Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

  Kolejne lata minęły odkąd [T/I] wróciła do posiadłości po swojej krótkiej ucieczce. Znowu czas zrobił swoje; była już dorosłą kobietą. Przyswoiła dużą ilość książek, co w pełni wzbogaciło jej słownictwo, a także nabrała nowych cech fizycznych. Zaczęła interesować się także malarstwem. Znaleziska w miejscu, w którym mieszkała nie przestawały ją zadziwiać i niedawno odnalazła farby oraz pędzle, które pomimo swojego wieku trzymały się dobrze. Znalazła także płótna, niestety użyte, ale chciała spróbować, więc malowała bo wcześniejszych obrazach. Pochłonęło ją to bez reszty i spędzała dużo czasu w bibliotece malując wszystko na czym można zawiesić oko. Shōto, gdy odkrył jej zainteresowanie, zaczął przyglądać się z ukrycia, aby następnie jawnie zastygać w bezruchu przy framudze, finalnie rozsiadając się na fotelu i obserwując każde pociągnięcie pędzlem w dłoni kobiety. Sprawiało mu to przyjemność, o czym doskonale wiedziała [k/w]włosa, więc nie odbierała mu tego i traktowała to jako docenienie jej prac.
Dodatkowo w przerwach w malowaniu zaczęła dużo czasu spędzać z mężczyzną, rozmawiając, ucząc się nowych czynności, a nawet wychodzić na dwór. Pomimo „uczulenia" Todorokiego na promienie słoneczne, towarzyszył jej podczas wypraw po przeróżne, kolorowe kwiaty czy po prostu na schody przed frontowym wejściem. W takich sytuacjach kobieta po prostu delektowała się ciepłem, brnęła przez śnieg lub obserwowała spadające liście. Mężczyzna coraz częściej przyłapywał się na wodzeniu wzrokiem za [T/I].

Tak naprawdę ona bardzo dobrze zdawała sobie z tego sprawę i pomimo jak bardzo była niepewna zbliżenia z nim przez wspomnienie ostrych kłów na swojej skórze, schlebiało jej to. Nigdy nie przypuszczała, że ich relacja może stać się na tyle bezpieczna i łagodna.

Któregoś wieczoru, gdy malowała, a Shōto o dziwo nie był przy tym obecny, usłyszała wołanie z dołu.

— [T/I]! Chodź! — na te słowa, odłożyła wszelkie przybory i czym prędzej podążyła do źródła głosu.
Gdy dotarła do kuchni ujrzała mężczyznę ubranego kompletnie inaczej niż zwykle. Miał na sobie czarną marynarkę z muchą w tym samym kolorze. Jedyne co się nie zmieniło to białe rękawiczki na dłoniach. Musiała przyznać, że prezentował się niesamowicie.

— Shōto...co to? — zapytała oniemiała. Wspomniany przeszedł na bok, aby pokazać w całości pokój jadalny, w którym stał obficie nakryty stół. Na ten widok kobieta, aż zakryła usta dłonią.

— Uznałem, że przyda ci się porządny posiłek. — odpowiedział i zaczął nerwowo skubać kokardę przy jego szyi.

— Poczekaj, skoro tu jest tak pięknie to ja też powinnam stosownie się przygotować.
  Po tych słowach prędko wróciła na górę do pokoju, aby znaleźć odpowiednie ubranie. W szafie także potrafiła odnaleźć przeróżne części garderoby; wydawało się jakby każda z nich pochodziła z rożnej epoki. Panował w niej także bałagan, ale po pewnym czasie w ręce [k/w]włosej wpadła biała, satynowa sukienka na ramiączkach. Wyciągnęła ją ostrożnie i dokładnie obejrzała z każdej strony.
  Zsunęła z ramion „roboczą", pełną plam od przeróżnych kolorów farb, zbyt długą bluzkę i założyła sukienkę. Przeszła do łazienki, gdzie ujrzała swoją sylwetkę w lustrze i uśmiechnęła się delikatnie do swojego odbicia. Doprawdy wyglądała już bardzo dojrzale, a jej twarz zaczęła wyrażać coś innego poza strachem - oczy stały się intensywne, nie zasłaniała ich już mgła niepewności czy ściana łez, a także jej usta nabrały pełności i kąciki częściej unosiły się do góry niż do dołu. Sukienka podkreśliła jej talię oraz dłuższe niż kiedyś nogi. W końcu po krótce podziwiania swoich zmian, założyła kosmyk włosów za ucho i powędrowała do jadalni.

  Gdy znalazła się w pomieszczeniu, Shōto na ułamek sekundy zastygł nieruchomo, a jego źrenice się rozszerzyły, ale tylko na bardzo krótko, ponieważ prędko przywołał się do porządku. Spuścił wzrok i odchrząknął cicho. Odsunął krzesło po jednej stronie stołu i gestem zachęcił [T/I] by tam usiadła.

  — Gdzie znalazłeś te wszystkie rarytasy? — zapytała kobieta, z wyraźnym zachwytem ogarniając wzrokiem całe nakrycie. Todoroki sam zasiadł po drugiej stronie stołu.

  — Tajemnica. — odpowiedział i sięgnął po kieliszek z napojem, który wzniósł lekko do góry. — Mam nadzieję, że w końcu w pełni się najesz.

  [K/w]oka przyglądała się gestowi mężczyzny i nie do końca wiedząc, co dokładnie ma zrobić, wykonała ten sam ruch i upiła łyk cieczy. Równie szybko odstawiła kieliszek, co się skrzywiła.

  — Co to takiego?! — wykrzyknęła, śmiejąc się.

  — Wino. — odparł wampir. — Miałem przeczucie, że to może ci nie posmakować, ponieważ nigdy nie miałaś z tym do czynienia, ale chciałem zobaczyć twoją reakcję. 

  Po przedyskutowaniu czym dokładnie jest alkohol, nadszedł czas na kolację. [T/I] miała tyle posiłków do wyboru, że nie wiedziała za co się zabrać. Gdy w końcu podjęła decyzję, że postara się spróbować jak najwięcej, skończyło się na tym, że zjadła po trochu pięć dań z jedenastu. W między czasie kątem oka obserwowała Todorokiego, który nie tknął żadnego z nich i trochę była tym rozczarowana, ale rozumiała jego wybór.
  Po zjedzeniu, mężczyzna podniósł się z krzesła i podszedł do niej. Wyciągnął obydwie ręce i chwytając jej dłonie, zaciągnął ją po schodach na górę, do pokoju którego kobieta nigdy nie miała okazji widzieć. Po wejściu do środka, otoczył ich zapach kurzu oraz widok wypłowiałych mebli. [K/w]włosa podeszła do rozłożystego fotela, który stał przodem do okna.

  — Co to za pomieszczenie? — zaczęła, podążając wzrokiem za sylwetką Shōto, który szukał czegoś w jednej z szuflad regału. Wyciągnął z niej stary notes z odchodzącą od stron czarną skórą.

  — To pokój, w którym spędziłem ponad trzysta lat. Widzisz, moje życie w pewnym momencie toczyło się głównie wokół krótkich polowań, rozlewu krwi, a potem tego pokoju, w którym siedziałem bezczynnie do pewnego momentu. — po tym zdaniu uniósł dwukolorowe tęczówki prosto w odpowiedniczki kobiety. — Do momentu, w którym wyczułem twoją obecność niedaleko.

  Otworzył notes prawie w połowie; znajdowały się tam daty zapisane po kolei pod sobą w rządku. Obok dat co jakiś czas widniała liczba od sześciu i rosła za każdym razem. Zatrzymała się na czterdziestu.

  — Shōto...czy to...?

  — Tak, szacowana liczba twoich lat. — odparł z lekkim westchnieniem. — Może się wydawać, że czas przestał mieć dla mnie znaczenie w momencie, w którym się stałem wampirem, ale tak naprawdę dałaś mi możliwość ponownej świadomości ile dokładnie go minęło. Często jedyna możliwość dowiedzenia się jaka dokładnie jest data było po zabiciu człowieka, który posiadał jakiś kalendarz lub urządzenie.

  — Shōto, to...to niesamowite. Dziękuję, że mi o tym powiedziałeś. Dziękuję, że mi także pozwoliłeś dać poczucie czasu. — odpowiedziała na wyznanie mężczyzny i objęła go w pasie. Poczuła jak jego ramiona również oplatają jej sylwetkę. Uniosła delikatnie głowę, aby dostrzec nieznany jej dotąd błysk w turkusowym i szarym oku. Wspięła się na palcach i złożyła pocałunek na jego ustach „widziany" tylko w książkach, które przeczytała.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro