszytko po to ? Żeby pokazać jej, że rebelianci są nic nie warci ? Równie dobrze może patrzeć na ich śmierć, gdy wyciągniemy z nich potrzebne informacje - Hux ponownie się odezwał.

- Moja cierpliwość ma swoje granice, Generale - w głosie Snoka można było wyczuć wyraźną groźbę. - Nie zapominaj, że na powierzchni znajduje się zdrajca. A ja wydałem rozkaz i nie rozumiem dlaczego nadal pan tu stoi, zamiast wydawać polecenie ataku.

- Oczywiście, Najwyższy Przywódco - wycedził Hux przez zęby.

- Niedługo dostawy broni nie będą tak ważne. Gdy nasi wrogowie dowiedzą się czego udało mi się dokonać, każdy będzie błagał o litość.

Noelle wyczuła w jego głosie nutę ekscytacji. Nie miała pojęcia o co mu chodzi, ale te słowa brzmiały naprawdę niepokojąco.

Ona i Hux zerknęli na sobie w zaskoczeniu i na sekundę ich spojrzenia się spotkały.

„ Znalazł się kolejny oświecony, który myśli, że ocali galaktykę swoim istnieniem"- pomyślała i w duchu dziękowała Lukowi, że nauczył ją maskować myśli. A z drugiej strony współczuła Generałowi, który tego nie potrafi.

- Napewno tak będzie Najwyższy Przywódco, ale czy napewno jesteś pew... -postanowiła spróbować ostatni raz.

- Jeszcze jedno słowo, a oboje nie wyjdziecie stąd żywi. Natychmiast wykonać rozkaz. Nie będę powtarzał kolejny raz.

Czyli to koniec - pomyślała Noelle opuszczając salę. Patrzyła przed siebie i robiła wszystko, aby trzymać nerwy na wodzy. Jej myśli pędziły z nadświetlną prędkością. Zastanawiała się co jeszcze może zrobić.
Jej oczy stały się szkliste i nie wiele brakowało, by łzy zaczęły płynąć po policzkach. Jednak nie mogła sobie na to pozwolić. Nie w obecności Generała, który szedł niej i również był daleki od spokoju. Jego szczęka była mocno zaciśnięta, tak samo jak dłonie odziane w czarne rękawiczki. Marszczył brwi, jakby dogłębnie się nad czymś zastanawiał. Trudno było stwierdzić, czy jest bardziej zestresowany czy wściekły.

Całą drogę przebyli w ciszy.

Noelle nie była pewna, po co idzie z Huksem na mostek. Nie była tam do niczego potrzebna. Jednak wiedziała, że musi zobaczyć co się wydarzy, bo inaczej w to nie uwierzy.

Gdy dotarli na miejsce Hux skierował się prosto w stronę oficerów siedzących przy dużych monitorach i wydał rozkaz ostrzału z powierza. Osoby znajdujące się w pomieszczeniu spojrzeli na niego z obawą.

- Sir, jest pan pewny ? - zapytał młody mężczyzna, który jako jedyny odważył się odezwać.

- To rozkaz bezpośrednio od Najwyższego Przywódcy, poruczniku Mitaka. Wykonać - powiedział, ale ostatnie słowo z trudem przeszło mu przez gardło.

Następnie skierował się w stronę iluminatora, aby obserwować wszystko na bieżąco. Skrzyżował ręce za plecami i wpatrywał się w przestrzeń z lekko podniesionym podbródkiem, nie poruszając się ani o milimetr.

Noelle, która do tej pory stała przy wejściu, przeszła przez pomieszczenie, zwracając na siebie uwagę załogi. Stanęła obok Generała i drżącą dłonią odgarnęła włosy wpadające jej na twarz.

Czekanie było najgorsze. Z każdą chwilą, gdy ostrzał nie następował, miała nadzieję na to, że wszystko skończy się dobrze. Chociaż sama zdawała sobie sprawę, że jest naiwna.
Jej złudzenia zostały przerwane, gdy wiązka promienia wydostała się z okrętu i pomknęła wprost na powierzchnię planety. A z nią pojawiły się kolejne, które sprawiły, że serce dziewczyny pękło na kawałki. Nawet z tej odległości widziała tumany kurzu, które unoszą się wiele metrów nad ziemią. I nigdy nie chciała zobaczyć, co będzie znajdować się pod pyłem, gdy wszystko opadnie.

Mimo wszystko nie płakała. Wpatrywała się w przestrzeń znajdującą się przed nią, a w oczach migotały jej łzy. Jak narazie żadna nie spłynęła po policzku.

Gdy zaprzestano ataku, Hux spojrzał na Fido. Miał powiedzieć, że dziewczyna za bardzo przeżywa śmierć ludzi, którzy podobno nie są jej przyjaciółmi, jednak darował sobie.

Jeszcze zacznie mnie dusić tymi swoimi mocami."

- Wychodzimy - odezwał się tylko.

Słowa dotarły do Noelle jakby z opóźnieniem. Spojrzała na niego lecz nadal się nie poruszyła. Generał westchnął.

- Niedługo uznam, że naprawdę masz problemy ze słuchem - powiedział i złapał ją za ramię, prowadząc do wyjścia.

Właśnie stracili mnóstwo zaopatrzenia i broni. Był zdenerwowany i nie miał ochoty na użeranie się z jakąś rebeliantką. Co z tego, że miała Moc i Przywódca chciał ją wyszkolić ?

Jak na razie wyglądało na to, że Snoke był tak dobry w strategicznym myśleniu, jak Kylo Ren w opanowywaniu emocji.

Rozwydrzony bachor niszczył wszystko co popadło i stwierdzenie, że Huxowi się to nie podobało, było małym niedopowiedzeniem.

- Gdzie idziemy ?

Generał wcisnął przycisk otwierający drzwi i wyszli z centrum dowodzenia.

- Muszę zapalić.

Po kilkunastu minutach doszli do miejsca, w którym Noelle spotkała mężczyznę poprzedniej nocy.

Hux sięgnął do wewnętrznej kieszeni płaszcza, wyciągnął paczkę papierosów i trzymając ją w ręce skierował w stronę dziewczyny.

Fido spojrzała na Huksa ze zdziwieniem.

- Nie palę.

- Nie wiesz co tracisz - odpowiedział zapalając.

- Możliwość zachorowania na raka ?

- Widzę, że humor ci dopisuje.Szybko się pozbierałaś.

- A pan jest wyjątkowo spokojny, jak na generała, który rozkazał zabić własnych żołnierzy.

Noelle była zła. Nie na mężczyznę, ale na wszytko co wydarzyło się w ostatnich minutach. Może wyżycie się na Huksie nie było najlepszym wyjściem, ale teraz nie zwracała na to uwagi. Poza tym, musiała udawać, że wszytko jest w porządku, co denerwowało ją jeszcze bardziej.

- Każda wojna przynosi straty.

- To byli niewinni ludzie ! - Gdy to mówiła, łamał jej się głos.

- Teraz to trupy.

Noelle otworzyła usta, ale nic nie powiedziała.Nie widziała co. Zdawała sobie sprawę, że Hux jest bezwzględny, ale nie spodziewała się, że zareaguje właśnie tak. Złość przeszła mu w przeciągu kilku minut i znowu wydawał się niewzruszony.

Otaczają mnie psychopaci - pomyślała.

- Kiedyś zrozumiesz, że na wojnie nie ma niewinnych ludzi. Szturmowcy, Mer czy nawet Dameron. Wszyscy są tacy sami. A raczej byli.

- Nie prawda - przerwała kręcąc głową ze łzami w oczach, które tak bardzo starała się ukryć przeć Generałem.

- Nie ? - Hux prychnął. - To powiedz mi, ale osób znajdowało się na Starkillerze w czasie jego wybuchu ? Przestań wierzyć w dobro i zło, bo nie ma czegoś takiego. Są tylko dwie strony konfliktu i już czas określić, po której się znajdujesz.

- Jestem tutaj i...

- Jesteś, bo potrzebujesz nauczyciela. Ale kogo tak naprawdę popierasz ?

- Chcę żeby wojna skończyła się jak najszybciej. A wiem, że Najwyższy Porządek może tego dokonać.

- Mówisz to wszystko, a płaczesz przez ich smierć.

- To chyba normalne prawda ? Spędziłam z nimi prawie całe moje życie.

- A teraz część z nich zginęła z twojej winy.

- Aby inni mogli ocaleć. Wiem też, że będę musiała zabijać, ale jeśli to utrzyma pokój w galaktyce, to jestem gotowa podjąć takie ryzyko.

Wcale nie była, ale co innego miałaby powiedzieć ?

- Masz jakiś rozregulowany system wartości. Normalni ludzie ratują najbliższych, nie obcych.

- A pan ? - Hux spojrzał na Noelle z niezrozumieniem. - Kogo by pan uratował ?

- Nikogo.

Dopiero po usłyszeniu tych słów, dziewczyna zdała sobie sprawę, że ta odpowiedź była możliwa do przewidzenia.
Ale czy Hux nie pomógłby swojej rodzinie ? I czy w ogóle jakąkolwiek ma ?

Stali w ciszy dopóki mężczyzna nie skończył palić papierosa.

- Odprowadzę cię do kwatery.

- Miał mnie pan oprowadzić po okręcie - chociaż nie miała na to sił, widziała, że poznanie statku przyda jej się w przyszłości.

- Nie widzę takiej potrzeby. Wczoraj sama poradziłaś sobie doskonale.

Czy cokolwiek się dzisiaj uda ?" - pomyślała.

Po kilku minutach znaleźli się pod pokojem Noelle.

- Powodzenia na treningu - Hux rzucił kpiąco i odwrócił się, aby odejść, jednak dodał jeszcze - I zastanów się co powiesz Snokowi. Nie będzie zadowolony, że chciałaś ocalić tych rebeliantów - i odszedł zostawiając za sobą odgłos ciężkich oficerskich butów.

Noelle weszła do pokoju i dopiero wtedy pozwoliła sobie na ujawnienie swoich emocji. Gdy automatyczne drzwi się zamknęły w jej oczach pojawiły się łzy, które po chwili spłynęły po policzkach. Oparła się o ścianę ukrywając twarz w dłoniach i osunęła się na podłogę.
Nie zawsze potrafiła opanować moc, więc gdy jej ciałem wstrząsnął szloch, wszystkie przedmioty w pomieszczeniu uniosły się i po krótkiej chwili uderzyły o ściany.

Noelle nawet nie zwróciła na to uwagi. Przez długi czas siedziała skulona na podłodze. Twarz miała mokrą od łez, których nie potrafiła powstrzymać.

Poe był jej przyjacielem, znali się kilka lat i spędzili ze sobą mnóstwo chwil. Kiedyś powiedział jej, że jeśli zginie, to będzie to w kosmosie, w swoim myśliwcu, z myślą, że choć w małym stopniu przyczynił się do walki o pokój w galaktyce.

Noelle pierwszy raz od dłuższego czasu nie wiedziała co robić. Po prostu siedziała i płakała, zdając sobie sprawę, że nie jest to pora na żałobę i ta właśnie chwila to jedyny czas, kiedy może pozwolić sobie na łzy. Jutro ponownie będzie musiała udawać silną. Ale jeszcze nie teraz.

Teraz nie musiała tego robić, więc nie powstrzymała płaczu, który wyrażał całą rozpacz i tęsknotę za dawnym życiem oraz przyjaciółmi, których już nigdy nie zobaczy.

                           ************

W tym czasie Generał Hux wrócił do swojego gabinetu. Wydając rozkaz zniszczenia bazy Najwyższy Przywódca załatwił mu do wypełnienia mnóstwo papierów, więc już teraz wiedział, że prawdopodobnie nie pójdzie tej nocy spać.

Jednak nie to zaprzątało jego myśli. Usiadł na fotelu i potarł palcami o brodę. Jeśli ma rację i nie przeoczył niczego, to najwyższy czas, aby wprowadzić jego plan w życie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro