CHAPTER SIX.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jej ciało bardzo mozolnie zaczęło wracać do normalnego stanu. Przez jej umysł przewinęło się wiele obrazów.

Znalazła się przed Hogwartem. Miała na sobie lnianą koszulę, a na tym kakaowy płaszcz. Do nozdrza dostał jej się pył, co spowodowało, że zaczęła kaszleć. Szkoła była nie do poznania. Stała w płomieniach. Nie pozostało nic po Błoniach i ich szczątki walały się po ziemi. Jej oczy zaszły łzami. Postawiła delikatnie krok do przodu, jednak grunt pod jej nogami zniknął. Załamał się, a ona znalazła się na Peronie Dziewięć i Trzy Czwarte. Znów jej strój zmienił się na czarną suknie. Stała w tłumie dzieci, które biegały za sobą bawiąc się i ciesząc, że zaczynają naukę. Dorośli stali z boku i obserwowali lub żegnali się ze swoimi pociechami wiedząc, że zobaczą się dopiero na święta. Adelina zaczęła żałować, że nie miała kogoś takiego. To jest cudowne. Doświadczyć miłości rodziców. I magiczne. Po chwili odpędziła od siebie poczucie winy i przypomniała sobie, że ma przecież rodzinę w Hogwarcie. To ona ją wszystkiego nauczyła. Po chwili zauważyła chłopca. Obserwował ją z uwagą i jakby dumą na twarzy. Zdezorientowana otworzyła usta, lecz obraz znów się zmienił.

Jednak tym razem nie miała pojęcia, czy śni, czy widzi to naprawdę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro