Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

  [K/w]włosą obudziło ciężkie westchnięcie poprzedzające skrzypnięcie ciężkich, frontowych drzwi. Kątem oka dostrzegła niebo w bursztynowym kolorze oraz skrawek czarnego kołnierza. Powoli przeniosła otumaniony od snu wzrok na formujący się kształt twarzy, aby po paru sekundach mrugania dostrzec przerażająco poważną minę Shōto. Jego ślepia wpatrywały się prosto w jej tęczówki.

  — Jesteśmy. — zakomunikował mężczyzna i ostrożnie odstawił dziewczynę ze swoich ramion na ziemię. Ta, wciąż w fazie rozbudzania obejrzała się dookoła i gdy w końcu do niej dotarło w jakim miejscu się znajduje, błyskawicznie w jej umyśle zaczęły pojawiać się obrazy z paru godzin temu.


  — Shōtoooooooo!

  Tuż po krzyknięciu tego imienia, [T/I] stanęła nieruchomo w miejscu, nasłuchując. Do jej oczu ponownie napłynęły łzy bezsilności.

  Jak się okazało, nie musiała długo czekać. Nie wiedziała ile czasu minęło, ale w końcu ujrzała zbliżającą się sylwetkę Todorokiego. Szedł pod czymś co przypominało parasol, lecz było o wiele bardziej rozłożyste i bardzo dobrze ograniczało dostęp słońca do jego osoby. Zatrzymał się dopiero na wyciągnięcie ręki od dziewczyny. Nie wypowiedział żadnego słowa, ale i tak nie musiał, bo to ona zaczęła tę konwersację.

  — Wiedziałeś, że to tak się skończy, prawda? — zadała pytanie.

  — Tak. — odpowiedział od razu, bez zająknięcia. — Nie jesteś przystosowana do życia tutaj.

  [K/o]oka wzięła głęboki, drżący oddech.

  — Czyli już zawsze będę musiała przebywać w zamknięciu?

  — Nie, bo przestałem uznawać cię za więźnia. Będziesz miała wolną rękę, ale pamiętaj, że im bardziej się oddalisz, tym mniejsze szanse na przeżycie w pojedynkę. — rzekł Shōto i zawahał się na chwilę. — Jednakże...nie mam zamiaru cię skrzywdzić.

— Dlaczego? — spojrzała na mężczyznę, który unikał ze wszelką cenę jej spojrzenia; wędrował wzrokiem gdzieś w dal.

— Powiedzmy, że postanowiłem dać ci możliwość przeżycia tego kruchego życia.



  — Shōto, mam jeszcze jedno pytanie. — zaczęła [T/I] i powoli odwróciła się w stronę wspomnianego. Na jego twarzy pojawił się ledwo widoczny wyraz ciekawości. — Czy dalej będziesz...żywił się w tamtym pokoju, mając świadomość, że skoro mam większą swobodę, mogę to zobaczyć?

  W oczach Todorokiego zawitał błysk zrozumienia, po czym podszedł do dziewczyny i ze wszystkich najbardziej nieprawdopodobnych czynności wykonał właśnie tą, która nawet nie przechodziła przez myśl - otoczył ją ramionami. Ta stała w osłupieniu, dotykając twarzą jego torsu z szeroko otwartymi powiekami.

  — Postaram się oszczędzić ci tego widoku, jeśli chcesz. — po krótce odsunął się od jej ciała. — Rozumiem, że nie jest to przyjemny obraz dla człowieka.

— Nieprzyjemny to mało powiedziane...

Na te słowa mężczyzna uśmiechnął się delikatnie, jakby jej słowa były absurdalne i przeszedł do kuchni. Tam przygotował klasyczny posiłek dla jedynej żywej istoty pod tym dachem.

  Po zjedzeniu [k/w]włosa siedziała przy stole, opierając policzek na dłoni, pogrążona w rozmyślaniach. Shōto dostrzegł, że kuliła się w sobie z powodu podjętej decyzji oraz zmęczenia. Postanowił wziąć sprawę w swoje ręce. Dosłownie.

  Podszedł ostrożnie do dziewczyny i tak jak wcześniej uniósł na ramionach; nie protestowała. Podążył korytarzem, schodami w górę, a następnie do dobrze znanego jej pokoju. Ułożył jej ciało na łóżku, w między czasie udając, że nie widzi zadziwionego jego konsternacją wzroku oraz chęcią zrozumienia jego czynów. Wyprostował się, opuścił pomieszczenie i wyciągnął dłoń z zamiarem zamknięcia drzwi.

  — Gdzie idziesz? — zapytała [k/o]oka, ostatkiem sił unosząc się na łokciach.

  — Poszukać jedzenia. — odparł i ponownie po jego wargach przebiegł cień uśmiechu, gdy ujrzał zawód w jej tęczówkach. — Nie martw się, nie wrócę tu dopóki nie będę w pełni zaspokojony. — po chwili wahania dodał. — Może nawet przypomnę sobie smak zwierzęcej krwi dla odmiany.

  Następnie zniknął za drewnianym materiałem, a [T/I] opadła na materac z ulgą.

  Todoroki nie był w pełni kimś z kim chciałaby spędzić resztę swojego życia, ale widziała jego starania i pomimo wcześniejszych rozterek - przyznała przed samą sobą, że postara się go zaakceptować. Spróbuje od nowa nauczyć się ufać.

  Tej nocy zasnęła niemalże od razu po zamknięciu powiek z lekko uniesionymi kącikami ust.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro